Gavilán o spotkaniu z Chelsea
11.04.2007; 14:09
Kontuzjowany lewy pomocnik Los Ches zanalizował na łamach oficjalnego serwisu Valencii grę swoich kolegów z drużyny przeciwko londyńskiej Chelsea. Oto co napisał:
"Na pewno jest w nas smutek, ale i duma. Valencia stawiła opór jednemu z lepszych zespołów globu i miała szanse wejść do półfinału Ligi Mistrzów. Ponadto mecz mógł się podobać. Od samego początku była to widowiskowa walka. Co do samej analizy spotkania, to trzeba od razu zaznaczyć, że mówimy tu o zupełnie dwóch różnych połowach. W pierwszej nieco przeważaliśmy i graliśmy zgodnie z planem. W drugiej Chelsea nas zdominowała. Stało się to głównie za sprawą bramki "z niczego", po której było nieco zagubienia. Dodatkowo rywale przewyższali nas fizycznie. Kluczowy był dla nas moment przy wyniku 1:0. Mogliśmy wtedy dobić The Blues i już by się nie podnieśli. Były ku temu okazje, ale w końcu przeciwnicy się otrząsneli i narzucili nam swój rytm gry. Pech przy akcji z 90' nas nieco poraził w pierwszej chwili, ale powtarzam, iż Valencia jednak sporo osiągnęła w Lidze Mistrzów. Teraz musimy się skoncentrować na rozgrywkach Primera Division i zawalczyć o jak najwyższe miejsce w tabeli. Kwestia tytułu rozstrzygnie się między pięcioma drużynami. W najbliższym czasie czekają nas spotkania z Sevillą i Realem, w których trzeba szukać naszej szansy na końcowy triumf. Ja osobiście wracam do treningów z zespołem od przyszłego tygodnia i liczę, że pomogę mu zdobyć mistrzostwo."
"Na pewno jest w nas smutek, ale i duma. Valencia stawiła opór jednemu z lepszych zespołów globu i miała szanse wejść do półfinału Ligi Mistrzów. Ponadto mecz mógł się podobać. Od samego początku była to widowiskowa walka. Co do samej analizy spotkania, to trzeba od razu zaznaczyć, że mówimy tu o zupełnie dwóch różnych połowach. W pierwszej nieco przeważaliśmy i graliśmy zgodnie z planem. W drugiej Chelsea nas zdominowała. Stało się to głównie za sprawą bramki "z niczego", po której było nieco zagubienia. Dodatkowo rywale przewyższali nas fizycznie. Kluczowy był dla nas moment przy wyniku 1:0. Mogliśmy wtedy dobić The Blues i już by się nie podnieśli. Były ku temu okazje, ale w końcu przeciwnicy się otrząsneli i narzucili nam swój rytm gry. Pech przy akcji z 90' nas nieco poraził w pierwszej chwili, ale powtarzam, iż Valencia jednak sporo osiągnęła w Lidze Mistrzów. Teraz musimy się skoncentrować na rozgrywkach Primera Division i zawalczyć o jak najwyższe miejsce w tabeli. Kwestia tytułu rozstrzygnie się między pięcioma drużynami. W najbliższym czasie czekają nas spotkania z Sevillą i Realem, w których trzeba szukać naszej szansy na końcowy triumf. Ja osobiście wracam do treningów z zespołem od przyszłego tygodnia i liczę, że pomogę mu zdobyć mistrzostwo."
KOMENTARZE
A z innych wiadomości.Quique dostał upomnienie od Sędziowskiego Komitetu Technicznego (CTA) za krytykowanie Mejuto Gonzaleza po porażce z Athletic.Jego pomeczowe wypowiedzi oceniono jako niegodne sportowca i krzywdzące futbolowi.
Według Floresa Mejuto Gonzalez ma jakiś żal względem Ches.Sędziuje przeciwko nam zawsze kiedy prowadzi spotkanie Valencii.
A skoro o sędziach:niedzielną potyczkę poprowadzi pan Carlos Clos Gomez.Jego statystyki z obecnego sezonu:13 spotkań,2 zwycięstwa i 2 remisy gospodarzy,9 zwycięstw gości(!!!),37 kartek dla gospodarzy i 35 dla przyjezdnych.Dodatkowo 5 rzutów karnych dla gości i żadnego dla gospodarzy (!!!).I na koniec jeszcze jeden detal:sędzia z Saragossy (!!!).
Nie wiem jak wam ale mnie coś tu cholernie śmierdzi...
Sempre Che...
PS. A co do tekstów w stylu "Trzeba zatrudnic psychologa..." to doslownie smiech na sali, Malysza sie naogladaliscie czy co?
PS2. Canizares byl jednym z najlepszych pilkarzy valenci w meczu.
misiaszek22 --> może więc podzielisz się z nami swoimi przemyśleniami nieco dogłębniej i powiesz jaki Ty byś skład wystawił i jak zespół ułożył, ponadto poinformujesz nas, skąd znasz sie lepiej od Floresa na aktualnej dyspozycji zdrowotno - kondycyjno - mentalno - wszelakiej zawodników, skoro go już krytykujesz za skład i twierdzisz że "spieprzył robotę" ?
Villa: najelpszy zawodnik hiszpanski
Joaquin: najszybszy :)
Canizares: Timo (Hildebrand) bedzie mial klopoty z miejscem w podstawowym skladzie z taka broniacym canizaresem
Czyzby jego transfer stal sie faktem?
A co do meczu... ustawil go z dupy gol shevy przy ktorym mielismy wiecej pecha niz przy stzrale esiena ktoy niestety dla nas zaliczyl gola i asyste
Pewnie że nie znam lepiej dyspozycji graczy niz Flores czy nawet wiele innych osób odwiedzających tą stronkę. Zresztą my i tak nie wiemy połowy rzeczy na temat zawodników, dlatego też nie będę bawił się w typera. A co do stwierdzenia "spieprzył robotę: mam na myśli cały sezon a nie ostatni mecz, niektórych rzeczy i tak już się nie dało odkręcić (np zastraszająco mała liczba napastników, która jest następstwem złej polityki transferowej). W pewnym momencie sezonu Valencia była na 3 miejscu na świecie pod względem wydanych pieniędzy na transfery, a jak się popatrzy na kadrę to za bardzo tego nie widać (proszę mnie poprawić jeśli się mylę, ale wydaje mi sie że klub nigdy wcześniej nie miał tyle funduszy na transfery).
Cavanagh >> Biorę pod uwagę początek sezonu kiedy większość graczy była w dobrej dyspozycji (w sensie zdrowotnym)
Jeśli więc mielibyśmy choć jednego grającego napastnika, to doliczając Morientesa, Villę, oraz Silvę, Angulo i ewentualnie Regueiro, kadra napadziorów wygląda przed sezonem obiecująco. Trójka nominalnych, trójka mogących grać na tej pozycji. Tyle, że nikt w najgorszych wyobrażeniach nie przewidział, i w największych koszmarach nie wyśnił takiej plagi kontuzji, która dosięgnęła w tym roku Valencię. To spowodowało nadmierną eksploatację niektórych zawodników, czego obecnie widać efekty.
Za stan i liczebność poszczególnych formacji, nie Quique jest odpowiedzialny. To nie jego wina że naszym puszczały więzadła w kolanie, że strzelały im włókna mięśni przywodziciela (Mruwek popraw jak źle ;) ), że coraz to któryś zwichnął bark.
Apeluję o przestanie zwalania wszystkiego na Quique, bez którego ta Valencia dzisiejsza IMO biednie by wyglądała...
« Wsteczskomentuj