Pożegnanie z podniesioną głową
06.03.2013; 22:50
PSG vs. VCF 1:1 (razem: 3:2)
Nie udało się. Mimo walecznej postawy „Nietoperzy”, to paryskie PSG zagra w ćwierćfinale. W rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów gospodarze utrzymali przewagę ze spotkania na Mestalla. Wynik meczu otworzył w 55. minucie Jonas, wyrównał jedenaście minut później Lavezzi.
W najważniejszym meczu sezonu Ernesto Valverde zaskoczył wszystkich wystawiając na bramce Vincente Guaite. O drżenie serca przyprawiał kibiców Valencii środek obrony gdzie z konieczności musiał występować boczny obrońca Jeremy Mathieu oraz Victor Ruiz, który ostatnio częściej występował na pozycji defensywnego pomocnika. Dobrą wiadomością na fanów Nietoperzy był brak talizmanu paryżan- Zlatana Ibrahimovicia. Największy gwiazdor zespołu pauzował za kartki, a jak pamiętamy, bez Szweda zespół z Parc des Princes nie radził sobie zbyt dobrze.
Od początku widać było, że Nietoperzom bardzo zależy na odrobieniu strat z pierwszego spotkania. Co chwila Blanquinegros próbowali szturmować na bramkę strzeżoną przez Sirigu. No właśnie. Próbowali. Mimo, że tak jak w pierwszym meczu Valencii „było więcej na boisku” to nie wynikały z tego żadne klarowne sytuacje. Mecz rozgrywał się w bardzo szybkim tempie, po stronie Valencii swoje okazje mieli Jonas, Soldado czy Feghouli. Nawet Barragán ciągle parł do przodu. Jemu akurat wyraźnie brakowało umiejętności, gdyż dośrodkowania obrońcy Blanquinegros wyglądały jak wyjęte z polskiej ligi. Z gry gości bardzo zadowolony byłby Antonii Piechniczek, gdyż co chwila wykonywali rzuty rożne i każdy bili inaczej! Niemniej nic z tego nie wynikało.
Po stronie gospodarzy wyróżniającą się postacią był Lucas. Młody Brazylijczyk mijał zawodników gości hurtowo, na szczęście dla Los Ches ostatecznie udawało się go powstrzymywać. Zawodził Lavezzi, który ewidentnie przeszedł obok tego meczu. Wszędobylski Pastore mimo widocznych chęci też nie wyglądał na zawodnika kosztującego tak ogromne pieniądze. PSG wyglądało jakby za wszelką cenę nie chciało stracić bramki i to pomimo przedmeczowych zapowiedzi Ancelottiego dotyczących ofensywnego nastawienia jego zespołu.
Mimo optycznej przewagi Nietoperzy jedynymi ważniejszymi wydarzeniami w pierwszej odsłonie spotkania były żółte kartki dla Victora Ruiza i Davida Albeldy oraz zmiana Jalleta za Van Der Viela. PSG za wszelką cenę nie chciało stracić bramki i ograniczało się do gry z kontry. Los Ches również grali bardzo uważnie z tyłu, co nie pozwoliło im rzucić wszystkich sił do ataku i zaryzykować. Pierwsza połowa rozczarowała. Na szczęście w drugiej połowie mecz nabrał rumieńców. Duży wpływ na to miało wpuszczenie na boisko Banegi zamiast Albeldy. Argentyńczyk rozruszał drużynę Nietoperzy i radził sobie w środku pola dużo lepiej niż Parejo z Tino Costą. Jednak nawet pomimo wprowadzenia bardzo kreatywnego zawodnika środka pola ataki Los Ches były wyprowadzane w bardzo wolnym tempie.
Niespodziewanie w 55 minucie przebudził się najbardziej krytykowany ostatnio zawodnik Blanquinegros- Jonas. Ślicznie strzela sprzed pola karnego i mimo, że Sirigu wyciągnął się jak struna nie udało mu się odbić piłki, która wpadła idealnie przy słupku. Fani Valencii oszaleli i na moment zapomnieli o wszystkich grzechach Jonasa. Nietoperze wróciły do gry!
Następnie na boisku widzieliśmy ciągłą wymianę ciosów oraz dwie zmiany. Za Motte wszedł Gameiro i od razu rozruszał grę paryżan. Natomiast w drużynie Blanquinegros Piatti zmienił Fegholiego. Niestety Argentyńczyk już tak pochlebnych opinii za swój występ nie zbierze. Nietoperze niedługo cieszyli się ze swojego prowadzenia, a wszystko za sprawą, wprowadzonego chwile wcześniej, niedoszłego zawodnika Los Ches- Kevina Gameiro.
W 66 minucie po stracie w środku pola wspomniany wyżej zawodnik PSG wraz z Lavezzim natarł na bramkę Valencii. Miał przed sobą trzech obrońców, jednak niewiele sobie z tego robiąc Gameiro przedarł się pod świątynie Guaity. Tam piłkę przejął Lavezzi i na raty umieścił w bramce portero Nietoperzy. 1:1! Warto jeszcze wspomnieć, że Argentyńczyk ujrzał żółtą kartkę za zdjęcie koszulki po zdobytym golu.
W dalszej części spotkania Valencia nadal tworzyła raj dla Antoniego Piechniczka. Niezliczona ilość rzutów rożnych wykonywanych przez zawodników z Mestalla przynosiła dumę twórcy polskiej myśli szkoleniowej, jednak nie pozwoliła na zmianę wyniku. Do końca meczu kartki ujrzeli Soldado, Parejo i Banega. Widać było komu zależy na zmianie wyniku a kto będzie tego wyniku bronił do ostatniej kropli krwi. Za Jonasa na boisko wszedł Valdez a za Lucasa- Sakho. Valencia atakuje, paryżanie się bronią! Nic to jednak nie dało.
Do końca nie udało się zmienić wyniku. Los Ches chcieli ale chyba zabrakło im umiejętności i szczęścia. PSG po raz kolejny pokazało, że wielkie pieniądze wcale nie gwarantują pięknej gry. Paryżanie cały czas pozostają zbiorem indywidualności a nie drużyną. Natomiast kibice Blanquinegros mogą z nadzieją patrzeć w przyszłość, bo ich drużyna pod okiem Ernesto Valverde wygląda coraz lepiej. Na pewno lepiej niż w poprzednim starciu w Lidze Mistrzów.
Zapraszamy do zagłosowania na najlepszego piłkarza meczu, wytypowania poprawnego wyniku w spotkania z Bilbao oraz zapoznania się z pomeczową garścią statystyk:
KOMENTARZE
A teraz spac, zeby rano wstać!
Aha i jeszcze raz niech ktoś napisze, ze Banega jest słaby i nie ma predyspozycji do zostania liderem drużyny, to go normalnie zatluke :P
Amunt Valencia!
Bardzo zawiódł Feghouli, Valdez niewiele pokazał. Nie rozumiem dlaczego nie zagrali Canales i Guardado, tym bardziej że tego ostatniego zabraknie w Bilbao.
W sumie brawa za niezły mecz i ambicję.
Najwięcej asyst zanotował Tino Costa. Wynik nie powala. Całe 2 asysty w 8 meczach. Nikt prócz niego nie asystował więcej niż raz.
Najwięcej żółtych kartek otrzymał Soldado. Tyle samo co bramek czyli 4. Prócz niego nikt nie otrzymał więcej niż 2 kartki. Za to Rami i Barragan solidarnie otrzymali po jednej czerwonej.
Dorobek Jonasa jest póki co 3 dorobkiem strzeleckim w tej edycji. 5 bramek strzelili również Lewandowski, Messi i Lavezzi. Więcej mają tylko Yilmaz (7) i Ronaldo (8). Jak na gracza nie grającego na szpicy całkiem niezły dorobek.
Wedlug mnie najlepszy byl Banega, dobrze mimo strat zagral Parejo, natomiast bardzo slabo gral Barragan, Feghouli i Costa, i chyba powinni zagrac Guardado i Canales.
Brakowało mi Canalesa, może zamiast Banegi.
Valdez miał za mało czasu, szarżował, jak zwykle, gdybyśmy mieli więcej takich walczaków było by pięknie.
Brakowało wykończenia, co nam z tego, że mieliśmy chyba z 60% czasu posiadanie piłki, skoro taki Barragan czy inny Parejo z "koła" podaje do Guaity?
O dziwo, do niego nie mam zastrzeżeń, chociaż jak zobaczyłem przed meczem szatnie VCF a w niej nr13, to się wściekłem.
Poza tym za dużo niecelnych podań i strat. Parejo wrócił do swojej "normy". Zabrakło jakości w kreowaniu gry. Zresztą kto miałby to robić? Dlatego nie rozumiem dlaczego nie zagrał Canales.
Bardzo pozytywnie oceniam Mathieu. Tylko żeby rudy się nie rozsypał, bo takie obciążenia po długo leczonej kontuzji są niebezpieczne.
Feghouli mógł się podobać przez połowę jego gry, starał się trochę czarować i myślę, że to było wszystko na co było go wtedy stać... no nie jest to Joaquin czy Rufete :)
Ciesze się że nie musiałem się wstydzić za VCF we wczorajszym meczu... Szkoda meczu na Mestalla bo PSG było do przejścia.
My zaprezentowaliśmy się lepiej, ale nie na tyle żeby zadać decydujący cios. Szkoda tej straconej szansy - była większa niż można było się spodziewać.
Man of the match - Ever, czemu mnie to nie dziwi? ;)
Parejo zaliczył tyle strat że zastanawiam się do dzisiaj dlaczego go nie zdjęto?
hm.. chyba oglądałem inny mecz.. Banega grał piach jak Pogoń Lębork w IV lidze (potem spadła oczywiście do V)
Wczoraj nie mieliśmy absolutnie żadnego pomysłu na sforsowanie zasieków PSG. ŻADNEGO! Chyba, że pomysłem były rajdy Cissokho i wrzutki cholera wie na kogo, oraz dośrodkowania z rzutów rożnych Tino (równie dokładne). Za taki plan gry to ja dziękuję.
Dopiero od wejścia Banegi zaczęły się jakieś akcje z klepki, choć niestety również bardzo wolne i czytelne. Tyle, że dopiero Banega dał taką możliwość. Wcześniej nie mieliśmy ani jednego kreatywnego gracza. Parejo zagrał dno, Tino miał może ze dwa dokładne podania w całym meczu i to chyba tylko do tyłu lub na bok. Feghouli chyba pomylił sobie sparing z meczem w LM. Myślał, że kiwnie 5 i strzeli bramkę. Nie zliczę ile razy zapędzał się w ślepą uliczkę, w której nie dało się ani strzelić ani podać. Jedynie stracić i to właśnie robił bezbłędnie. Chwała Valverde za to, że to dostrzegł i go zdjął. Soso ostatnio daleko do dobrej formy.
Soldado widziałem tylko, jak krzyczał na kolegów (słusznie), ale swoją grą praktycznie nic nie wniósł. Jonas zrobił to co powinno się robić w takich meczach. Zrobił coś niekonwencjonalnego i nieprzewidywalnego. Na wszytko inne PSG było przygotowane.
Za co można pochwalić drużynę? Za wolę walki. Nic więcej. Dominacja wynikała tylko z tego, że PSG chciało byśmy tak grali. W ogóle nie starali się nam narzucić swojego stylu. Praktycznie w ogóle nie atakowali pozycyjnie.
Więc tym aspektem nie ma się podniecać, szczególnie, że z naszej dominacji nie wynikało absolutnie żadne zagrożenie pod bramką Paryżan.
Jakbym był jakimś bezstronnym kibicem to bym pewnie przełączył po 20 min. bo w meczu niewiele się działo. Kopanina pełna niedokładnych zagrań i zero sytuacji bramkowych. Dla nas ten mecz był atrakcyjny bo go przeżywaliśmy, ale nikt inny wysokiej noty mu nie da. NUDY!
A Soldado zamiast rozkładać wtedy ręce to by ze dwa razy się wrócił do środka pomóc w tej strefie a nie stał pół meczu między Silvą i Alexem (tjaa... super pomysł, nie ma co) i czekał na cud. Swoją obecność zaznaczył w meczu 2 razy (prócz tej irytacji pod adresem Barragana). Dwa razy się kładł :) Raz go nawet komentatorzy wyszydzili bo ich rozbawił swoim padem.
Oglądałem drugą połowę wczorajszego meczu i przyznam, że Valencia mnie trochę rozczarowała. Niby chcieli, ale nie widziałem u piłkarzy jakiejś zawziętości, zdecydowanych ataków i parcia do przodu. Chyba za bardzo nie było pomysłu jak paryżan pokonać. Może to tylko moja subiektywna opinia, ale trochę nasza gra wyglądała jakby piłkarze nie do końca wierzyli, że mogą te dwie bramki strzelić. Szkoda. Szkoda bo PSG było w tym dwumeczu jak najbardziej do ogrania a Valencię stać na znacznie więcej.
PS. Te straty Parejo w środku pola... :/
Trochę jestem smutny bo Piatti jest o dziwo dla niektórych moim ulubieńcem, ale nie jest on tym co grał w Almerii lub Ameryce Poł.
Liczę na niego i liczę i już brak mi palców :D
Nikt się nawet nie zająknął, że to jemu zawdzięczamy bramkę na 1:1
Gość jest kompletnie zagubiony w środku pola.
Nikt się nawet nie zająknął [...]"
Proponuję raz jeszcze (pierwszy raz?) rzucić okiem na komentarze powyżej. Ja naliczyłem przynajmniej 6 osób (na zaledwie 22 komentarze) , które pisały o słabej grze Parejo. Jakby dodać do tego całą lawinę pod newsem ze składami, to jednak wychodzi, że taki wyjątkowy w tym nie jesteś.
"Mimo walecznej postawy „Nietoperzy”, to paryskie PSG zagra w ćwierćfinale."
Jakiej walecznej postawy? Brak zdecydowanego ruchu na bramkę Sirigu. Pierwsza połowa to kompletne zero. W drugiej gdyby nie wchodzący z ławki Banega pewnie nadal Ruiz podawałby z połowy do Guaity. Przepiękna bramka Jonasa? Nie, tylko jego wykończenie. Gdyby nie samowolka defensywnego pomocnika może obejrzelibyśmy kolejne rzuty rożne. Obrona? ... nie (za wyjątkiem Mathieu). Ten mecz był do wygrania panowie ...
Pierwszy raz w mojej karierze nie podoba mi się raport pomeczowy. Podwójna porażka.
"W drugiej gdyby nie wchodzący z ławki Banega pewnie nadal Ruiz podawałby z połowy do Guaity."
Nie pamiętam, żeby Ruiz podawał do Guaity w takiej sytuacji jak mówisz(to raczej Barragan). Wg mnie Ruiz jeden z lepszych, bardzo fajnie wyprowadzał piłkę, raz miał kapitalne podanie do Jonasa.
Sytuacja, w której Ruiz podawał do bramkarza wydarzyła się w pierwszej połowie i wywołała śmiech wśród kibiców PSG jak i złość Soldado.
@hubson91
Przepiękna bramka Jonasa? Nie, tylko jego wykończenie. WYKOŃCZENIE.
Bramkę się wypracowuje, a Jonas tego nie zrobił.
« Wsteczskomentuj