PSG — nowobogacki aspirant do sukcesów
10.02.2013; 21:34
Oligarchia naprzeciw ubóstwa
Dla sympatyków tradycjonalizmu dwumecz hiszpańsko-francuski będzie symbolem walki dobra ze złem. Po dwóch stronach barykady staną kompletne przeciwieństwa. Bogactwo czy bieda? Rozrzutność czy oszczędność? Po prostu Valencia kontra PSG, czyli rywalizacja skrajnych przedstawicielstw finansowych.
Klub ze stolicy Francji święcił już sukcesy na arenie międzynarodowej w XX wieku. Pomimo niespełna 43-letniej historii, Paris Saint-Germain zna smak tryumfu w Pucharze Zdobywców Pucharów. Ostatnia dekada była jednak czasem posuchy dla dwukrotnego mistrza kraju. Paryżanie popadli w przeciętność, lecz znalazł się ktoś, kto postanowił odkurzyć potęgę drużyny znad Sekwany. W maju 2011 roku nowym właścicielem PSG zostało Qatar Sports Investments. Nasser Al-Khelaifi, czyli katarski biznesmen, przelał na konto klubu kilkaset milionów euro, rozpoczynając tym samym popularną w ostatnim czasie "politykę szejków". Katarczyk to istny człowiek-orkiestra. W przeszłości był zawodowym tenisistą, a obecnie... jest szefem Katarskiej Federacji Tenisa, wiceprezesem Azjatyckiej Federacji Tenisa, dyrektorem stacji Al Jazeera Sports i dopiero na końcu zarządcą paryskiego klubu.
39-letni biznesmen rozpoczął swoją kadencję od zakupienia Kevina Gameiro, a potem Javiera Pastore za 42 miliony euro. Z czasem dorzucał kolejne trofea personalne do swojej pokaźnej kolekcji. Przywództwo nad tą nieobliczalną maszynką otrzymał renomowany trener, Carlo Ancelotti. PSG, po tylu latach posuchy, zdobyło wreszcie wicemistrzostwo Francji. Inwestorzy z Bliskiego Wschodu na tym nie poprzestali. Otwarcie na wylot katarskiego skarbca było tylko kwestią czasu. Kolejnymi piłkarzami skuszonymi przez bajońskie apanaże - a może też ambitny projekt sportowy - zostali Zlatan Ibrahimović, Thiago Motta, Ezequiel Lavezzi, Thiago Silva czy Marco Veratti. Sprowadzenie Szweda było już wyraźnym sygnałem: "Odsuńcie się, biedne klubiki. Wkraczamy do czołówki!". I faktycznie, bieżący sezon pokazał, że paryżanie zbierają plony kosmicznych zakupów.
Drużyna z Parc des Princes przebiegła fazę grupową Champions League nadzwyczaj żwawym sprintem. Jak na powrót do Ligi Mistrzów po ośmiu latach, paryżanie spisali się piorunująco pozytywnie. Podopieczni Ancelottiego wygrali pięć meczów, mając jako przeciwników FC Porto, Dynamo Kijów i Dynamo Zagrzeb. Jedynej porażki Francuzi doznali na Estádio do Dragão. Nie przeszkodziło to jednak PSG w zajęciu pierwszego miejsca z całkiem pokaźnymi bilansami. Klub z Paryża jako jedyny w tej edycji wygrał pięć meczów w grupie. Mało tego, PSG zgromadziło najwięcej punktów ze wszystkich i okazało się posiadaczem najszczelniejszej defensywy.
A w Ligue 1? Równie owocnie. Pucharowy przeciwnik "Nietoperzy" zasiada na stołku lidera, posiadając sześć punktów przewagi nad Lyonem, który ma jeszcze jeden mecz do rozegrania. Reasumując, sezon dotychczas układa się pod dyktando PSG. Większość meczów układa się zgodnie z ruchem czarodziejskiej różdżki Carlo Ancelottiego.
Jak wygląda na boisku klub znad Sekwany? Zazwyczaj praktykowali ustawienie 4-3-1-2, upodabniając się też czasem do "barcelońskiego tworu" 4-3-3. Obecnie jednak możemy się spodziewać paryżan w wersji klasycznej, a więc przynajmniej taktyka nie odbiega zbyt mocno od rzeczywistości. Od końcówki zeszłego roku PSG prezentuje się w systemie 4-4-2. Piłkarze mają wiele swobody, często zmieniają pozycję i nie trzymają się utartych schematów.
Między słupkami pełne zaufanie trenera ma Salvatore Sirigu, który prezentuje dosyć regularną formę. Nie jest wybornym artystą w swoim rzemiośle, ale wystrzega się haniebnych błędów. Choć kilka "baboli" też już zaliczył, zazwyczaj nie musi przejmować się konsekwencjami. Na środku obrony winniśmy spodziewać się duetu złożonego z Mamadou Sakho i Alexa, gdyż kontuzjowany jest Thiago Silva, czyli kapitan nowobogackich. Na bokach rozsiani są Christophe Jallet oraz Maxwell. Dodatkowo, na boku może grać łączony w przeszłości z Los Ches Gregory Van der Wiel. Mózgiem drużyny został mianowany Blaise Matuidi. Francuz jest wspierany kolejno przez Verattiego lub Mottę. Najbardziej rażącą bronią jest ofensywy kwartet, czyli: Pastore, Lavezzi, Menez i Ibrahimović. W zimowej przerwie do PSG dołaczył Lucas Moura, więc utalentowany Brazylijczyk od czasu przyjścia zaczyna wypierać jednego z członków magicznej czwórki.
Co charakterystycznego można dostrzec w grze klubu z Parc des Princes? Przede wszystkim chaos! Może to zabrzmi irracjonalnie, lecz klub odnoszący spore sukcesy w ostatnich miesiącach odznacza się niepoukładaną grą. Zaczynając od obrony, perfekcjonizm taktyczny. Paryżanie popełniają błędy w dwóch przypadkach. Nie radzą sobie zupełnie z pressingiem rywali oraz - co raczej jest oczywiste - dosyć często muszą grać w osłabieniu liczebnym, bowiem boczni defensorzy zapominają o powrotach na pozycję. A wielki chaos zaczyna się w ataku, ponieważ tam wszystko opiera się na indywidualnościach. Piłkarze ustawiają się bardzo szeroko, wymieniając często nic nieznaczące podania. Sztuka dla sztuki, aż... piłka trafia do Zlatana. Wtedy klub z Paryża potrafi przerodzić się w europejskiego potentata. Jeden z żartów głosi: "Co powinien zrobić piłkarz PSG, gdy nie ma pomysłu na grę? Podać do Ibrahimovicia, a potem natychmiast ruszyć z gratulacjami". Bardzo wymowne. W taktyce "zagraj do Ibry" paryżanie spełniają się wyśmienicie. Nie ujmując wielkim umiejętnościom francuskiego zespołu, brak zgrania jest widoczny gołym okiem, więc wykluczenie z gry największego asa może okazać się sposobem na sukces.
W ostatnim czasie Ancelotti urozmaicił taktykę swojej drużyny o opcję "zagraj do Lucasa i pędź z gratulacjami do Ibry", bowiem kupiony za 45 mln euro reprezentant Brazylii kreuje całą grę swoim nowym kolegom. Podopieczni Włocha nie radzą sobie w ataku pozycyjnym, więc ten niemiłosiernie wykorzystywany Zlatan jest jedyną nadzieją. Ciut lepiej wygląda kwestia kontrataków, bo szybcy skrzydłowi potrafią natychmiast zrobić użytek ze swoich zdolności atletycznych. Wyeliminowanie Ibry i Lucasa może być zbawienne. Szwed strzelił w tym sezonie tyle goli co reszta zespołu razem wzięta.
Jak wygląda atmosfera w Paryżu? Kibice są wniebowzięci, gdyż nowa era złotymi zgłoskami zapisuje się w annałach historii klubu. Ibrahimović jest traktowany jak bóstwo. Fani przyrównują go nawet do legendarnego Paulety. Ostatnio maskotką stał się także nieszablonowy Lucas Moura. Największym hitem okazał się jednak transfer... Davida Beckhama. Anglik przybył jednak w celach bardziej marketingowych, aniżeli sportowych, choć dyrektorzy klubu dementują tę tezę. Niech im będzie, choć David treningi z klubem rozpocznie dopiero od środy, bo zajmuje się sprawami biznesowymi i reklamowymi w Los Angeles. Na Estadio Mestalla Becks zasiądzie jako honorowy widz. Zlatan żartobliwie skomentował przyjście 38-latka: "Teraz nie jesteśmy już tylko dobrzy. Jesteśmy też przystojni". Więcej o transferze Beckhama do PSG przeczytasz TUTAJ!
Naprzeciw siebie staną dwie nieobliczalne ekipy. Jedni jako symbol bogactwa, rozpusty i transferowych zachcianek. Drudzy jako symbol podupadłego giganta, który próbuje się trzymać krawędzi, aby nie spaść do przepaści. W ostatnich latach wśród futbolowych fanatyków dochodzi do zagorzałych dyskusji o roli pieniądza w piłce nożnej. Nie można ukrywać, że w dzisiejszych czasach jest to aspekt decydujący. Dwumecz między Valencią a PSG można wyobrazić sobie jako alegorię walki biednych z bogatymi. Jeśli klub z Mestalla sięgnie po awans, pokaże światu niepodważalny dowód, że można jeszcze walczyć z polityką szejków. Jeżeli niedoświadczony w europejskich bojach klub z Paryża wygra, dostaniemy jednoznaczny sygnał: "Kto nie ma pieniędzy, odpada z tej gry. Naszej gry...". Czy można jeszcze walczyć z tymi horrendalnymi sumami? Czy w piłce nożnej liczy się jeszcze zdrowa, sportowa rywalizacja czy raczej liczba zer na kontach odpowiednich ludzi? O tym poinformuje nas chociażby pojedynek między nowobogackim aspirantem do sukcesów oraz poranionym reprezentantem hiszpańskiego piękna.
Pełna nazwa: Paris Saint-Germain Football Club.
Data założenia: 27 sierpnia 1970.
Stadion: Parc des Princes - 48527 miejsc.
Prezydent: Nasser Al-Khelaïfi.
Dyrektor sportowy: Leonardo.
Trener: Carlo Ancelotti.
Asystent trenera: Claude Makélélé.
Skład:
Bramkarze: 1. Nicolas DOUCHEZ, 16. Alphonse AREOLA, 30. Salvatore SIRIGU, 40. Ronan LE CROM.
Obrońcy: 2. Thiago SILVA, 3. Mamadou SAKHO, 5. Siaka TIENE, 6. Zoumana CAMARA, 13. ALEX, 17. MAXWELL, 22. Sylvain ARMAND, 23. Gregory VAN DER WIEL, 26. Christophe JALLET.
Pomocnicy: 7. Jeremy MENEZ, 14. Blaise MATUIDI, 20. Clement CHANTÔME, 24. Marco VERATTI, 27. Javier PASTORE, 28. Thiago MOTTA, 29. LUCAS, 32. David BECKHAM.
Napastnicy: 10. Zlatan IBRAHIMOVIĆ, 11. Ezequiel LAVEZZI, 19. Kevin GAMEIRO.
KOMENTARZE
! AMUNT VALENCIA !
Pozdro
Rzeczywiście Sirigu zdarzają się proste błędy jak np. w ostatni piątek z Bastią, kiedy puścił daleki - jedyny strzał rywali.
PSG przypomina trochę MC ze wczesnego etapu nowobogactwa. Nie są jeszcze perfekcyjnie poukładani, oby z nami nie poprawili się pod tym względem. Tym niemniej mają najlepszą obronę i najlepszy atak Ligue 1.
Zwróciłbym uwagę na Meneza - jest b.groźny i świetnie napędza ataki PSG.
Ogólne opinie też nie dają zamierzonego efektu, bo mogę to w dowolny sposób interpretować. W przypadku konkretnych przykładów łatwiej będzie mi zweryfikować rzekomy błąd i dążyć do poprawy.
"paryżanie spisali się piorunująco pozytywnie", "nadzwyczaj żwawym sprintem".
Jak dla mnie to piszesz o piłce, a nie o obrazach Moneta. Poza tym dobrze się czyta, tylko jak już wspomniałem wcześniej, nie ma sensu upiększać czegoś na siłę : >
Felieton ma to do siebie, że pozwala autorowi na obranie dosyć luźnej formy. Akurat taka jest mi właściwa, choć dziękuję za trafną opinię.
Jedni wolą ferrari, inni mercedesa. :)
To "piorunująco" jest rzeczywiście niezbyt szczęśliwe, ale można np. użyć ulubionego przez wielu określenia "strasznie" lub "okropnie" :)
Dodałbym też coś w stylu "przetransportowania" piłki i "cięższego rywala" (nie chodzi tu o podnoszenie ciężarów). Będzie zdecydowanie dalej od Moneta.
@Darlene, absolutnie nie widzę nic złego w tym wyrażeniu. Słownik hiszpańsko-francuski nie będzie przecież niczym błędnym. A co do kłucia... polecam wizytę u lekarza, bo niespodziewane kłucie może być uszczerbkiem na zdrowiu, a nie wadą tekstu.
PS: Wyluzuj przecież sobie jaja robię. Nie mogłem się powstrzymać jak zobaczyłem ile osób zostało ukłutych.
Być może ten poważny ton poprzedniej wypowiedzi spowodował brak emotikonki na zakończenie. Mój błąd. Tym razem biorę poprawkę - :)
A tak serio, jak to ja - lubię sobie pokolorować i pobujać z głową w chmurach w mojej wesołej sztuce. :)
Ehm... Felieton to jest dość luźna forma/rodzaj... Nie wiem jak może dodatkowo pozwolić autorowi obrać jeszcze inną formę... która dodatkowo cechuje się tym samym, co on sam(?).
Innymi słowy: bezsensu.
AMUNT VALENCIA!
Byle na Mestalla to my byśmy schodzili z podniesionymi czołami.
(Barragan jest zawieszony więc spokojnie, prawą stroną jutro zarządza João-Komuprzywalić-Pereira)
Canales nie jest jeszcze w stanie zagrać całego meczu, więc być może zobaczymy Jonasa.
Ale skład może być taki:
Alves,
Joao, Rami, Ricardo, Guardado,
Feghouli, Tino, Banega, Parejo, Bernat, Soldado.
P.S.
Co wy się tak czepiacie? Każdemu może zdarzyć się jakaś drobna wpadka, a im dłuższy tekst tym większe prawdopodobieństwo. Łatwo krytykować, napisać trudniej.
Cirian> akurat twoja uwaga jest bez sensu.
Ever nie napisał o "wybraniu" (w domyśle spośród innych, podobnych - i zapewne tak zinterpretowałeś ten fragment), ale "obraniu" - a więc przyjęciu tej konkretnej formy paraliterackiej - felietonu - o zabarwieniu satyrycznym lub humorystycznym. Ever, czy tak?
Podkreśla się przepaść ekonomiczną, jaka dzieli VCF i PSG. Jak pisze np. Le Monde, roczny budżet PSG przekracza 300 mln euro, a dług VCF 350 mln. VCF to klub znajdujący się między upadkiem a LM. Możliwe, że VCF podąży śladem Malagi i zostanie niebawem wykluczona z rozgrywek europejskich...
Może jest w tym trochę przesady, ale tak wygląda klub z Mestalla z perspektywy francuskiej.
PSG i City mówimy stanowcze NIE!
Jeśli nawet nas przejdą to życzę im by jakaś europejska potęga sprowadziła ich do parteru solidną manitą. Oglądając kilkukrotnie pokaz ich żałosnej gry myślę, że jest to bardzo prawdopodobne. Chyba, że i tutaj Michel im pomoże, bo na francuskich boiskach grają każdy mecz w 14.
Dzisiejszy mecz to walka dobra ze złem. Mam nadzieję, że skończy się tak jak na filmach.
Mój typ: 3:1
BTW ciekawe co napiszą te śmieszne francuskie gazetki gdy skopiemy tyłek PSG. Czy równie ochoczo będą przytaczały te kwoty. Oby.
Obejrzałem co najmniej 90% tegorocznych meczów PSG ligowych pokazywanych w TV plus mecz w Porto, wszystkie nasze i moim zdaniem
Francuzi nie są w żadnym razie faworytem przed tym dwumeczem. Nie uważam że gdyby byli to by dla nas było źle. Całkiem niegłupio wychodzą nam mecze przeciwko faworytom czyli Barcelonie, Realowi czy Bayernowi.
Widzę sporo mankamentów w grze PSG, u nas zresztą też są problemy.
Gramy w sporo silniejszej lidze i to jest duży atut, z drugiej strony to też powoduje zmęczenie.
Nasz problem to nieskuteczność graczy ofensywnych,
potrzebują sporo sytuacji, a najprostsze potrafią zwalić.
Patrząc na formę to Jonas zwłaszcza jest beznadziejny i Piatti. Ale Brazylijczyk strzelił w tej edycji 3 gole (wszystkie zespołowi z Francji).
Jednak mam nadzieję że ustawimy skład wyjściowy bez niego, Piatti jest tak samo irytujący w tym co robi.
Albo wsyztsko na odwrót jak trzeba albo wystarczająco źle żeby popsuć kolegom akcję.
Całkiem miło widzieć po wieeeelu latach Paryż w fazie pucharowej LM, pamiętam czasy gdy nagrywałem ich mecze z Weah na VHS, to była świetna drużyna.
Jutro (dziś) musimy zagrać bardzo ostrożnie, ufam że E.V. wyciągnie wnioski z tego co położył.
Super, że gramy z PSG właśnie. I ciekawie się zapowiada, dwumecz powinien być zacięty i to był mój ulubiony przeciwnik z tych których mogliśmy wylosować. Miło też będzie zobaczyć Zlatana przeciwko VCF. Tutaj Rami powinien mieć dobry sprawdzian i o to chodzi.
Jestem dobrej myśli, to powinien być dobry dzień.
AMUNT VALENCIA ! (i FORZA JUVE)
ps. Jonas w LM nie jest tak beznadziejny :)
PSG to na pewno nie większy kaliber niż Schalke swego czasu, a dodatkowo nie jest to zespół niemiecki, z którymi to VCF gra przychodzi bardzo ciężko.
KilyVCF, Fuh, otóż to. Absolutna racja, bo - na Mestalla Valencia jest zawsze faworytem.
To trzeba sobie wbić do głowy.
"@Darlene, jestem wyluzowany jak nigdy! Zebrałem kilka pochlebnych opinii od specjalistów za ten tekst, więc nie mam powodów do narzekań. "
lol.
A błąd stylistyczny na wstępie artykułu wciąż nie poprawiony, mimo uwag... Ehh...
« Wsteczskomentuj