Kilka ćwierknięć o...
01.12.2012; 23:56
...zwolnieniu Mauricio Pellegrino
W dzisiejszych czasach Twitter jest najszybszą drogą przekazu informacji. Wielu zawodników również podąża za duchem czasu. Niedługo po zwolnieniu szkoleniowca walenckiego klubu, decyzję zarządców postanowili skomentować Soldado, Albelda oraz Cañizares.
Roberto Soldado:
Jedyne co mogę dzisiaj powiedzieć, to że czuję się mocno zawstydzony. Jestem zażenowany tym, co się stało, bo [Pellegrino] był kimś więcej niż trenerem. Jutro omówimy wszystko w Paternie.
David Albelda:
Moje zdanie jest proste. Zawodnicy nie sprostali poziomowi Mauricio. Wielki menedżer. Wspaniały człowiek. Prawdopodobnie jest to jeden z bardziej gorzkich momentów w mojej karierze.
Santiago Cañizares:
Teraz, kiedy już Pellegrino został zwolniony, mogę podzielić się swoim zdaniem przy pomocy kilku tweetów. Po pierwsze, gra zespołu była bardzo uboga i przez ponad trzy miesiące po zakończeniu okresu przygotowawczego nie potrafiono uporządkować organizacji w środku boiska. Po drugie, sądzę, że El Flaco będzie w przyszłości dobrym trenerem, ale wybrał najgorszy moment na związanie się z tym klubem. Po trzecie, według mnie wady i braki w drużynie mają więcej związku z niedociągnięciami wśród piłkarzy niż z jakością trenera.
Wypowiedz się o byłym szkoleniowcu na naszym forum!
KOMENTARZE
Podejrzewam, że w poniedziałek-wtorek poznamy nowego trenera. A jak nie to Voro pojedzie do Francji.
Nie wiem, czy Maurycy naprawdę miał duży posłuch wśród doświadczonych graczy, czy to tylko nadmierna i wskazana grzeczność w ich wypowiedziach.
Wypadałoby wyrzucić połowę składu z Valencii!
To są najemnicy niegodni reprezentowania Valencii!
Prawda jest taka że mamy do dupy skład. Piłkarzy którzy grali w 2 lidze(barragan,guardado) lub gdzieś w ameryce południowej(banega,jonas) lub byli odpadami ze znanych drużyn (gago,parejo-odpad madrytu,ruiz).
Ci piłkarze przychodzą do Valencii i dostają dobrą posadkę - a grę mają w doopie.Co gorsza zachowują się jak primadony i gwiazdorzą. Rozbijają się też swoimi ferrari.
Żaden z piłkarzy VCF nie zasługuje na choćby 0.5 mln Euro rocznie!
Przykład - Gago - odpad który nie mieścił się nawet na ławce Realu, opchnięty za marne 2 mln. Dlaczego? Widać jak "opanował" środek pola.
Przykład - Banega - zawodnik który ma więcej strat niż dobrych podań. Piłkarz który nie jest wart więcej niż 7 mln.
Mieliśmy lepszego Fernandesa to sie go pozbyliśmy.
Do tego dochodzą Barragany i Pareja.
Albelda i Canizares mają rację - duuuużą winę ponoszą piłkarze ale połowy składu nie da się wymienić...
Być może Flako jako człowiek czy pasjonat futbolu jest kimś niezwykłym ale to nie zmienia faktu że nie dał rady.
Powodzenia w życiu i dalszej karierze!
2. Ze świętowaniem wstrzymajmy się bo nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej.
Jeśli następca się sprawdzi to uznamy tak szybkie zwolnienie Flaco za super decyzję.
3. Dają mi do myślenia słowa Soldado i Albeldy.
Albelda rozumiem, pamięta Pellegrino, ale Soldado ? Często piłkarze po zwolnieniu trenera mają wyrzuty sumienia, uważają że oni zawiedli, nie zrealizowali tego co chciał, ale tutaj naprawdę nie było widać wizji, nawet przy szczerych chęciach
4. Pellegrino nie zdążył uczynić tu wiele zła. Na szczęście. 1/8 LM mamy, w PD tracimy cztery punkty do Malagi (to jest NIC).
Jedyny minus to że nowy trener nie będzie miał pretemporady do dyspozycji
Zresztą prowadził VCF 2 razy. O jeden raz za dużo
Nie ma co zbytnio bronic Flaco, styl fatalny, pilkarze slabi, nie dal rady a ktos oberwac musi, padlo na niego. Nie ma co jednak oczekiwac ze przyjdzie ktos nowy i nagle zaczniemy grac, nie wierze w to. Pilkarze nie reprezentuja poziomu na 3 sile ligi.
No ale zawsze zostaje ta nadzieja na lepsze jutro.
Usprawiedliwianie nawet częściowe mizerii Flaco jest śmieszne. Gadanie, że Unai miał dobrobyt równie śmieszne.
Ostatnie 3 sezony to 3 trzecie miejsca.
W 09/10 miejsce wywalczone bardzo pewnie. Raczej nie było wątpliwości, że je wywalczymy. Non stop ok. 10 pkt nad resztą rywali i ogromna strata do Realu i Barcelony, które zdobyły prawie po 100 pkt (ale to chore kluby). Villa, Silva i Mata wystarczyli tylko na tyle, ale nie ma się co dziwić jeśli R i B mieli w składzie po 20 gwiazd tego formatu.
Dodajmy jeszcze, że Silva był chimeryczny i na stronie jechano go średnio co 2 mecz a Mata dopiero się rozpędzał i wtedy był jeszcze w ich cieniu. Villa mega crack.
10/11 odeszli Villa i Silva. Został Mata, po którym nie spodziewano się cudów. Bardzo dobry gracz, ale żaden lider. Również w cholerę osób na niego narzekało, ale jednocześnie była świadomość, że to koleś, który już jest świetny a papiery ma na to by być wielkim (stało się to dopiero gdy odszedł). Grał często mizerne mecze, w których o dziwo łapał po dwie asysty. Kolejne pewne 3 miejsce. Również większość sezonu to trzymanie rywali z tyłu na dystans 10 pkt.
R i B kolejny sezon bili wszystkich i znów pukali do drzwi trzycyfrowej zdobyczy punktowej.
Sezon 11/12 - odszedł Mata. Wybił się Alba.
Pierwsza część sezonu bardzo dobra, a później po prostu trzymaliśmy to 3 miejsce. Przewaga nad resztą znikoma, ale była. Relacje zawodników z trenerem coraz gorsze. Kilka wstydliwych porażek (zdarzały się i w poprzednich sezonach).
Celowo nie wymieniam reszty zawodników bo ich nazwiska nie warte są by o nich wspominać. Taka wymiana Janusz za Andrzeja, która robi różnicę tylko w protokole, a na bosku grają równie dobrze/przeciętnie/słabo. W 09/10 mieliśmy fajny mocny skład. Przy genialnym trenerze mielibyśmy z 15 pkt więcej, ale i tak z Realem i Barceloną nie dało się rywalizować (chyba że na konsoli). W 10/11 pomimo osłabienia najbardziej wartościowymi piłkarzami udało się zagrać sezon na takim samym poziomie co poprzedni. Największy grzech w tamtym sezonie to odpadnięcie w 1/8 LM z Schalke. Wtedy były pretensje do trenera o to, że nie sięgamy gwiazd, jak porównam to do obecnej sytuacji to wtedy byliśmy w raju. Poprzedni sezon to kolejne osłabienie (Mata), ale skład wydawał się całkiem niezły - tradycyjnie przed sezonem wieszczono spadek, by później biadolić, że tylko 3 miejsce w słabym stylu.
W tym sezonie wydawało się, że mamy skład nawet mocniejszy niż rok temu. Odszedł tylko Jordi a przyszło kilku całkiem fajnych zawodników (Pereira, Gago, Viera). Transfery nowych graczy w tym sezonie pierwszy raz od lat są na wielki plus w stosunku do lat ubiegłych. Tak na prawdę to tylko Guardado się nie odnalazł. Prócz Alby nie odszedł nikt stanowiący o obliczu drużyny. Nie mamy składu na rywalizację z Realem i Barcą na dłuższą metę, ale wciąż mamy wielu graczy, którzy nieraz udowodnili, że gdy chcą to potrafią.
Szkoda, że wypalają jednorazowo i w następnym meczu już im się nie chce równie mocno. Dlaczego więc nie ma choćby powtórki z zeszłego roku? Czemu nie ciułamy tych punktów? Różne są opinie.
1) Ponoć mamy skład słabszy niż ostatnio.
Śmiechu warta teza. Dlaczego myślę inaczej wyjaśniłem powyżej.
2) Liga jest mocniejsza.
Jeszcze głupsza teza niż poprzednia. LL z roku na rok chyba co najwyżej słabnie. Jeśli najlepsi gracze w klubach nie są wystarczająco dobrzy na Real i Barcę to trafiają do angielskich przeciętniaków by zarabiać tam 3 razy tyle co dotychczas. Niedługo obiorą jeszcze niemiecki kierunek.
Prócz Atletico żaden zespół nie poczynił znacznego kroku w przód. Sevilla chimera. Malaga punktowo wypada nawet słabiej niż rok temu. Reszta nie warta wspominania. Fajnie, że Betis, Levante czy Sociedad mają swoje pięć minut, ale nie biorę tych klubów na poważnie w kontekście gry w LM. Ten rok a poprzedni to jedna bieda a może i większa.
3) Mieliśmy trenera dupę.
TAK, pod tym się jestem w stanie podpisać.
Brak charakteru (który miał być jego największą zaletą), brak doświadczenia, brak umiejętności trenerskich. NIEUDANY EKSPERYMENT.
Jest jeszcze trochę czasu do końca rundy jesiennej, na ten czas może Albelda by mógł spróbować,
jest stary i tak siedzi tylko na ławie. Gdyby były efekty można wtedy ciągnąć do końca sezonu.
I tak trzeba Davidkowi znaleźć fuchę.
@Qnick, z twojej wypowiedzi wychodzi że słaba gra/chimeryczność Silvy i Maty to wina ich samych, a słaba gra graczy z obecnego sezonu to wina tylko i wyłącznie trenera. Zarzucasz wielu osobom brak konsekwencji wypowiedzi, kiedy tobie też jej brakuje.
I jeszcze do tego dwa kwiatki:
"Największy grzech w tamtym sezonie to odpadnięcie w 1/8 LM z Schalke (...) jak porównam to do obecnej sytuacji to wtedy byliśmy w raju"
"Sezon 11/12 (...) po prostu trzymaliśmy to 3 miejsce"
hahah, co jeden to lepszy :)
Bez spiny i pozdro
Jak już coś obśmiewasz to przynajmniej łaskawie wytłumacz co zarzucasz bo wybacz, ale nie czytam w Twoich myślach.
Jeśli porównuje sezon 10/11, w którym doszliśmy do w LM do tego samego pkt co obecnie (teraz mamy szanse na więcej, ale zobaczymy ile da się ugrać - w więcej niż 1/4 nie chce mi się wierzyć), ale w głowach się nikomu nie mieściło, że możemy być niżej niż na 3 miejscu, mając non stop wyraźną przewagę nad resztą stawki to wtedy mieliśmy mega komfort. Dziś kisimy na 12 miejscu i marzymy o 4 miejscu, którego nie zajęcie może oznaczać stoczenie się klubu.
Ten drugi kwiatek nie to już musisz mnie oświecić bo nie rozumiem kompletnie.
Napisałem, że trzymaliśmy to 3 miejsce i tak było. Od 12 do 38 kolejki byliśmy non stop na 3 miejscu. Nie oddaliśmy go nawet na jedną rundę - pomimo wielu słabszym spotkań. Jak ktoś się zbliżał to spinali dupy i wygrywali, jak łapali kilka pkt przewagi to się rozluźniali i tracili frajerskie pkt z leszczami. Grunt, że patrzyli się na resztę ligi z góry - z podium. Dziś do podium mamy pół tabeli.
Co do braku konsekwencji w ocenie zawodników to Silvie czy Macie raczej niewielu zarzucało brak zaangażowania. Po prostu czasem mecze im nie wychodziły. Można się było wtedy kłócić czy na pewno są tacy genialni (teraz już wiemy, że tak), ale nikt nie zarzucał im, że swoją grą olewają klub. Dziś pół składu gra tak, jakby dogrywali ostatnie kolejki sezonu, w którym plan został zrealizowany i można je olać. Pomijam już fakt, że biegają jak dzieci we mgle i chyba nawet nie wiedzą co mają robić, bo za Unaia też często tak było. Tyle, że wtedy mieli jeden mecz słaby a w następnym grali już całkiem fajnie. Gra w kratkę była straszną bolączką, ale dziś nie można mówić o grze w kratkę by wyszły nam 2 mecze na ponad 20. Nie wiem co jest powodem tego, że nie chce im się grać, ale o ile braki w umiejętnościach mogą być ich indywidualną bolączką o tyle nad motoryką powinien popracować trener. Widać tego nie potrafił zrobić.
Niejednokrotnie jednak gościa bronię i będę robił to dalej, gdyż uważam, że jego ocena przez wiele osób jest bardzo niesprawiedliwa.
Jak na tych zawodników których miał jak na budżet, którym dysponował co okienko to i tak robił co sezon robił minimum (nie był na tyle dobry by osiągnąć więcej). Wielu twierdziło, że z takimi graczami jakimi dysponuje to pierwszy z brzegu trenerzyna osiągnie to samo lub więcej. Jak widać nie do końca tak jest.
Wydaje mi się, że Unai ma też sporo przeciwników z powodów, które ze sportem nie mają wiele wspólnego. Koleś wyglądał jak goguś z wylizanym łebkiem, który biega przy linii niczym debil. Pellegrino miał więcej sympatyków, jeszcze zanim rozpoczął trenerkę. Dorabiano mu na wyrost twarz kolesia z charakterem i twardą ręką i jajami. Takich ludzi się szanuje i ma się do nich respekt. Leszczy (Unai'ów) się gnoi.
Myślę, że gdyby Flaco przez 4 sezony robił wyniki Emery'ego to miałby sporo mniej przeciwników.
Pellegrino nie udżwignął odpowiedzialności, bo przy braku doświadczenia ogrom zadań go przerósł. Żal mi go - wygląda na porządnego, dobrego człowieka, ale największą krzywdę wyrządził mu Llorente wsadzając na minę.
W VCF jest grupa piłkarzy, których poziom jest żałosny, niegodny takiego klubu jak Valencia, nawet Primera. Na czele ich stoją Barragan i Ruiz. Niektórzy są mocni w gębie - na konferencjach prasowych, a na boisku cienizna. Pellegrino mógłby poprowadzić Barcę - to byłby dla niego dobry klub - wszystko poukładane, dobrze funkcjonujące.
W VCF trzeba natomiast trenera z doświadczeniem i silnym charakterem, twardą ręką, który poustawiałby całe to rozgadane i rozpasane towarzystwo.
Czytałem, że rozważaną opcją jest Aragones. Jedyne obawy budziłby jego zaawansowany wiek, poza tym to dobry kierunek. Ale jak słyszę o takich kandydatach jak Antic, Marcelino, Pochettino - to skóra mi cierpnie.
Jednym słowem trudna sytuacja, jeszcze trudniejszy wybór. Jak nie będzie nikogo dobrego na horyzoncie, to niech trenerem zostanie lepiej Voro.
Jonas zachował się jak prowincjonalny piłkarzyk. Zero odpowiedzialności. Podobne numery robił ostatnio Soldado, ale on miał więcej szczęścia, bo sędziowie przymykali oczy na jego wybryki. To pokazuje, że w drużynie nie było dyscypliny. Drużyna dryfowała. Pellegrino był zbyt pobłażliwy i nie miał jasnej koncepcji prowadzenia drużyny.
Co do nowego trenera, to chciałbym Aragonesa, bo ten gość ma jaja i kazdy o tym wie, nie tak jak przypadku Pellegrino, gdzie wiekszość tak zakładała, a życie troche to zweryfikowało. Aragones stawia na swoim i dałby popalic tym nierobom z naszego klubu, bo porobiły sie z nich wielkie gwiazdeczki i ktos musi ich utemperowac. Tyle że moze sie stać również tak: Przychodzi Aragones, po czasie zawodnicy bedą mieli go dość a Valencia jest specyficznym klubiem, gdzie sielanka i nieróbstwo się rozprzestrzenia do granic wytrzymałości. Beda kłotnie, słabe wyniki, bo nasze gwiazki sie obraża na wymagajacego trenera. I znów ktoś poleci, no wiec wiadomo kto. Koło sie zamyka, jak dla musiałby przyjsc Mou żebysmy grali coś wiecej niż za np Emerego.
Skład mamy wręcz bardzo dobry tylko potrzebujemy trenera z "jajami", który wykrzesa z nich wszystko co najlepsze.
Oj nie wiem czy nie na odwrót. Zawsze myślałem że to to swoją ekspresją Unai uwiódł wszystkich, porwał fanów rzucaniem płaszcza, szałem radości po ważnych golach, ciągłą gestykulacją, żywotnością na ławce.
Flaco zaczynał z białą kartą a pozytywne przyjęcie wobec braku jakiegokolwiek doświadczenia można tłumaczyć tylko tym że ... nie był to już Unai i to wystarczy.
Generalnie się zgadzam z poprzednimi wypowiedziami ale jak podsumowujesz sezony to nie wiem czy specjalnie pomijasz osobę Banegi, Ximo i Feghouliego a ci gracze w swoich okresach byli liderami drużyny.
Takim liderem nie był na pewno Mata, który potrafił pół sezonu grać piach zanim mu kontraktu nie podwyższyli (mam przypomnieć komentarze jak jechano po Juanie czy Silvie ?) Silva miał wielkie przebłyski ale swojej roli też nie spełnił, też przez kontuzję.
3/4 sezonu w szpitalu, w kolejnym też urazy i wielkie występy nam dozował.
Villa był najrowniejszy i grał na najwyższym poziomie, często koledzy nie potrafili się dostosować, nie znaczy to że nie miał złych występów bo każdy ma;
ale frustrujące są te fakty,
może tu nie ma klimatu do gry na najwyższym poziomie.
Dziesięć razy już pytałem czy Silva i Mata by grali tak jak grają dla VCF ? Moim zdaniem nie. Najlepsze co mają uwolnili parę miesięcy po opuszczeniu Valencii, bardzo szybko czyli mogli i wcześniej u nas.
W otoczeniu gwiazd gwiazdom łatwiej się gra ale mnie to nie przekonuje.
Dlatego unikam pisania o tercecie Villa-Silva- Mata, nie daj boże o kwartecie z Jordim , bo tu daty się nie zgadzają.
Sezonem Maty był sezon w którym Unai dopiero zaczynał ogarniać, Silva chodził chyba o kulach. Takie ujmowanie to pod Bravo Sport można podciągnać, najbardziej znane nazwiska w danym czasie.
W VCF kadencji Unaia wielkich liderów było jak na lekarstwo, od początku ci naj to była spłaszczona góra, w momencie odejścia Davidów wielkim liderem był tylko Villa.
VCF schyłku Unaia to już cala banda piłkarzy o identycznych prawie dokonaniach.
Największe wrażenie wizualne robili Feg iALba, a z nimi Jonas, Rudy, Tino czy nawet Miguel, w tym czasie już nie ma mowy o prawdziwych liderach nie do zastąpienia po sprzedaży. Nasi piłkarze mieli formę, po czym prawie każdy ją stracił kompletnie, wspomniana dójka się wybijała, ale też nie błyszczała. Pod koniec jeszcze wyrwał się Jonas który niespodziewanie ożył.
Straty Alby moim zdaniem w ogóle byśmy nie odczuli gdyby Mathieu był zdrowy i grał tak jak rok temu rundę jesienną. Obaj LW byli równymi pilkarzami mniej więcej jeśli chodzi o jakość (bo wiadomo że przyjemniej patrzy się na lepszego technicznie Albę)
Najlepszą ekipę Unai miał w 2009, nie najlepszą kadrowo bo potem było tylko lepiej ale najmniej brakowało do załatania żeby mieć mega -poziom. Trzeba mieć pretensje do działaczy że nie zakopali wtedy wielkich dziur w kadrze byle kim (Navarro, Dealbert, Marchena, Saltor, Alexis, połamany Vicek, niepotrzebny Angulo). Bo z przodu był samograj, który sam mógł wygrywać prawie każdy mecz, ale ciążyły nam te dziury.
Sumowana siła kadry potem cały czas rosła, ale brak wielkich liderów położył sprawę np na Veltins.
Ten sezon zaczynamy tak samo mocni kadrowo jak byliśmy. Nie łykam mitów o "genialnym Gago" czy "bardzo dobrym Cissokho"
Więcej znaczy np to ze nie mamy lewej flanki przez problemy ze zdrowiem a więc i z formą Mathieu.
Nie wiem po co rozwodzić się na temat bzdurnych tez o naszym osłabieniu rzekomym.
Flaco nie miał gorszego materiału od Unaia, a przynajmniej nie można tego zmierzyć.
Inna sprawa że przy takiej grze wiele jest kwestią farta/braku farta, drużyna Unaia (ostatni sezon) i Flaco wiele rzeczy pozostawiały na boisku zwykłemu przypadkowi.
Emery potrafił wygrywać sporo meczów w których zespół grał do kitu, no ale szczęście sprzyja lepszym.
Pellegrino zapamiętam jako gościa nijakiego (nic się nie stało) nie wypracował nic, punkty prawie żadne, awansował z grupy na szczęscie i zaliczył pakiet honorowych wyników z drużynami wymiatającymi. Najważniejsze że był tylko parę miesięcy. Po Unaiu zostanie mi niesmak na długie lata, przez liczne "lekcje piłki" jakich nam udzielali mocne zespoły.
Co do Banegi to był liderem pół sezonu. Za mało jak dla mnie by stawiać go na piedestał tych "naj". Gość ma mnóstwo do udowodnienia. Jeśli odejdzie jutro to zapamiętam go jako tego którego było na wiele stać, ale niewiele pokazał. Feghouli miał świetny poprzedni sezon. W tym więcej tragicznych meczy niż tych dobrych, ale potencjał wciąż pokazuje. W rękach świetnego trenera będzie crackiem.
Ximo - sympatia, sympatia i jeszcze raz sympatia. Uwielbiałem kolesia, ale mimo wszystko przez cały jego rozdział w Valencii wspominałem Ximo z Betisu. U nas bardzo długo się rozkręcał, by w końcu osiągnąć 70% tego co pokazywał w Sewilli po czym trzymał ten poziom bardzo równo do samego końca. Czy był wielki? Mógł być, ale ciągle brakowało kropki nad "i".
Celowo wypisałem tylko najbardziej znaną trójkę bo dziś jak mantrę wiele osób powtarza "Unai miał Ville, Silvę i Matę i ciota tego nie wykorzystała". Za długo ich nie miał a jak miał to akurat wiele mu nie dawali. Prócz Villi, który sam wywalczył pewnie z 1/3 pkt w sezonie bramkami z niczego. Dla mnie był genialny.
Kadrowo ostatnie lata są bardzo wyrównane. Okienko poprzedzające ten sezon zapamiętam jako bardzo udane i w końcu takie po którym dość wyraźnie się wzmocniliśmy.
Nie wiem jak tam z publicznością na Mestalla, ale u nas na stronie non stop były jakieś docinki i głupie żarty. Miałem wrażenie, że ludzie się go wstydzą;p
Jesteś pewien? Był już kiedyś ktoś taki. Zatrudniono go po to żeby przywrócił do pionu zbuntowaną szatnię i zrobił porządek z gwiazdorzeniem. Notabene, był to ostatni trener który z nami coś wygrał. Dostał w zamian jedynie wyzwiska i epitety. Wiecie o kim mówię?
3/4 użytkowników tej strony jechało po nim non-stop :) pamiętam te czasy - a 2/4 przyzna, że nigdy nie spełnił ich oczekiwań.
Po za tym nie wiem dlaczego aż taki niesmak pozostanie Ci po Unaiu. Szczerze mówiąc, wszyscy moi kumple, z którymi od czasu do czasu oglądam mecze ligi hiszp. chwalili przeważnie Emery'ego za pomysłowość, a nawet...uwaga, uwaga za styl. Niektórzy zapomnieli, że za jego 'czasów' (głupio to brzmi) Valencia dominowała nad Barceloną (wyjątek stanowiło CN), Realem i każdym innym zespołem. Wyniki? Pewnie boli Cię te 1-5? To co powiedzieć o 0-6 Voro? Albo 2-5 z Realem Sociedad - od bodaj 1943 (jakoś tak, SD to obliczyło) nikt nie zaaplikował VCF na Mestalla 5 bramek za wyjątkiem kilku meczów z R&B. Tylko widzisz, jak rozmawiamy o tamtym 1-5, to nie zapominaj przynajmniej o sabotażu naszych zawodników, fenomenalnym występie indywidualistów na czele z Adilem Ramim, który przerósł samego mistrza Davida Navarro i sprezentował 2, jak nie 3 gole rywalom. Eh, już mnie to nudzi. Nie mam ochoty rozwijać n-ty raz tego tematu.
"Lekcje piłki" jak to ująłeś nie były wcale lekcjami, bo Valencia nie była deklasowana, o czym wyjątkowo mylnie może świadczyć wynik.
Co by nie było - możesz się oczywiście z tym nie zgadzać - całokształt pracy i obraz drużyny Emery'ego będzie jednak doceniany, a sam były trener przez osoby postronne i nie tylko pozytywnie odbierany i oceniany. Na dowód tego polecam magazyny Revista De La Liga w SkySports i wypowiedzi chociażby Schustera, Toshacka, Balague a także Paco Ayestarana, Beniteza, czy Mendiety.
Qnick, nic dodać, nic ująć. ;)
News - co oni znowu chrzanią, Soldado, teraz to mówisz? Skoro tak lubiłeś Pellegrino dlaczego nie odwdzięczałeś się mu golami? Dlaczego nie zapierdzielałeś od 1 do 90 minuty?
Albelda, chyba trochę doskwiera Ci ta ławka, ale to Ty powinieneś być też tym, który tą grupą w razie wypadku wstrząśnie. A wyglądało na to jakby ktoś chciał wytargać za włosy, a z bólu aż nie mógł.
Canizares, co Ty nie powiesz? Gra była uboga, no popatrz... a to, że Pellegrino będzie dobrym trenerem w przyszłości wyczytałeś z jakieś kuli? I co do cholery z tym "najgorszym momentem"? Widziały gały, co brały!
W ubiegłych latach dostawaliśmy kilka razy baty będąc drużyna, która nie prezentowała się ani trochę gorzej od rywali. Zbito nas okrutnie kilka razy i o dziwo w tych meczach graliśmy ładnie. Żeby było śmieszniej to wygrywaliśmy mecze czasem niesamowitym fuksem w samej końcówce po tragicznej grze w całym meczu.
U Flaco graliśmy żenadę z najlepszymi a wyniki wychodziły niezłe.
Real - zagroziliśmy bramce Realu 2 razy na mecz, a było 1:1 (i mogliśmy wygrać)
Barcelona - kolejny mecz gdzie nie istnieliśmy przez 90 min (wynik 0:1), a mogłoby być nawet 1:1 bo nie uznali nam prawidłowej bramki.
Bayern - powinna być miazga, a było tylko 2:1 (już dawno się tak nie wstydziłem za grę Valencii jak w tym meczu).
Minęło troszkę czasu i już wielu wspomina mecze z R i B jako niezłe. Niedługo i Bayern się jakoś podkoloryzuje patrząc tylko na wynik i okaże się, że Flaco potrafił nawet nieźle grać z najmocniejszymi.
Zagraliśmy świetny mecz z Bayernem u siebie i to by było tyle fajnej gry z czołówką Europejską (AM do niej nie zaliczam - ich, Sevillę, mocny wtedy Villarreal, w ostatnich latach też ogrywaliśmy).
Tyle, że w LM ten zespół czasem po prostu stać na nadzwyczajną mobilizację i świetny mecz z wielkimi klubami (bądź na fatalny). Nie wiem skąd im się to odświętnie bierze. Mecz z Chelsea u siebie, oba mecze z United. Niby tylko dwa remisy i porażka 0:1, ale mecze bardzo fajne.
- moich też nie spełnił, ale przed odejsciem był naszym najlepszym piłkarzem, jedynym grającym równo na wysokim poziomie,
zresztą jeśli ktoś myślał ze będzie grał jak w Korei to jest naiwny, nie ma takich piłkarzy własciwie
W lepszych drużynach też są piłkarze i to bardziej znani, lecz tam odpowiedzialność się bardziej rozkłada i można sobie przysypiać. Niejedna swiatowa "gwiazda" grając w VCF 5 lat, będąc kupiona za rekordowe 25 baniek, wzięta pod lupę, prezentowałaby się tak jak Ximo czy gorzej
"Po za tym nie wiem dlaczego aż taki niesmak pozostanie Ci po Unaiu. Szczerze mówiąc, wszyscy moi kumple, z którymi od czasu do czasu oglądam mecze ligi hiszp. chwalili przeważnie Emery'ego za pomysłowość, a nawet...uwaga, uwaga za styl."
- styl się skończył z odejściem Villi, a dokładnie to z odejściem Fernandesa (nie żeby to był jakiś crack, ale miał dobrą formę akurat która przedłużyła okres dobrej piłki w VCF) w zimie. Potem gra VCF to już był przypadek, topór i indywidualne błyski.
A niesmak bo uważam że zszargano rangę klubu nieraz. Wstydu najadłem się sporo. Mecze VCF-RM w żadnym razie nie powinny się kończyć na Mestalla strzeleniem 6 goli przez gości, to hańba.
"Tylko widzisz, jak rozmawiamy o tamtym 1-5, to nie zapominaj przynajmniej o sabotażu naszych zawodników, fenomenalnym występie indywidualistów na czele z Adilem Ramim, który przerósł samego mistrza Davida Navarro i sprezentował 2, jak nie 3 gole rywalom"
- Rami zaliczył najgorszy mecz w życiu ale też trudno mieć pretensje do Pinokia że jest drewniany. Emery wysłał ich na rzeź.
Wtedy w ciągu 3 tygodni trzykrotnie graliśmy z FCB. Najpierw bdb zagralismy u nas 1-1 (sędzia nas ograbił z gry w przewadze), potem 0-2 w rewanżu CDR, po czym UE chcąc w końcu pierwszy raz pokonać Barcę zapowiedział że zagramy inaczej i się zbłaźniliśmy z mega wysuniętą linią obrony, a Rudy z Ramim zostali wystawieni na pojedynki sprinterskie z Alexisem i Messim.
Przecież to było pośmiewisko i masakra jakiej nie pamiętam w wykonaniu żadnej pary drużyn, nie zmienił nic podczas meczu, masakrowali nas minuta po minucie,gdyby nie szczęście i świetny Alves to dwucyfrówka powinna być. Sabotażystą głównym był w tym meczu trener. Ale fakt faktem ze od tamtej pory rami kojarzy mi się w gorszych chwilach z Navarro - jedynym chyba naszym piłkarzem którego szczerze nie znosiłem.
"Lekcje piłki" jak to ująłeś nie były wcale lekcjami, bo Valencia nie była deklasowana, o czym wyjątkowo mylnie może świadczyć wynik."
- może bardziej pasuje "lekcje pokory" i "pokazanie miejsca w szyku".
Faktycznie, takich meczów gdzie graliśmy o wszystko, zapowiedzi były wielkie a potem spokojnie wygrywali oni (jak Chelsea i tu też karny k.... za brak powołania Miguela) było trochę
"Ty wolałbyś unikać grajków 2-ego czy tam 3-ego sortu, a ja mizerii francuskiej"
- jeszcze tę mizerię francuską ktokolwiek chce (zresztą my takowej nie bierzemy, wstrzymam się jeszcze od mianowania Cissokho miernotą), natomiast ten sort hiszpański tu już chyba czwarty, tymi zawodnikami interesujemy się tylko my (!!!) i może Mallorca ;) Też lubię czytać Twoje i każdego kto myśli i ma własne zdanie (ale nie za wszelką cenę zawsze odmienne od wszystkich)
"Bayern - powinna być miazga, a było tylko 2:1 (już dawno się tak nie wstydziłem za grę Valencii jak w tym meczu). "
- ja też, wstyd mi było za bandę tchórzy przed piłkarzami Bayernu którzy potraktowali ich (zbyt) poważnie, po prostu jak poważny zespół. I przed 70.000 ludźmi którzy na AA zobaczyli tak żenującego przeciwnika.
I właśnie ten mecz uznaję za największe dno Flaco. Mecz w Maladze kompletnie usunąłem z pamięci, uważam to za naturalny skutek zmęczenia po heroicznej i udanej walce z bawarskim najeźdźcą. 5-2 Sociedad za to nie miałby miejsca gdyby Sędzia nie wyrzucił Jonasa, moim zdaniem niesłusznie. Obstawiam 1-0/1-1, ale gra w przewadze świetnie dysponowanego tego dnia RSSS to było za dużo.
Zresztą ja byłem za dymisją Flaco wcale nie za wyniki, bo te, chociaż słabe, są dla mnie do przyjęcia uwzględniając różne okoliczności i gdyby coś w naszej grze rokowało to stałbym murem za trenerem. Choćby dlatego zeby nie robić zamieszania
"AM do niej nie zaliczam - ich"
a powinieneś. wiem że ciężko, nazwa nie pasuje, ale są równi, wygrywają regularnie i co najważniejsze nieprzypadkowo (my swego czasu regularnie wygrywaliśmy w jakichś dziwnych okolicznościach), pobili Chelsea tyloma golami ile oni pobili nas nie tak dawno. Gdybyśmy prezentowali na boisku to co oni regularnie, byłbym zadowolony,
tak jak jestem zadowolony z tego 2-0 Flaco, to był zresztą wyrównany mecz.
"Nie wiem skąd im się to odświętnie bierze. Mecz z Chelsea u siebie, oba mecze z United"
Też wyczuwam jakąś dziwną aurę LM VCF, zaangażowanie większe itd i szczerze mówiąc mi to pasuje, jeszcze eto ulepszyć i utrwalic, chciałbym żeby VCF była taką championsleague-ową drużyną która na te wieczory zamienia się w księżniczkę i gra na poziomie najwyższym ;)
Ale akurat mecz z Chelsea pokazał naszą małość, Kalou nam sprezentował ten remis a oni niestety za bardzo jechali z nami (MU na OT zresztą też), uświadomiłem sobie jak ograniczone możliwości ma VCF na boisku, tak samo jak w Sevilli wyszło jak na dłoni że nie umiemy grac ataku pozycyjnego i to czarna magia, grając w 11 na 10 i 9, przerżnęliśmy. Mecze z Chelsea i Sevilla pokazały że już wtedy Valencia nie umie robić akcji (pozostały tylko kontry, przypadki, stałe fragmenty i dośrodkowania ze skrzydła po rajdach Rudego i Jordiego)
« Wsteczskomentuj