Kryzys zażegnany, Vicente przebadany.
07.09.2007; 09:41
To jednak kontuzja, a raczej to co po niej zostało wywołuje ból w udzie zawodnika - z taką informacją wrócili wczoraj z Madrytu bohaterowie ostatnich dni - Vicente Rodriguez i szef sztabu medycznego klubu - doktor Antonio Giner. Jak wykazały specjalistyczne badania dr Guillén - do którego obaj panowie zmierzali by wyjaśnić wątpliwości związane ze stanem zdrowia piłkarza - Vicente cierpi z powodu blizny po ranie w udzie - kontuzji której nabawił się w maju, w końcówce ubiegłego sezonu. A na boisko wróci, lecz nie wcześniej, jak za 4 tygodnie...
Prawdopodobnie jeszcze nikogo na świecie tak nie ucieszyła wieść o kontuzji jak wczoraj Vicente - piłkarz zyskał pewność, że ból który odczuwa nie jest spowodowany jego psychiką i podświadomym strachem przed powrotem na boisko, lecz jest wynikiem urazu w pełni fizycznego. Ta informacja pozwoliła wreszcie zagubionemu w ostatnich dniach Vicente odetchnąć z ulgą i zacząć myśleć o rekonwalescencji i rozpoczynaniu lekkich treningów z piłką.
Jak poinformował dziennikarzy dr Guillén - Vicente cierpi z powodu sporej, bo wynoszącej 30x40 mm blizny po pęknięciu włókien mięśnia uda, na boisko wróci najwcześniej za miesiąc, a czekają go podobne zabiegi jak nieraz już przechodził - masaże, krioterapia i hydroterapia. Lewoskrzydłowy Valencii cierpi także na przewlekłe stany zapalne w kostce, co jednak nie powinno mu przeszkodzić w powrocie do gry w planowanym czasie. Madrycki lekarz przypomniał sytuacje pamiętanego w Valencii Anglomy, który cierpiał na podobny uraz kostki, lecz dzięki poruszaniu się i bieganiu na palcach, w niczym mu to nie przeszkadzało.
Oficjalna strona klubu wydała oczywiście specjalny raport medyczny informując o całej sytuacji swych fanów. W komunikacie nie znalazła się żadna notka wspominająca o obiecanej Vicente karze, za to, dosyć chyba nieoczekiwanie, pojawiła się informacja zapewniająca, iż sztab medyczny klubu tak naprawdę... nigdy nie twierdził, iż ból jaki Vicente odczuwał spowodowany był jego problemami natury psychologicznej...
Prawdopodobnie jeszcze nikogo na świecie tak nie ucieszyła wieść o kontuzji jak wczoraj Vicente - piłkarz zyskał pewność, że ból który odczuwa nie jest spowodowany jego psychiką i podświadomym strachem przed powrotem na boisko, lecz jest wynikiem urazu w pełni fizycznego. Ta informacja pozwoliła wreszcie zagubionemu w ostatnich dniach Vicente odetchnąć z ulgą i zacząć myśleć o rekonwalescencji i rozpoczynaniu lekkich treningów z piłką.
Jak poinformował dziennikarzy dr Guillén - Vicente cierpi z powodu sporej, bo wynoszącej 30x40 mm blizny po pęknięciu włókien mięśnia uda, na boisko wróci najwcześniej za miesiąc, a czekają go podobne zabiegi jak nieraz już przechodził - masaże, krioterapia i hydroterapia. Lewoskrzydłowy Valencii cierpi także na przewlekłe stany zapalne w kostce, co jednak nie powinno mu przeszkodzić w powrocie do gry w planowanym czasie. Madrycki lekarz przypomniał sytuacje pamiętanego w Valencii Anglomy, który cierpiał na podobny uraz kostki, lecz dzięki poruszaniu się i bieganiu na palcach, w niczym mu to nie przeszkadzało.
Oficjalna strona klubu wydała oczywiście specjalny raport medyczny informując o całej sytuacji swych fanów. W komunikacie nie znalazła się żadna notka wspominająca o obiecanej Vicente karze, za to, dosyć chyba nieoczekiwanie, pojawiła się informacja zapewniająca, iż sztab medyczny klubu tak naprawdę... nigdy nie twierdził, iż ból jaki Vicente odczuwał spowodowany był jego problemami natury psychologicznej...
Kategoria: Raporty Medyczne | ValenciaCF.es / Super Deporte skomentuj (13)
KOMENTARZE
O ile z przymrużeniem oka można traktować reakcje wielu "ekspertów" - kibiców VCF i ich komentarze na temat psychologicznego tła dolegliwości, o tyle profesjonalizm dr Ginera jest porażający. To niestety dość powszechnie występujące zjawisko w środowisku lekarskim i nie tylko - ignorancja, niedouczenie, brak predyspozycji itd. Nie każdy lekarz będzie dobrym lekarzem, tak jak nie każdy piłkarz będzie dobrym piłkarzem, a rzadko kiedy wybitnym. Mam nadzieję, że nasz Mruwek - dr in spe, podziela moją opinię i mam nadzieję, że będzie zaliczał się do tej najlepszej kategorii doktorów.
Wracając do meritum, odetchnąłem z ulgą, że wreszcie postawiono fachową diagnozę. To daje realną szansę na wyleczenie. Nigdy nie wątpiłem w Vicente.
Z innej beczki, b.optymistycznie:
piłkarze I zespołu VCF (ci którzy zostali w Paternie) są w coraz lepszej formie - po ostatniej porażce z chłopakami z Mestallety 0:2, tym razem zremisowali 1:1.
Jak widzę news o Vicente (świetnie przetłumaczony) chyba poraził wszystkich, bo prawie 0 reakcji.
A komentarzy pewnie mało przez Mruwka, któremu udało się wykorzenić zgubne nawyki dzielenia się wszelkimi spostrzeżeniami pod newsami - użytkownicy widocznie ruszyli na oko, forum i dział video ;) :D
po 4-0. Czy to takie trudne?
« Wsteczskomentuj