sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Może w przyszłym sezonie...

Dominik Piechota, 27.04.2012; 18:27

Valencia CF 0:1 Atlético Madryt

Kolejny sezon Valencia obędzie się bez trofeum w jakichkolwiek rozgrywkach. Klub ze stolicy Lewantu poległ 2:5 w dwumeczu przeciwko stołecznemu Atlético i zakończył grę w europejskich pucharach w półfinale. "Nietoperze" nie potrafiły nadrobić strat i już czwarty sezon z rzędu zakończą bez dorobku pucharowego.

Dobra postawa w niedzielnym meczu z Realem Betis (4:0) pocieszyła w pewien sposób wszelkich defetystów. Podobne stanowisko zajął Unai Emery, ponieważ na półfinałowy pojedynek dokonał tylko jednej zmiany w składzie swego zespołu. Tradycyjnie, na mecze pucharowe w bramce stanął Diego Alves. Reszta jedenastki pozostała niezmienna w porównaniu z ligowym meczem.

Początkowe wsparcie kibiców było ogromne, bo przygotowali nawet specjalne powitanie dla swoich ulubieńców. Można było zauważyć większe zaangażowanie wśród fanów, niż na innych pojedynkach. Niestety, ale z każdą minutą wiara kibiców w sukces Valencii malała, ponieważ niektórzy opuszczali wcześniej stadion, a inni z czasem zamieniali się w zwykłych "piknikowców".

Początek spotkania cechowała walka w środku pola i nieskładne próby ataków obu ekip. Chociaż pierwszą groźną akcję przeprowadzili goście, to mimo wszystko inicjatywę w dalszej fazie meczu przejęła Valencia. Po kilkunastu minutach bezpiecznego badania rywala na groźny strzał zdecydował się Arda Turan. Turek ładnie złożył się do uderzenia z dystansu, jednak piłka nabierająca szybkości przeleciała nad poprzeczką.

W 20. minucie spotkania świetną okazję na zdobycie bramki mieli zawodnicy Los Ches. Z rzutu rożnego nietypowo dośrodkował Dani Parejo, bo piłka opadała przed polem karnym. Od razu z powietrza uderzył Sofiane Feghouli, który gotowy był na tego typu centrę. Algierczyk skiksował przy uderzeniu, lecz strzał zdołał przeciąć Jonas. Pomimo zaskoczenia, z interwencją poradził sobie Courtois i sparował futbolówkę do boku. Ponownie doszedł do niej Jonas, lecz belgijski bramkarz znów wybronił uderzenie Brazylijczyka z ostrego kąta. Mnóstwo zamieszania w polu karnym i świetna okazja na wyjście na prowadzenie, ale poza kolejnym rzutem różnym Valencia nic nie zyskała.

Od tego momentu inicjatywa gospodarzy stale wzrastała. Minutę później ponownie Feghouli miał okazję do strzelenia gola. Algierczyk strącił piłkę pięta do Roberto Soldado, a Hiszpan bezpośrednio oddał ją skrzydłowemu. Młody pomocnik oddał strzał lewą nogą, jednak piłka poszybowała nad bramką stołecznych. Atlético nie miało chwili wytchnienia, ponieważ kilkadziesiąt sekund później przed okazją stanął Soldado. Reprezentant Hiszpanii nie oddał jednak celnego strzału po niebezpiecznym dośrodkowaniu Barragana.

Dominacja "Nietoperzy" była widoczna, o czym może świadczyć statystyka posiadania piłki po pierwszej części gry (70% - przyp. red.). Jednak z samego utrzymywania się przy piłce nie wynikały żadne klarowne sytuacje. Najczęściej dośrodkowania z bocznych sektorów boiska były niecelne lub przerywane przez defensorów z Madrytu. Jedna z tych wrzutek mogła zakończyć się golem, ale Soldado z trudnej pozycji przeniósł piłkę minimalnie obok bramki.

Obie strony boiska były aktywne, chociaż obrona gości częściej musiała zwracać uwagę na Canalesa i Albę. Jedna z akcji tej dwójki poważnie zagroziła bramce Atlético. Jordi inteligentnie wypatrzył Sergio przed polem karnym. Hiszpan przyjęciem piłki minął piłkarza Rojiblanco, a następnie oddał strzał, jednak znów lepszy okazał się Belg. Tego dnia nie można było znaleźć sposobu na kapitalnego Thibauta Courtoisa.

Pierwsza część meczu pokazała, kto planuje odrabiać straty, a kto chce długo utrzymywać się przy piłce i zadać jeden, ale ostateczny cios. Przewaga Valencii była znacząca, jednak nie została udokumentowana golem, a nawet doskonałą sytuacją bramkową.

Najstraszniejszym widokiem dla kibiców w drugiej połowie nie było odpadnięcie gospodarzy, ale kontuzja Sergio Canalesa. W 56. minucie meczu Hiszpan upadł w polu karnym podczas walki z Juanfranem. Niestety, ale rozgrywający w nienaturalny sposób wykręcił nogę i efekt był jeden - grymas bólu na twarzy młodego piłkarza. Szybka interwencja służb medycznych oszczędziła strasznego widoku kibicom. Canales cały przykryty kocem został zniesiony na noszach przy owacjach całego obiektu. Jeden z najaktywniejszych piłkarzy musiał opuścić plac boju i ponownie rozstać się z boiskiem na kilka miesięcy.

Czara goryczy została przelana w 60. minucie pojedynku. Pomimo absolutnego panowania nad sytuacją na boisku, Valencia feralnie traci gola. W środku piłkę stracił Parejo po nieudanym zwodzie, a przejął ją Diego. Brazylijczyk po krótkim prowadzeniu przerzucił futbolówkę do Adriana, który w polu karnym opanował ją i pięknym uderzeniem pod poprzeczkę umieścił piłkę w siatce. W tym momencie spora część kibiców rozpoczęła opuszczanie stadionu, pozostali Ci najwierniejsi.

Z Valencii kompletnie zeszło powietrze, bo sytuacja diametralnie się odwróciła. Goście pewni awansu ruszyli do kolejnych ataków. Świetne sytuacje mieli Arda Turan i Radamel Falcao, ale dwukrotnie lepszy okazał się Diego Alves.

Kilkanaście minut przed końcem doszło do kontrowersji, bo Tiago zagrywał we własnym polu karnym piłkę ręką. Arbiter nie podyktował jedenastki, jednak zawodnicy nie pogodzili się z tym. Chwilę później doszło do przepychanek i sporego zamieszania, czego efektem była czerwona kartka dla samego Tiago. Pomocnik wdał się w dyskusje z Soldado i Albą, a następnie doszło do rękoczynów i szarpanin.

Spotkanie już bez większych emocji dobiegło do końca, a jedyną bramkową okazją był strzał Tino Costy. Na swoim posterunku znów przebywał Courtois, który został bohaterem tego spotkania. Belg sparował do boku uderzenie zza pola karnego i utrzymał czyste konto.

W dwumeczu stroną lepszą było Atlético Madryt. Można gdybać na temat rzekomych kontrowersji czy decyzji arbitrów, ale bez względu na wszystko Valencia nie zasłużyła na awans do finału. Europejski puchar ponownie nie dla "Nietoperzy". Unai Emery nie dotrzymał postawionej obietnicy. Chociaż szansa na puchar nie została wykorzystana, a Valencia w finale nie zagra, to drużyna musi skupić się na najbliższym ligowym pojedynku i utrzymaniu trzeciej lokaty. Już niebawem Valencię czeka własny finał o Ligę Mistrzów przeciwko Maladze.

Oprawa graficzna, skrót, statystyki etc. pojawią się niebawem.

Kategoria: Ogólne | Własne skomentuj Skomentuj (7)

KOMENTARZE

1. mattaj27.04.2012; 20:24
mattajEh, jak zwykle w najważniejszych momentach dali ciała :|
2. KempesVCF27.04.2012; 21:07
KempesVCFParejo - "asysta" przy asyście Diego i bramka z niczego dla Atletico... Gratki...
3. mucha002927.04.2012; 23:02
mucha0029Znowu upokorzeni... :(
4. pedro927.04.2012; 23:06
Asystę zaliczyli Parejo i Mathieu, Emery przegrał najważniejszy mecz swojego życia, a dalsza kariera Canalesa stanęła pod znakiem zapytania...
Do wzięcia jest Javi Marquez, który nie przedłużył kontraktu z Espanyolem.
5. front14728.04.2012; 12:11
kto nie lubi barcy kliakc lubie to na facebooku
http://www.facebook.com/pages/Antyfani-Fc-Barcelona/148970755191632
6. KilyVCF28.04.2012; 19:18
KilyVCFA co nas jakaś Barca obchodzi ..

No to chyba Sergio nie wykupimy
7. KempesVCF28.04.2012; 20:04
KempesVCFKily
I to w całej tej sytuacji boli mnie najbardziej... Sergio mógł dać nam nową jakość