Przed meczem z Sevillą
20.03.2011; 13:54
Cel - powrót na zwycięską ścieżkę
Calutki tydzień miał do dyspozycji Unai Emery na pozbieranie do kupy tego, co swego czasu rozsypało się w trakcie jednego meczu. Echa sarkań płynących znad Walencji w trakcie owego tygodnia nie dostrzeżono, stąd wypada mieć nadzieję, iż dostępny czas został przez Baska spożytkowany należycie.
Drakońsko niewdzięcznym staje się kreślenie zapowiedzi po "seryjce" niewybaczalnych błędów. Zdrobnienie umyślne, choć tym razem służy za desygnat potężnego rozczarowania. Obie porażki niespodziewane, obie o solidnym ciężarze gatunkowym. Emery zdając sobie sprawę, iż kontrakt na przyszły sezon do pewnych punktów, z dnia na dzień pisanego scenariusza, nie należy, musiał zakasać rękawy i zabrać się do roboty. Wspierał go Llorente. W piersi bili się piłkarze.
O pomyślne efekty resocjalizacji może być dziś jednak trudno. Do Walencji przyjeżdża ekipa wygłodniała, żądna jakichkolwiek punktów, wreszcie wyglądająca zuchwale miejsca dającego w przyszłym sezonie europejskie puchary. Sevilla to zespół tyleż świetny, co chimeryczny. Nieprzewidywalność gości oddaje drugie 45 minut (pierwsze okryć wstydem) ostatniego meczu podopiecznych Manzano. Na ich podstawie można by popełnić instrukcję gry przeciwko kolosowi z Barcelony. Skutecznej i efektywnej gry.
Mimo to, cokolwiek zabawnym wydaje się fakt tytułowania przez Emery'ego Andaluzyjczyków bezpośrednim rywalem do walki o Ligę Mistrzów (usprawiedliwia się na zaś?). Strata 15. punktów w perspektywie pozostałych do końca sezonu zaledwie 10. kolejek jest nader wymowna. Sam Manzano również nie szczędzi pochwał pod adresem gospodarzy: "Valencia to mistrz innej ligi" - powiadał na przedmeczowej konferencji prasowej. Jednocześnie, korespondencyjnie, przecząc powyżej przywoływanej koncepcji o bliskim kontakcie pomiędzy oboma zespołami w tabeli La Ligi.
Zarówno gospodarze jak i goście mają swoje problemy. Wśród pierwszych zabraknie Stanke, Maduro i Albeldy. Pośród drugich m.in. całej zgrai bocznych obrońców: Cáceresa, Navarro, Sancheza, wreszcie Cigariniego, Acosty, sprzedanego do Brazylii Fabiano i eks-Valencianisty Palopa. Bramkarz Sevilli zmaga się ze zwichniętym nadgarstkiem. Do składu rywali "Nietoperzy", po niemal rocznej przerwie, wraca serbski obrońca - Dragutinović. Prawdopodobnie na boisku nie zabraknie ulubieńca Mestalla - Alexisa.
Hiszpańskie skowronki ćwierkają, iż Emery nie żartuje. Spójrzcie tylko na awizowane składy. Jedno jest pewno, będzie gorąco
Złote usta
Emery: "Mamy obowiązek i odpowiedzialność dać z siebie wszystko dla fanów".
Statystycznie
W ostatnich trzech latach Negredo polubił strzelanie goli Valencii, uzbierał ich łącznie siedem. W obecnym sezonie ma w La Lidze dziesięć.
Zaledwie 14/39 punktów zdobyła Sevilla na wyjeździe. Strzeliła 18 goli, straciła 26.
Valencia nie wygrała w obecnym sezonie więcej niż dwoma bramkami.
Gospodarze na własnych śmieciach przegrali dotąd dwukrotnie: z Mallorką i Barceloną.
Prawdopodobne składy
VALENCIA: Guaita; Bruno, Ricardo Costa, Navarro, Mathieu; Joaquín, Mehmet Topal, Tino, Mata; Aduriz, Soldado.
SEVILLA: Javi Varas; Alexis, Escudé, Fazio, Dabo; Jesús Navas, Rakitic, Medel, Perotti; Kanouté, Negredo.
KOMENTARZE
Brak tu Pablo
2. "Mimo to, cokolwiek zabawnym wydaje się fakt tytułowania przez Emery'ego Andaluzyjczyków bezpośrednim rywalem do walki o Ligę Mistrzów (usprawiedliwia się na zaś?)"
Dlaczego? A nie mógł po prostu powiedzieć tak z szacunku do rywala? Ehh, nie powiem nic więcej...
3. Jesteśmy mistrzami innej ligi i to się zgadza.
4. Dzisiaj wygrywamy i oddalamy się od Żółtków!
Uważam również, że jest to bardzo ważne spotkanie dla samego układu punktów w tabeli. Mam nadzieję, że Soldado dzisiaj się rozstrzela!
Tylko zwycięstwo Valencio!
W poprzednim sezonie Emery zdobył z Valencią trzecie miejsce. W tym sezonie wiele wskazuje na to, że powtórzy swoje osiągnięcie. Pamiętajcie, że w obecnej sytuacji finansowej w jakiej znajduje się klub jest to na prawdę duże osiągnięcie. I nie zapominajcie, że Unai na prawdę nie dysponuje klasowymi zawodnikami na każdej z pozycji.
Amunt Emery, Amunt Soldado, Amunt Valencia!
AMUNT VALENCIA!!!!
LOS CHE DO BOJU!!!
BTW/ ja mam piękny link ze swietna jakoscia, ale trzeba poswiecic choc te 2 minutki na poszukiwania, a nie tak.
Kappa pierwszy raz pomyslala.
Leniwym proponuję zapisać sobie stronę drhtv.com w zakładkach i co tydzień mecze Valencii są zazwyczaj transmitowane. Najlepsza jakość i polski komentarz (naszych "ulubionych" katalońskich komentatorów). Jeśli ktoś nie może ich słuchać bo dostaje białej gorączki (sam nieraz takową miewam słuchając tych panów) to polecam stronkę
http://www.myp2p.eu/competition.php?competitionid=&part=sports&discipline=football
na której można sobie dobrać odpowiednią transmisję interesującego nas meczu w zależności jaką moc posiada nasz Internet :)
« Wsteczskomentuj