Minimalizm wciąż popłaca! Pablito pogrążył Mallorcę!
06.03.2011; 09:11
RCD Mallorca 1:2 Valencia CF
Przebieg meczów Valencii w sezonie 2010/2011 jest niemalże niezmienny. Zaskakujący skład, usypiające tempo, szarpane akcje, strata bramki, przebudzenie, gonienie wyniku, nerwowa końcówka – wszystko to w przeważającej większości wypadków zakończone happyendem. Tym razem morderczej konsekwencji piłkarskich scenariuszy serwowanych przez Blanquinegros doświadczyli piłkarze Mallorci.
Unai Emery – zgodnie z własnymi przykazaniami wykrystalizowanymi w bieżących rozgrywkach – na spotkanie z Los Bermellones delegował inną jedenastkę, niż w poprzednim meczu z Barceloną. W ustawieniu 1-4-4-2 do łask trenera powrócił David „Łokietek” Navarro, który w starciu z Blaugraną nie wszedł na boisko nawet na minutę. Kompletnym zaskoczeniem było zestawienie ataku: niedawny rekonwalescent Aritz Aduriz zagrał z dopiero uczącym się gry w Primera División Jonasem Gonçalvesem Oliveirą.
Początek spotkania dostarczył kibicom zgromadzonym na Iberostar Estadio niewielu emocji. Gospodarze podejmowali mozolne próby przedostania się pod bramkę Vicente Guaity, w czym celował zwłaszcza Pierre Webó. Z kolei „Nietoperze” groźnie ukąsili dopiero w 23. minucie. Pędzący środkiem Juan Mata rozrzucił akcję na lewe skrzydło do Jordiego Alby. Ten dośrodkował w pole karne, gdzie piłkę przejął Pablo i natychmiast odegrał przed obręb szesnastki do inicjatora całej akcji. Niestety, precyzyjny strzał Maty w ładnym stylu sparował Dudu Aouate. Kilkadziesiąt sekund później Los Ches przeprowadzili kolejną koronkową akcję. Pablo miękko wrzucił piłkę w pole karne do Maty, ten niezwykle efektowną piętką odegrał do Jonasa. Brazylijczykowi do pełni szczęścia zabrakło kilku centymetrów, gdyż portero gospodarzy – całkowicie zaskoczony błyskawicznym strzałem – nawet nie zareagował.
Mimo optycznej przewagi Valencii, to piłkarze Mallorci po pół godzinie gry wyszli na prowadzenie. Sędzia Alberto Undiano Mallenco uznał, że w zamieszaniu podbramkowym Ricardo Costa faulował Webó i podyktował rzut karny dla ekipy Michaela Laudrupa. Iván Ramis pewnym uderzeniem pokonał Guaitę.
Blanquinegros nie pozwolili sympatykom Barrufets zbyt długo cieszyć się z prowadzenia. Jonas z okolic czterdziestego metra wrzucił piłkę w kierunku Aduriza. Baskijski snajper głową zgrał futbolówkę wprost na nogę Pablo, który efektownym, ale i precyzyjnym wolejem nie dał Aouate najmniejszych szans!
Do końca pierwszej połowy działo się doprawdy niewiele. Warto tylko odnotować szarżę podrażnionego Webo, który ze skrzydła wbiegł w pole karne Valencii, przełożył sobie piłkę na lewą nogę i kąśliwie uderzył na bramkę Guaity. Na szczęście nie w jej światło…
W pierwszej akcji drugiej odsłony gry niezaprzeczalnym bohaterem został Guaita. Piłka w polu karnym Valencii trafiła do Emilio Nsue, który uderzył z woleja bez namysłu. Również Guaita nie miał zbyt wiele czasu, by pomyśleć o tym, co robi, ale instynktownie wyciągnął rękę i sparował futbolówkę zmierzającą pod poprzeczkę!
Po geniuszu Guaity przyszedł czas na geniusz Pablito. W 56. minucie Hernández otrzymał znakomite prostopadłe podanie od Jonasa i strzałem z pierwszej piłki w krótki róg zaskoczył Aouate!
W 70. minucie bardzo poważnie zakotłowało się w polu karnym Blanquinegros. Na szaleńczą, aczkolwiek skuteczną szarżę zdecydował się Jonathan de Guzmán, którego powstrzymał dopiero Guaita. Do bezpańskiej piłki wystartowali równocześnie Navarro i Nsue. Skrzydłowy Mallorci postanowił wykorzystać wyciągniętą nogę defensora Valencii i padł jak rażony piorunem. Na szczęście sędzia Mallenco nie dał się nabrać i pokazał Nsue żółtą kartkę.
W końcówce szturm przypuścili gospodarze, lecz na przeszkodzie graczom Mallorci stanął niesamowity Guaita. W 84. minucie portero Valencii instynktownie zatrzymał strzał rezerwowego napastnika Los Bermellones, Sergio Tejery. Jeszcze przed końcowym gwizdkiem na murawie – po długotrwałej kontuzji – zameldował się David Albeda, a niedługo potem sędzia zakończył mecz.
Blanquinegros bardzo szybko pozbierali się po pechowej porażce z Barceloną i wrócili do swojego zwycięskiego rytmu. Pomimo niekorzystnego przebiegu meczu podopieczni Emery’ego kolejny raz pokazali swoją wiarę i charakter, co wróży tylko dobrze przed rewanżowym meczem 1/8 finału Ligi Mistrzów z Schalke.
Skrót spotkania: VCF VIDEO
KOMENTARZE
AMUNT VALENCIA!!!!
LOS CHE DO BOJU!!!
Ule
Znasz stronkę z szczegółowymi statystykami meczu jak podania/celne, strzały, przechwyty, rajdy etc dla La Liga ?
AMUNT!
Villareal ma jeszcze wyjazdy do nas, Sevilli i Bilbao. W domu Grają z Barcą i Realem. Resztę spotkań powinni pchnąć (oby nie).
My najtrudniejsze wyjazdy mamy za sobą. Został nam niby Espanyol, ale to już chyba nie ten sam klub co jeszcze kilka kolejek temu.
Plus domowe mecze z ŻŁP, Realem i Sevillą.
Tak na oko mamy lepszy terminarz. Oby utrzymać formę. Reszta zespołów już z nami nie rywalizuje bo nie wierzę w pasmo naszych porażek i seryjne zwycięstwo Bilbao, Espanyolu i reszty "okołoczterdziestopunktowców".
Baraż to jednak baraż o czym przekonała się Sevilla więc dla spokojnych wakacji, braku potrzeby rozpoczynania zbyt wcześnie sezonu i przede wszystkim pewności z wpływów z LM (czyli być może i kasy na jakieś wzmocnienie) trzeba koniecznie ugrać miejsce trzecie.
Czas na Schalke. Wydaje mi się formą wcelowaliśmy idealnie na ten rewanż bo nasza gra wygląda coraz lepiej. Jesteśmy bardzo mocni na wyjazdach więc powinno się udać. Byle wsadzić z dwie bramki i będzie spokój.
Czuję, że będzie nerwówka do końca, ale w tym sezonie ostatnie minuty należą do nas. Na jednym forum bukmacherskim spotkałem się już nawet z określeniem "Emery-time" :D
BTW w meczach wyjazdowych zdobyliśmy w lidze więcej punktów niż Real Madryt:)
Emerytajm jakoś mi zajeżdża domem starców;)
« Wsteczskomentuj