Navarroooooooooo! Malaga 0:1 Valencia
01.11.2009; 22:24
Obrońca zapewnił Valencii komplet punktów
Kto by się spodziewał, że spotkanie czwartej z ostatnią drużyną Primera División może toczyć się w taki sposób, jaki obserwowaliśmy na Estadio La Rosaleda? Na boisku nie dało się zauważyć różnicy punktów i miejsc, jakie dzielą w tabeli Valencię od Malagi. Niezorientowani mogliby wręcz pomyśleć, że to Los Boquerones są czołową drużyną ligi, podejmującą ligowego przeciętniaka. Szczęście jednak nie zawsze sprzyja lepszym - to Nietoperze po golu Davida Navarro wracają do stolicy Lewantu z pełną zdobyczą punktową.
Wyjściowa jedenastka Valencii nie zaskoczyła nikogo – Unai Emery uparcie kieruje się zasadą, że zwycięskiego składu się nie zmienia. César, Miguel, David Navarro, Dealbert, Bruno, Albelda, Banega, Pablo, Silva, Mata oraz Villa – to oni mieli zapewnić czwarte ligowe zwycięstwo z rzędu. I zapewnili, choć przyszło to w mękach porównywalnych do tych, jakie drugi skład Valencii przeżywał w środku tygodnia na boisku prowincjonalnego Alcoyano.
Pierwsze sekundy nie zwiastowały jednakże aż takich problemów. W 4. minucie znakomitym kilkudziesięciometrowym podaniem do Davida Villi popisał się Miguel. El Guaje próbował głową lobować Gustavo Munúę, lecz portero gospodarzy zachował przytomność umysłu, wybijając piłkę na rzut rożny. Po nim głową uderzał David Navarro, ale dobrze ustawiony Munúa ponownie zażegnał niebezpieczeństwo. Urugwajski bramkarz dość często był w opałach, lecz wychodził z nich obronną rękawicą. Tak jak na przykład parując strzał Davida Silvy po zamieszaniu podbramkowym. Po początkowym okresie marazmu do głosu zaczęli dochodzić podopieczni Juana Ramóna Muñiza. Niezwykle aktywny był Victor Obinna. Nigeryjczyk raz za razem nękał mało pewną tego wieczoru defensywę Los Ches. Na szczęście w naszej bramce stał specjalista najwyższej klasy, César Sánchez. Doświadczony golkiper dwukrotnie wygrywał pojedynki z Obinną, wprowadzając spokój w szeregi Blanquinegros. Piłkarze Valencii wyszaleli się w ofensywie na początku, w dalszej części mieli już niemałe problemy ze sforsowaniem defensywy ostatniego zespołu La Liga. W związku z tym po słabej pierwszej połowie na tablicy wyników widniał rezultat 0:0.
Druga część gry rozpoczęła się od groźnej sytuacji pod bramką Césara. Weteran europejskich boisk spisał się świetnie, zgarniając futbolówkę w ogromnym zamieszaniu podbramkowym. O ile portero Valencii sprawował się wybornie, o tyle ofensywa, delikatnie mówiąc, nie grzeszyła skutecznością. Po podaniu Pablo Villa znalazł się sam przed bramkarzem gospodarzy, lecz posłał piłkę nad poprzeczką. Celniej strzelał Silva z około 22. metrów, jednak Munúa sparował kąśliwe uderzenie El Mago. Widząc nieporadność największych gwiazd Valencii, sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Navarro. W 69. minucie z prawego skrzydła mocno dośrodkował Pablo. Urugwajski bramkarz wyszedł do tej centry, ale minął się z nią, co skrzętnie wykorzystał były gracz Mallorci, głową pakując piłkę do siatki. Podobnie jak w pierwszej połowie, główną postacią w szeregach Malagi był Obinna, który za wszelką cenę starał się uratować chociaż punkt dla swojej drużyny. Najpierw próbował uderzenia z dystansu – jego potężne kropnięcie poszybowało minimalnie nad poprzeczką. Kolejną sytuację miał jeszcze lepszą. W 81. minucie znalazł się w sytuacji jeden na jednego z Césarem, jednak doświadczenie wygrało pojedynek z młodością. Blanquinegros, pomimo statycznej, zachowawczej gry, dowieźli skromne zwycięstwo do ostatniego gwizdka sędziego.
Po tym meczu ciężko wysnuć wniosek, czy Valencia jest w formie, czy też niekoniecznie. Czwarte ligowe zwycięstwo z rzędu, w dodatku bez straty bramki, sugerowałoby dobrą dyspozycję Nietoperzy. Z drugiej strony wszyscy valencianistas zdają sobie sprawę, że to jeszcze nie to, czego oczekują od drużyny posiadającej taki materiał ludzki. Cóż, mecze z Barceloną nie są grane co tydzień, nie zawsze możemy obserwować porywającą grę naszych ulubieńców. Znaczące jest jednak, iż prezentując nawet słabszą dyspozycję, piłkarze z lewantyńskiej stolicy potrafią wyszarpać komplet punktów przeciwnikowi. A w końcowym rozrachunku liczyć się będą właśnie punkty, a nie styl, w jakim zostały zdobyte.
Skrót spotkania: VCF Video
KOMENTARZE
Kibicując Valencii bardziej obawiam się właśnie takich meczy, niż Barcelony czy Realu. Bo to przecież nasza Valencia. :-)
Dobranoc!
Silva też jakby nieswój.
P.S.
Jeśli chodzi o transmisję, to na mecze LaLiga polecam Unibet TV.
Zauważyłem, że często zdarzały się sytuacje kiedy była akcja na szybkości, odegranie, ucieczka zawodnika na wolne pole, a następnie bezsensowne spowolnienie akcji i wycofanie. Kolejna sytuacja to głupie holowanie piłki, równoznaczne ze zwalnianiem akcji, albo brak odegrania, które często kończyło się stratą i kontratakiem Malagi.
To tyle jeśli chodzi o narzekanie. W końcu wygraliśmy i to był 4. mecz z rzędu bez straty bramki. Bravo!
--->wk
a czy na stronie unibetu mozna to okienko z meczem powiekszyc czy tylko w takim malym ogladac?
edycja postow by sie przydala
A tak wogole to Silva jest nadal bezbarwny, a szkoda, bo w formie z euro by sie przydal
Ale uwazaj, bo za krytyke tej swietej krowy na tej stronie mozna dostac bana od uleslawa - Fuhus to taki jego protegowany wiec musimy uwazac na slowa.
Bardzo na plus zaskakuje mnie ostatnio defensywa , a szczegolnie Navarro - nie dosc ze dobrze gra w def z Dealbertem to jeszcze strzela ostatnio gole. Na duzy plus rowniez Cesar ktory jak zwykle nam tylek ratuje. Martwie co sie dzieje nie tyle z Mata , co z Silva. Od jakiegos juz czasu jest jednym z najslabszych pilkarzy VCF. Mam tez nadzieje na powrot Fernandesa bo potzrebny nam ktos do przetrzymania pilki w srodku kiedy przeciwnik naciska.
Podsumowujac kolejne zwyviestwo i czyste konto , nie gralismy dobrze ale solidnie i wazne sa punkty. Nie mamy szans wyprzedzic Sevilli ktora wygrywa na luzie, ale wazne by nie dac nadrabiac punktow Atletico i Villareal i oddalac sie Depor.
Po pierwsze, jeśli nawet Ximo odejdzie, to kto będzie rezerwowym dla Pablo? Sam jeden, nie zagra 40 spotkan w tym sezonie.
Po drugie, w styczniu go nie sprzedamy bo zagrał już chyba 5 spotkań, a do innego kraju przeniesc sie nie bedzie chcial
Po trzecie, Ximo co jak co, ale nadal jest dobrym grajkiem, i chociaz by mial wchodzic na te 15 minut, to powinien zostac ;)
-> Fuh coś ty zrobił tym ludziom ? dostajesz więcej obelg niż swego czasu Koeman ^^
Jak napastnicy nie potrafią, to strzelaja obrońcy. Jak to możliwe, że ostatnia drużyna w tabeli potrafiła zdominować drużynę z czołówki? Powiem szczerze - nie zasłużyliśmy na zwycięstwo.
Gracz meczu: sin dudas - Duda.
Ku chwale serwisu: przestań robić takie błędy i pisz staranniej, bo nawet Cię mój "protegowany" Fuh nie obroni (gdyby nawet chciał) :D
W takim razie jestem idiotą :) Ostatnimi czasy Pablo gra, jakby tylko on był na boisku- miał co najmniej 2 sytuacje w których jego przynajmniej 'w miarę' dokładne podanie zakończyłoby się bramką dla VCF, jednak wolał na ślepo uderzyć w obrońce Malagi.
Nie jestem jego przeciwnikiem; wręcz przeciwnie, podoba mi się jego gra, ale czasami nieco ponosi go wyobraźnia.
A co do strat- gdyby nie to, że graliśmy z ostatnim zespołem w tabeli (który zaskakująco odważnie sobie poczynał), straty Pablo byłyby z zimną krwią wykorzystywane, a wtedy raczej nikt nie mówiłby, że nic się nie stało. Na szczęście to tylko Malaga, a nie np. Barcelona.
Panowie, tak na przyszłość, zastanówcie się nad inwektywami, którymi czasem zupełnie niepotrzebnie się posługujecie, bo ani to mądre, ani piękne, ani tutaj potrzebne.
Nie żebym moralizował oczywiście ;)
A swoją drogą to za dużo narzekamy, ważne że wygraliśmy, nie ważne czy wymęczone zwycięstwo czy nie ale zwycięstwo. AMUNT CHES.
PS. Ktoś wie w końcu czy mam 5 czy 4 punkty straty do Barcy?
Wiadomo, że każdy z nas czasem użyje "mocniejszych argumentów", ale trzeba to robić z klasą. W innym przypadku na takie rzeczy my sobie tutaj pozwalać nie możemy ;)
p.s w ostatnim meczu RM Raul Albiol zaliczył czerwień.
A wracając do meczu: coraz ciaśniej robi się na szczycie tabeli La Liga. Coraz więcej prezentów (vide Osasuna - Barca), coraz więcej doniesień o konfliktach wewnętrznych u konkurencji (Barca : Henry - Pep, Real: Pellegrini - reszta świata).
A Vcf złapała wiatr w żagle i pnie się do góry (co prawda mozolnie i w bólach, ale jednak) - omija rafy (Barca), mielizny (Malaga) i może w końcu zakotwiczy na stałe w pierwszej czwórce.
http://www.tvn24.pl/0,1626731,0,1,argentynska-gwiazda-postrzelona-w-glowe,wiadomosc.html
Ktoś już wcześniej napisał, że Valencia zawsze podporządkuje się do gry rywala porównując naszą drużynę do kameleona xD - idealne porównanie ^^
PS. Navarro na tym zdjęciu przy newsie trochę mi twarz predatora przypomina :D
Szkoda,że mamy czyste konto? Hmm
« Wsteczskomentuj