sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Miguel: Unai może dzwonić kiedy zechce

sebol, 23.09.2009; 20:57

Portugalski defensor Valencii, który ostatnio cieszył się złą sławą z powodu nieprofesjonalnego zachowania, po odbyciu kary jednego meczu pauzy prawdopodobnie znów wróci do łask trenera. Zaraz po całym zamieszaniu wokół Portugalczyka Super Deporte przeprowadziło wywiad z 29-letnim obrońcą. Miguel Brito opowiada w nim dlaczego pozostał w Valencii, wspomina o obwinianiu go za niepowodzenia klubu, a także zdradza możliwość rezygnacji z gry dla reprezentacji Portugalii.

Zaspałeś i spóźniłeś się na trening…

Tak, przepraszam.

Co się stało?

Nic nadzwyczajnego, po prostu byłem w domu.

Co powiedział ci Emery?

Nie spodobało mu się to i mi to objaśnił. Szanuję go, wiem, że musi traktować wszystkich równo.

Do tej pory wszystko dobrze szło, zarówno jeśli chodzi o drużynę, jak i indywidualnie.

Tak, mamy ambitne cele. Zarówno w lidze jak i europejskich pucharach chcemy znaleźć się w gronie 4 najlepszych. Remis ze Sportingiem boli, ale musimy podnieść się i nie dopuścić do tego ponownie. Jeśli chodzi o mnie to jestem zadowolony, że pomagam drużynie, choć żałuję tego co zrobiłem w piątek.

Dlaczego zdecydowałeś się zostać w Valencii?

Były dwa powody. Po pierwsze oferty, które wpłynęły za mnie nie satysfakcjonowały ani klubu ani mnie. Poza tym od momentu gdy Valencia oświadczyła, iż na mnie liczy proponując 3-letni kontrakt nie widziałem innej opcji. Kocham to miejsce, tych ludzi. Tym bardziej teraz kiedy wszyscy są tak pracowici i rzetelni pragnę być częścią tego projektu.

Zakończył się sezon i przyszły wakacje. Nie pojawiały się uczucia, że nie będzie ci się chciało wracać, jeśli nic się nie zmieni? Jak upłynął ci ten okres?

Dobrze, spędziłem go z córkami wyciągając z wolnego jak najwięcej. Celem było odpocząć i spędzić czas z moimi pięknościami.

Nie byłeś rozgniewany?

Nie, byłem spokojny. Wiedziałem, że istnieje możliwość odejścia z Valencii, ale skoro nie mogła dojść do skutku nie zaprzątałem sobie tym specjalnie głowy. Jedyne czego chciałem to rozwiązania problemu jak najszybciej i skoro to się udało miałem miesiąc spokoju i “odłączyłem się”.

Zastanowiłeś się już nad swoimi występkami, za które byłeś często krytykowany?

Jestem już do tego przyzwyczajony, choć to nie jest łatwe. Słucham krytyki, którą niekiedy rozumiem, ale niekiedy jej powody są niejasne. Żywot piłkarza taki już jest i z moimi doświadczeniami zdążyłem do tego przywyknąć.

Będziesz bardziej na siebie uważać, by nie ponosić już takich konsekwencji?

Będę dbał o siebie tak jak zwykle. Uważam, że ludzie trochę przesadzają gdy słyszą “Miguel” i zarzucają mi różne rzeczy, jednak ja wiem, że się mylą. Nie robię ni mniej ni więcej niż koledzy z drużyny. Sądzę, że ludzie przyzwyczaili się do obwiniania Miguela za niepowodzenia, choć w ostatnich dwóch latach to nieco ustało. Jesteśmy drużyną, kadra liczy 26 zawodników i jeśli nie wygrywamy nie leży to w winie jednego. Trzeba się z tym pogodzić.

Fizycznie jest z wami w porządku. To zasługa Ayesterana?

Z Pako pracuje się dobrze, ja osobiście współpracuje też portugalskimi specjalistami w celu wzmocnienia pewnych partii ciała. To specyficzna praca, którą wykonują i jest mi z tym dobrze.

Jakieś dolegliwości spowodowały twój “upadek“ w ubiegłym sezonie?

To nie było nic nadzwyczajnego. Ludzie powątpiewali, czy jestem przeciążony, czy nie jestem, a nie mieli ku temu powodów. Kiedy, któryś z kolegów był w takiej sytuacji nikt nie miał wyrzutów. To jednak przeszłość, a ja nie chcę do niej wracać.

Twoja szczerość Ci kiedyś zaszkodziła?

Tak, bo zawszę mówię to co myślę, nawet jak większość sądzi inaczej. Lubię rozmawiać i korzystam ze swego atutu szczerości. Choć czasami owszem, sprawia mi to kłopoty.

Wyznałeś, że palisz.

Tak, bo tak było, ale w przeszłości. Teraz myślę tylko o teraźniejszości i kroczę inną drogą.

Żałujesz czegoś?

Nie.

Popłakiwałeś w to lato?

No dobrze, ale jeśli już to z przyczyn osobistych.

Jedną z rzeczy jakie wprowadził Guardiola w Barcy było dzwonienie do domów piłkarzy. Jeśli Unai zadzwoni to cię tam zastanie?

Niech dzwoni kiedy zechce.

Zacząłeś sezon w pierwszym składzie, z Lille odpoczywałeś, w niedzielę pokutowałeś…

Rozpoczynanie w podstawowym składzie daje mi pewność, że odpowiednio dobrze pracuję. Uważam, że mogę zagrać, mam apetyt i pełną gotowość do walki, jeśli jednak zagra Bruno to uszanuję taki obrót spraw.

Uważasz, że to zwiększa ambicję, mieć rywala do gry na tej samej pozycji? Musi teraz starać się bardziej?

Dużo już zostało na ten temat powiedziane. Są ludzie, którzy uważają, że dwa lata bez konkurenta spowodowały u mnie rozluźnienie, ja tej opinii jednak nie podzielam. Gracz ma momenty upadków i wzlotów, ale jest rozliczany na końcu. Drużyna nie zakwalifikowała się do Champions League, a ja nie grywałem z powodu urazu… a potem zaczęły się ataki na Miguela.

Skoncentrowany i przygotowany fizycznie Miguel jest jednym z najlepszych bocznych obrońców Europy?

Myślę, że tak.

W trudnych momentach koledzy pomagali?

Jestem im zobowiązany, mam szczęście mieć paru prawdziwych przyjaciół, którzy w trudnych chwilach zawsze mnie wspierają. Miło było też słyszeć głosy poparcia kolegów z zespołu. Czujesz wtedy, że ciągle jesteś potrzebny.

“Ocalony” po piątkowej wpadce czujesz się aktualnie szczęśliwy?

Jeśli wszystkie sprawy zawodowe i osobiste toczą się po mojej myśli mogę się lepiej koncentrować. Teraz nie mogę skupiać się tylko na pracy, ale także na córkach. Trzeba być twardym.

Mata nie spisał się najlepiej przeciwko Sportingowi, ale start miał fenomenalny. To cię dziwi?

Teraz już nie, choć na początku byłem zaskoczony, że z gracza, który nie był z początku ważny dla ówczesnego trenera stał się pierwszoplanową postacią.

Czego ci brak, by grywać w Portugalii?

Szansy, bo pracuję należycie. W ubiegłym sezonie, gdy byłem sprawny i grałem dobrze w Valencii, nie dostałem okazji od Queiroza. Przychodzi taki czas, że męczy bycie drugim w kadrze i nie wpływa to na mnie dobrze. Nie wiem czy jest dla mnie korzystne reprezentowanie kraju: porozmawiam z różnymi osobami i podejmę decyzję, czy ma to dalszy sens. Na razie moim przeznaczeniem w 100% jest Valencia. To oczywiście zaszczyt reprezentować narodowe barwy, ja wciąż się jednak łudzę, bo te szanse są mi ciągle odbierane.

Chcesz zrzec się gry w reprezentacji?

Nie koniecznie zrzec. Muszę porozmawiać z odpowiednimi ludźmi, chcę poczuć się ważny. Mam przed sobą jeszcze 3-4 lata gry na wysokim poziomie. To przyjemność jeździć na zgrupowania, ale moja sytuacja musi być klarowna.

Kategoria: Wywiady | superdeporte skomentuj Skomentuj (3)

KOMENTARZE

1. nanek1923.09.2009; 21:05
Zaspałeś i spóźniłeś się na trening…

Tak, przepraszam.

haha :D
2. El_Duderino23.09.2009; 21:38
El_Duderinohhaha ;d szczery do bólu ! ale w sumie ma racje .. jak dla mnie Miguel w formie jest lepszy od Bosingwy .
3. zając43523.09.2009; 22:00
zając435Może się znajdzie taki co uwierzy w tłumaczenie Miguela xD