Druga porażka na Mestalla
16.11.2008; 17:19W 11. kolejce Liga BBVA Valencia przegrała 2 - 3 z beniaminkiem z Gijon. Była to druga ligowa porażka Nietoperzy, i to druga przed własną publicznością. Bramki dla gości strzelali: Moran, Barral i Castro. Dla Valencii trafienia zaliczyli: Villa, dla którego był to setny gol w Primera Division i Mata. Tym samym Los Ches nie powiększą swego dorobku punktowego i na swym koncie nadal mają 23. oczka.
Początkowe minuty nie zwiastowały wyniku jakim skończyło się to starcie. Już w pierwszej minucie strzał głową oddał Raul Albiol, lecz pomimo znakomitego dogrania Albeldy oddał niecelny strzał. W piątej minucie podopieczni Unai Emery postraszyli przyjezdnych aż trzykrotnie niepokojąc portero Sportingu. Kolejne minuty nie przynosiły wyczekiwanych okazji dla gospodarzy. Miast tego po zaledwie kwadransie groźną akcję przeprowadzili goście. Wrzutkę z bocznej strefy boiska zakończył celnym strzałem w światło bramki Luis Moran, lecz golkiper Valencii był na posterunku. Zaledwie cztery minuty później przed znakomitą szansą stanął ponownie Moran i tym razem nie dał szans Renanowi na obronę.
W 20. minucie zapanowała konsternacja na stadionie. Oto beniaminek z Asturii prowadził 1 - 0 na Mestalla. Na tym jednak goście nie zamierzali poprzestawać. W kolejnych minutach to oni stwarzali większe zagrożenie pod bramką Renana. Na pierwszy celny strzał w światło bramki kibice Nietoperzy musieli czekać aż do 30. minuty. Wówczas podanie od Joaquina na strzał zamienił Manuel Fernandes. Piłkę jednak dość pewnie złapał Cuellar. Minuty upływały, a zmiany rezultatu na Mestalla kibice nie oglądali. Na okazje Joaquina z 42. minuty odpowiedź była natychmiastowa. Zaledwie minutę później bramkarza Valencii po raz kolejny przetestował Luis Moran. Jego strzał, szczęśliwie dla Renana, zatrzymał się na słupku. Do przerwy kibice zgromadzeni na obiekcie Valencii musieli przełknąć gorzką pigułkę. To podopieczni Manolo Preciano byli drużyną lepiej zorganizowaną. Obrona gości grała wysoko i nie pozwalała gospodarzom rozwinąć skrzydeł.
Emery widząc co się dzieje z jego drużyną już w przerwie zarządził zmianę. W miejsce Vicente Rodrigueza na placu gry zameldował się Fernando Morientes. Valencia wyszła zmotywowana na drugą połowę i już pierwszych minutach było widać determinację. Goście cofnęli się wyczekując na kontry. W 52. minucie ich pierwszy wypad pod bramkę Renana zakończył się golem. Nie takiego obrotu sprawy oczekiwali kibice. Złe ustawienie brazylijskiego portero i niezbyt udaną interwencję Morettiego wykorzystał David Barral oddając strzał w kierunku bliższego słupka. Efekt był druzgocący, 0:2 na Mestalla. Gospodarze nie zamierzali się jednak poddawać. Już w 57. minucie znakomitym strzałem głową popisał się el Moro i piłka o centymetry minęła spojenie słupka z poprzeczką bramki przyjezdnych. Z minuty na minutę spotkanie stawało się coraz bardziej otwarte. Okazja Morientesa podziałała mobilizująco na kolegów, ataki Valencii stawały się coraz śmielsze. W 60. minucie boisko opuścił Manuel Fernandes, w jego miejsca wszedł Ruben Baraja. Goście mając znakomity wynik ograniczali się już tylko do kontr, te jednak przeprowadzali znakomicie. Kilka groźnych strzałów z drugiej linii minęło bramkę Renana w niewielkiej odległości. Taki stan utrzymywał się do 70. minuty spotkania. Rzut rożny wykonywał Juan Mata, jego wrzutka była na tyle nieprzyjemna, że piłka po odbiciu się od murawy zaskoczyła obrońców i trafiła aż dwóch z nich w ręce. Gwizdek arbitra głównego, pana Paradas Romero milczał jednak jak zaklęty. Dopiero interwencja liniowego doprowadziła do odgwizdania rzutu karnego. Przed okazją na gola kontaktowego stanął David Villa, i jak zwykle nie pomylił się egzekwując jedenastkę. Było to jego 11. trafienie w obecnym sezonie i zarazem 100. trafienie w historii występów w Primera Division.
Na dwadzieścia minut przed końcem meczu Valencia zdobyła gola kontaktowego i wszyscy fani Los Ches zgromadzeni na Mestalla oczekiwali, że to nie koniec emocji. Pięć minut później na murawie pojawił się Edu i tym samym limit zmian w drużynie Valencii został wykorzystany. W ostatnim kwadransie podopieczni Unai Emery rzucili wszystkie siły do ataku. Gra stała się bardziej otwarta i kolejne okazje były tylko kwestią czasu. Szukając bramki wyrównującej piłkarze Valencii odkryli się, co skrzętnie wykorzystali gracze przyjezdnych. W 81. minucie po kontrze przed szansą stanął Diego Castro, jego strzał w polu karnym próbował jeszcze powstrzymać Albiol, lecz szczęście tego wieczora zdawało się dopisywać piłkarzom z Asturii. Pomocnik Sportingu oddał strzał padając na murawę i pokonał kompletnie zaskoczonego golkipera Valencii. Ten gol odebrał wiarę niektórych kibiców na korzystny wynik. Nie odebrał jej jednak piłkarzom. Zaledwie trzy minuty później refleks Cuellara przetestował Edu. Jego strzał sprzed linii pola karnego zmierzający pod poprzeczkę zdołał jednak sparować na rzut rożny bramkarz gości. W międzyczasie zmian dokonał szkoleniowiec Sportingu. Na boisku pojawili się: Matabuena za Barrala, Pedro za Castro i Mateo za Lusia Morana. Piłkarze Valencii nie zamierzali się poddawać. W 89. minucie kapitalnym strzałem popisał się Raul Albiol. Jego uderzenie zmierzające w światło bramki sparował na rzut rożny Cuellar. Minutę później nadzieję na choćby remis przywrócił Juan Mata. Podanie ze środka pola od Barajy zamienił na gola pewnym strzałem obok interweniującego bramkarza gości. Tym samym w 90. minucie było 2 - 3 i wobec doliczonych 3 minut kibice na Mestalla ożyli.
Ich gorący doping wykorzystali piłkarze. Zaledwie minutę później przed znakomitą okazją do wyrównania stanął Joaquin. Jego strzał z najwyższym trudem zdołał sparować jednak Cuellar. Swą okazję w doliczonym czasie gry miał także Sporting Gijon. Przed szansą stanął Bilic jednak na posterunku był Renan. Po chwili gwizdek arbitra rozległ się po raz ostatni tego wieczora na Estadio Mestalla. Tym samym podopieczni Manolo Preciano zdobyli trzy punkty i pokazali, że są rywalem z którym należy się liczyć.
Bramki Davida Villi i Juana Maty
KOMENTARZE
Moretti pokazal wlasnie jakie sa jego "atuty" : przyspieszenie, zwrotnosc, kordynacja. Oby Emery stawial na Alexisa bo Marchena tez obnizyl ostro loty po Euro. Ogolnie ciezko sie dopatrzec jakichkolwiek plusow w tym meczu. No moze ten ze Villa strzelil 100 bramke i przy okazji druzynie z Gijon ale to zadne pocieszenie.
marcin90
PS. Pamiętajcie, że z klubem jest się na dobre i na złe.
Silvo wracaj, bo się jaja działy będą...
Zaczynam zastanawiać się nad Emerym. Jak tak dalej pójdzie... Na rynku bez roboty są świetni szkoleniowcy np. Ramos zaraz dołączy do niego Schuster. Dzwię się, że chcą Schustera zwolnić - przecież Real gra słabo, bo jest zdziesiątkowany kontuzjami. A u nas? Jedynie od dawna Silva i ostatnio Angulo. Żałosne to i śmieszne zarazem.
Przypomina mi się ostatni mecz Floresa kiedy jego ulubiony Albiol wyłożył piłkę bodajże Etoo w polu karnym. Jak na podwórku.
Powracająca melodyjka. W tej drużynie trzeba zrobić gruntowne porządki. 3-ci trener (Flores, Koeman, Emery, nie wspominając Voro) i sytuacja jest podobna, z tą różnicą że teraz jest lepsza atmosfera.
Ciekawe na jak długo. Emery to jak Tusk, jest za miękki. Ze wszystkimi chce żyć dobrze, a tak chyba się nie da. Trzeba więcej wymagać, bo inaczej sam polegnie.
Tak bylo z Timo i zapewne niedlugo bedzie z Renanem. Mecz byl slaby- trzeba przyznac, nie potrafilismy wykonczyc wszystkich sytuacji. Wielu zawodnikow nie istnialo na boisku.
Villa- prawie zadnej ciekawej sytuacji oprocz tej z pierwszej polowy.
Mata- ewidentnie nie radzi sobie jako cofniety napastnik, powinien grac na lewej stronie, ale czy aby Vicente nie jest lepszy... A jak wroci Silva ?
Duzo bledow w obronie.
Jedyny ktory probowal pociagnac to Joaquin.
Kilka wypadow prawym skrzydlem i dosrodkowan bylo bardzo fajnych.
Emery musi popracowac. Moglby jeszcze raz sprobowac taktyke z Getafe (4-5-1) bo opanowanie srodka pola to podstawa.
Amunt !!!
ja bym nie zwalal winy na bramkarza-to jego pierwszy sezon w Europie-do tego jest bardzo mlody i brak mu doswiadczenia-takim zawodnikiem czesto zdarzaja sie glupie bledy ale musi zbierac doswiadczenie i uczyc sie na bledach-szkoda tylko ze w pierwszym skladzie zespolu ktory ma podobno walczyc o mistrzostwo
Emery robi podobne bledu co Flores niestety-za szybko skresla zawodnikow
ma swoich ulubiencow i tych ktorych chcialby jak najszybciej sie pozbyc nie dajac im nawet pelnej szansy na wykazanie sie
oczywiscie ze potrzeba wzmocnien ale tez z kilkma zawodnikami najwyzszy czas sie pozegnac lub odstawicod pierwszego skladu
Albelda to nie jest nowoczesny defensywny pomocnik-jesli chcemy walczyc o mistrzostwo musimy miec lepszego zawodnika na tej pozycji
podam przyklady
Chelsea-Essien i Obi Mikel
Real-Diarra
Barcelona Keita i Toure
Juve-Sissoko
Sevilla-Romaric
Inter-Muntari
Valencii tez by sie przydal taki pomocnik rodem z Afryki
Toure ostatnio narzekal na to ze siedzi na lawie w Barcie
jest Song z Arsenalu ktory nie ma miejsca w pierwszym skladzie
szkoda porazki ale wine za to ponosi trener glownie
takie jest moje zdanie
Z taką archaiczną grą gdzie przy odrobinie presji ze strony rywala ciężko wymienić kilka piłek i przenieść się z piłką odrobinę do przodu,to jak pomyślę o tych nadchodzących paru meczach z czołowką to aż się straszno robi.
Paru graczy zagrało taką kaszanę że mózg dęba staje!cała drużyna zero charakteru!
Eeeeh.....szkoda się więcej rozpisywać:-(
Hildebrand popełnił z 2 błędy na początku sezonu (właściwie w sezonie przygotowawczym) to
od razu dał go na trybuny. A jak na moje to Renan popełnia jak na razie więcej błędów około
1 na mecz to nie rozumiem czemu nie zmieni ich znów by sprawdzić Timo. Wogóle to jak przychodził Renan to liczyłem że będzie zmiennikiem wkońcu jest młody i przed nim jeszcze długa kariera niech się uczy grając w Pucharze króla. A Timo doświadczony idealny wiek jak na bramkarza i umie uratować zespół w trudnych wręcz nieprawdopodobnych sytuacjach (choćby jak rok temu przeciwko Barcelonie i bodajże Realowi). A gdyby on grał w 1 składzie to pewnie Niemczech byłby numerem 1. Więc to jest spora różnica byc nr1
w Niemczech a 2 młodzieżowej Brazyli. A durne było to że Guaita co ciągle popełniał błędy bronił w pucharach a nie Timo a tak to teraz będzie taki do kitu jak Renan
Valencia grała gorzej niż Sporting. Wygrywa ten co gra lepiej, gra lepiej ten, kto wygrywa. Lepiej zagrał ten, co strzelił więcej bramek, a o to właśnie chodzi w piłce.
To ile kto posiada piłkę nie świadczy o tym, że ktoś gra lepiej. Liczy się tylko to, co jest w stanie zrobić z piłką gdy ją masz, choćby przez moment.
Renan
Nagle wszyscy zauważyli że nie ma on doświadczenia jak Timo. Haha. A jak przychodził do VCF to większość ubliżała Timo a Renana wychwalała pod niebiosy.
Ci co tak robią są tak samo żałośni jak (ich zdaniem) Renan we wczorajszym meczu.
Dziwne jest, że Timo "ustąpił" miejsca Renanowi.
Sprawa wygląda tak, że mamy 2 dobrych bramkarzy, ale żaden z nich nie jest bardzo dobry. Brakuje nam kogoś takiego jak Canizares. Real ma Casillasa, Chelsea ma Cecha, MU van der Sara, Juventus Buffona. Ci bramkarze potrafią bronić w sytuacjach nieprawdopodobnych. Mam nadzieję, że Renan kiedyś im dorówna, ale na to potrzeba mnóstwo czasu i mnóstwo zdobytego doświadczenia.
Moretti
no pewnie, na Włocha zawsze można zrzucić całą winę, bo on jest kilkaset km stąd i w pysk za oszczerstwa nie walnie. Jak nie ma na kogo zrzucić winy to zawsze można na Morettiego.
Baraja, Edu
Ktoś napisał że podawali cały czas do tyłu. To Baraja jest jeszcze lepszy niż myślałem. Jak zaliczył bardzo ładną asystę, to musiał podawać piętką. oh yeah...
Emery
Moim zdaniem popełnia dużo błędów. Nie graliśmy 2 napastnikami. Wstyd. Mata niby grał sprzodu ale nie grał jak klasowy napastnik. I w tym problem.
Poza tym, Emery cały czas pokazuje zawodnikom gdzie Ci mają podawać, jak się obrócić itp. Tak nie można!!! Zawodnikom trzeba pomagać, ale nie rozkazywać. Zawodnik ma sam decydować do kogo i jak dograć, a nie patrzyć z piłką przy nodze, jak Emery mu pokazuje. A często Emery pokazuje pomocnikom żeby wycofali piłkę do obrońców. Nie tędy droga.
Martwię się też o puchar UEFA, bo Emery tam gra rezerwowym składem. Tak postępować można chyba tylko z głupoty albo z braku doświadczenia.
Modłmy sie tylko zeby wkoncu wrócił rok 2004!!!
teraz kazdy narzeka tu widze na Marchene, Baraje, Vicente, Albelde, Angulo, Curro Torresa---przecież Ci zawodnicy byli najlepsi!!!
ten skład gra tak słabo ze wolałbym aby powrócił ten z 2004:
Canizares
Torres, Marchena, Ayala, Carboni
Rufete, Albelda, Baraja, Vicente
Mista, Angulo(Aimar)
Ten skład wygrałby cała ligę w porównaniu do tego co sie teraz dzieje.
Dobra wysoka pozycja w lidze ale te ostatnie mecze to tragedia.
Ja nie rozumiem dlaczego Timo nie broni, to że zawalił jeden czy dwa mecze nie znaczy ze trzeba go skreslać.
Unai jest za mięki, chce zeby wszyscy byli zadowoleni a tak sie nie da.
Powinien wrocic Benitez i wszystko powinno chodzic jak w zegarku tak jak kiedys.
Rela przegrał, myslałem ze odbijemy na 3 pkt do przodu i wynik ze sportingiem min. 4:0 dla VCF
A tu klapa!!!
Gościu zastanów się co ty za farmazony piszesz. Chcesz zwalniać Emerego? Za co? Za to, że jesteśmy w czubie tabeli? Typowo polska mentalnośc:przegrywamy źle remisujemy źle, wygrywamy źle bo mogło być więcej. Co może mieliśmy walnąć komplet w 38 kolejkach? Ludzie wpadki się zdarzają, inny problem że to już droga w małym odstępie czasu, ale spokojnie. Każdy klub ma w sezonie okresy lepsze i gorsze
P.S Pedro to nie jest strona PiS najlepszą partią tylko strona VCf, więc zachowaj sobie te denne polityczne porównania dla siebie
Po meczu ze Sportingiem
Jak czytam niektóre komentarze to zastanawiam się, czy żyjemy w tej samej rzeczywistości.
Od początku sezonu gramy słabo, tak jak słabo graliśmy za "późnego" Floresa i tragicznie za Koemana. Zdarzają się lepsze momenty, ale to momenty, w dodatku przeciw słabiakom. Jeśli poprzeczka idzie trochę w górę jest tragedia. TRAGEDIĄ nazywam to, że w 2 meczach z szarakami tracimy 7 bramek!!!!
Nikt mnie nie przekona, że to nie jest powód do niepokoju. Udawanie, że nie ma poważnego problemu jest dla mnie naiwnością, jeśli nie zwykłą głupotą (bez obrazy). Z samego faktu posiadania piłki, wolnego i przewidywalnego "rozgrywania" nic nie wynika. Wygrywa ten kto strzela więcej bramek, jest szybszy, sprytniejszy i wie czego chce. Boisko weryfikuje wszystko.
A wczoraj to Sporting wystąpił w roli mistrza pokazując ambicję, szybkość, grę zespołową i indywidualności (Barral, Castro). Dołożyli nam jak rasowy bokser. My poruszaliśmy się jak Gołota na ringu - tempo za późno, tempo za wolno, niedokładnie, jak bezzębne, wyleniałe tygrysisko. Czeladnicy na surowej lekcji futbolu.
Gdzie jest ten kolektyw, dyscyplina taktyczna? Gdzie jest gra kombinacyjna, gra z 1-szej piłki?
Jak Emery nie weźmie się do roboty razem ze swoimi pupilami będzie krucho. Takich drużyn jak Portugalete w Primera nie ma.
P.S.
Właśnie przeczytałem uwagi LSW o dydaktyce Emerego w czasie meczów. Pisałem wcześniej o tym - tak można robić na treningach; na meczach koryguje się tylko pewne ustawienia, a nie pokazuje się jak dzieciom do kogo trzeba zagrać. To całkowicie niepotrzebne i niedojrzałe zachowanie.
Problem bardziej niz w bramce lezy w def.Jedynym obronca ktory gra na wysokim poziomie jest Albiol i ostatnio Miguel.Marchena zagral wczoraj tragicznie tak samo jak Moretti ale problem w tym ze wszyscy razem nie wygladaja jak dobra defensywa, wrecz przeciwnie.
Srodek to zenada i zrodlo wszystkich naszych problemow.Nie potrafimy odbierac pilek,wyprowadzac atakow, powstrzymywac pressing.ZERO! Jedynym pilkarzem ktory cos gra i sie stara jest Fernandes.Baraja od dlugiego czasu gra zenade, Edu i Albelda nie potrafia juz odbierac pilek a na rozgrywaniu to sie wogole nie znaja.To wszystko to wina naszej polityki transferowej gdyz nasz zarzad na sile nie chce kupic nikogo dobrego na srodek.W tej chwili nie ma kasy bo trzeba by bylo kupic X.Alonso i pewnie jeszcze np Moutinho co by wyszlo z 40 mln.Tzn ze musimy zostac z tym co mamy czyli nici z "Silnej Valencii"
Problem z atakiem rozwiazuje sie sam - przy tak grajacej pomocy nawet Villa nic nie wskura.David dostanie pilke do przodu z 2 razy na mecz i ma cos z tym zrobic? Taki Etoo dostaje 20 podan w jednym meczu , w wiekszosci wystarczy jak dolozy noge i gol.Ale on ma za soba Keite , Inieste,Xaviego,Toure,czy Messiego.
Nie ma sie zatem co oszukiwac - z tym co mamy i dziura w finansach nie ma co liczyc na sukcesy.W lidze 4 miejsce to maximum bo Villareal,Barca i Real sa o klase lepsze wiec trzeba toczyc teraz boje z Sevilla o miejsce w LM. W P.Uefa tez sporo nie zwojujemy. Trzeba byc cierpiliwym i czekac zeby kiedys byly jakies transfery bo z tego co mamy nawet Unai nic nie zrobi.
Nie ma co ukrywac, ze rozgrywajacy jest potrzebny od zaraz. Edu, Baraja graja do tylu, potrzeba kogos, kto nie bedzie sie bal zagrac do przodu. I moze lepiej wydac wiecej kasy, bardziej sie zadluzyc o te kilka milionow niz obejsc sie smakiem gry w LM w nastepnym sezonie. Niby jeszcze wczesnie, ale jak wczesniej problemy sie zlikwiduje, to pozniej nie bedzie trzeba gryzc paznokci.
Pomoc: Edu - cienizna, Baraja - cień dawnego Barajy, Albelda już nie ten, Fernandes - dużo mu brakuje, Joaquin uwikłany w indywidualne pojedynki, z których z reguły nic nie wynika. Więc skąd ma iść jakość gry, szczególnie wtedy gdy uważa się wychodząc na boisko, że jest się lepszym od rywala? Okazuje się potem, że to rywal jest lepszy.
Zastanawiam się czy na prawdę w Primera czy Segunda nie ma rozgrywających (mało znanych)lepszych niż my mamy?
Jakby tak grał to nie zaliczyłby bardzo ładnej asysty.
Myślę, że problem leży w Emerym. Pisałem o tym wcześniej. Emery cały czas pokazuje gdzie piłkarze mają podawać. Wystarczy w czasie meczu zwrócić uwagę na niego, a nie tylko na piłkę. Często właśnie Emery pokazuje, żeby podawać do obrońców lub blisko na bok$, więc Baraja, Fernandes, Albelda czy Edu grają tak jak trener im każe.
Osobiście nie wierzę, że nasi środkowi pomocnicy są tak wolni, że potrafią na czas wyjść do przodu i ustawić się tak, by Joaquin czy Mata/Vicente mogli do nich podać. Skrzydłowi często nie mają jak i do kogo podać jak pilnuje ich 2 zawodników rywali.
Czy Baraja nagle zapomniał jak się strzela z dystansu? Wątpię. Czy jest tak wolny że nie potrafi poprowadzić szybkiego ataku do przodu? Wątpię, choć na pewno nie jest tak szybki jak 5-8 lat temu.
Wg mnie, to właśnie Emery taką strategię wybiera. Cofa środkowych pomocników do pozycji DM. Jak grają w tyle to jak mają strzelać na bramkę rywala?
Emery musi grać odważniej! Tyle mówił o ofensywnej grze, o tym jak woli 5:5 niż 0:0, a mimo to wystawia do gry 1 napastnika.
Myślę, że tu jest problem. 1 napastnik, 2-óch DM-ów i mamy wygrywać po 3:0? Tak się nie da.
Poza tym nie mamy na boisku kolektywu. Marchena wraca po kontuzji, więc nie dziwi fakt, że są kłopoty ze zrozumieniem z resztą defensywy, a w takiej sytuacji Albiol nie potrafi być liderem i pokierować grą obronną (to nie jego wina, za mało doświadczenia).
Co zrobić?
Zagrać odważniej. Reaktywować duet Morientes-Villa. Pięknie współpracowali jak graliśmy w LM. Do tego wysoki i dobrze grający głową Moro może strącać piłki do Villi.
Jeśli chodzi o środek pola, to dobrze byłoby zobaczyć jakiegoś dobrego grajka (ale nie Viana, nie Nacho Gonzalez(tak się nazywa ten w Newcastle? ), nie Maduro). Choć może wystarczy, aby Emery się nie wtrącał w grę podczas meczu i aby pozwolił Fernandesowi czy Rubenowi grać bliżej napastników i tam rozgrywać i strzelać?
jest:
Osobiście nie wierzę, że nasi środkowi pomocnicy są tak wolni, że potrafią na czas wyjść do przodu...
a powinno być:
Osobiście nie wierzę, że nasi środkowi pomocnicy są tak wolni, że nie potrafią na czas wyjść do przodu...
;)
Valencia Forever!!!
Problem w tym ze na Mestalla nie gramy ani za ofensywnie ani za defensywnie.Wczoraj kiedy atakowalismy to mialem wrazenie ze mamy z przodu tylko Ville a kiedy sie bronilismy to jakos brakowalo mi pilkarzy na obronie.Nie wiem jak to mozliwe , czy motoryka pilkarzy jest do kitu, czy nie wiedza jak sie ustawiac? Wczoraj VCF mogla by grac ze Sportingiem drugie 90 min a gola i tak bysmy nie strzelili.Z kolei Sporting bawil sie z nami jak z amatorami.
Coraz bardziej dostrzegam przecietnosc naszego zespolu i przekona mnie jedynie chyba seria zwyciestw po dobrej grze plus wysokie zwyciestwo z kims mocnym , ale na to sie nie zanosi.VCF szarakami ligi , a Villareal i Sevilla uciekaja...
! AmunT ValenciA !
Środek obrony, mimo, iż zestawiony z mistrzów Europy nie wypada dobrze. Moim zdaniem duet Albiol-Alexis prezentuje się pewniej niż Marchena-Albiol. Czym to jest spowodowane ?
Na pewno wpływ na to, miał fakt, że Marchena nie przepracował z drużyną okresu przygotowawczego. Być może też fakt, iż Albiol i Marchena mają podobną charakterystykę. Kiedy obaj grają nie można dostrzec faktycznego lidera formacji defensywnej. Inaczej było na początku sezonu, duet stoperów tworzyli Alexis i Albiol i kto rządzi w defensywie było widać od 1 do 90 minuty. Mało tego, od momentu powrotu Marcheny do drużyny (czyli wejścia w 68. minucie meczu z Racingiem) straciliśmy w lidze 5 goli. Dwa z Racingiem (w tym jeden w wyniku złego ustawienia Marcheny) i trzy kolejne wczoraj. Trzy mecze i 5 goli !
Nie chcę by zabrzmiało to, jakbym winą obarczał Carlosa. Natomiast nie można zapominać patrząc na grę obrony, że nie funkcjonuje ona należycie właśnie od jego powrotu.
Nie graliśmy wczoraj tragedii (albo po prostu jestem niepoprawnym optymistą) ale nie graliśmy także dobrych zawodów. Goście wykazali większą determinację, nam jej nieco zabrakło. Podopieczni Preciano mieli także nieco więcej szczęścia. W tej chwili bardziej niż na powrót Silvy czekam chyba na powrót Alexisa. Głowa do góry.
Animo Che !
Fernandes i Albelda to tragiczny środek boiska. Nie dość, że stanowią całkiem przyjazną rywalom dziurę, umożliwiającą przeprowadzanie każdego rodzaju ataków, to jeszcze żaden z nich nie potrafi celnie podać do przodu. A jak się który weźmie za prowadzenie akcji, to potrafi wbiec w 4 rywali i bezmyślnie stracić. Jak wczoraj Fernandes... (dalej ktoś utożsamia go z przyszłością Valencii? To w iście "czarnych" barwach tę przyszłość widzi...) Narzekam na ten środek nie z jakieś wrodzonej mi nienawiści do Manuela Fernandesa, ale dlatego, iż widzę co się tam wyprawia. Gramy tak, jakby na boisku były 3 ekipy: rywale grali przeciwko naszym skrzydłom i atakowi, zaś obrona zachowywała w tej potyczce neutralność. Nie ma co (a w zasadzie kto) scalić tych formacji. Co ma zrobić Joaquin, Mata czy Vicente, skoro po minięciu nawet 2 rywali, czeka na nich kolejnych dwóch, a towarzysze z zespołu nie są zainteresowani wyjściem do piłki? Wmawiam też sobie, że i to tłumaczy zupełnie bezbarwną grę Villi, choć rozum podpowiada, że to raczej forma - jak na Ville - tragiczna.
Narzekacie, że Emery pokazuje piłkarzom jak dzieciom, gdzie zagrać mają. Ja się mu tam wcale nie dziwie - żaden nie ma najmniejszego pomysłu na grę, więc trzeba ich jak przedszkolaków, za rączkę...
Co bym zrobił na Seville? Najpierw się długo i wytrale modlił, potem w środku ustawił Marchene z Barają, w roli cofniętego napastnika Ville, a wysuniętego - Matę. Skoro Villa nie gra już z przodu tak, jak w pierwszym swoim sezonie, to może uda mu się grać bardziej z tyłu, jak w swoim drugim... Ale realnie patrząc, pewnie i tak to nic nie da, Sevilla może zostać ustawiona w środku pola na 10 różnych sposobów, z czego każdy bez problemu poradzi sobie z każdą naszą opcją, nawet hipotetycznie najlepszą.
"Narzekacie, że Emery pokazuje piłkarzom jak dzieciom, gdzie zagrać mają. Ja się mu tam wcale nie dziwie - żaden nie ma najmniejszego pomysłu na grę, więc trzeba ich jak przedszkolaków, za rączkę..."
a nie uważasz że "żaden nie ma najmniejszego pomysłu na grę" bo "Emery pokazuje piłkarzom jak dzieciom, gdzie zagrać mają" ?
Bo ja to widzę w ten sposób. Oni nie mają możliwości grania po swojemu, wprowadzenia finezji w grę, bo są ściśle instruowani i ograniczani w poczynaniach przez instrukcje Emerego.
Co jeszcze może przemawiać na korzyść takiej tezy? Jak na boisku pojawił się Baraja, a więc zawodnik, który kiedyś z powodzeniem brał się za kreowanie gry, to asystę zaliczył, bo Matę dobrze wypatrzył. Albelda rozgrywającym nigdy nie był, Fernandes nigdy nie będzie. Jedyne co można zrobić, to widocznie pokazywać im gdzie grać mają - inaczej za rozgrywanie musiałby się brać Renan.
Amunt!
2/ Wydaje mi się, że wpadki VCF wynikają głównie z błędnej taktyki. Emery stara się wpoić naszym obcą im koncepcję gry - jak najdłuższe utrzymywanie się przy piłce i kreowanie gry. Tak jak Koeman. Błąd w założeniu polega na tym, że NIE MAMY piłkarzy zdolnych do realizowania tej koncepcji. Robią to czego Emery ich uczy, lecz robią to siłą rzeczy nieudolnie. I specjalnie nie winię ich za to - po prostu tacy są.
Wg mnie Emery powinien taktykę DOPASOWAĆ do piłkarzy, a nie odwrotnie. A więc pozwalać rywalowi grać (nawet teoretycznie słabszemu), a samemu nastawić się na kontry, czekać na właściwą okazję. Ludzi to tego mamy odpowiednich. W ten sposób Valencia grała za Beniteza, doskonale wiemy z jakim skutkiem.
Ponieważ NIC nie wskazuje na to, że kadra zostanie wzmocniona klasowymi rozgrywającymi, nie pozostaje nic innego niż ZMIENIĆ TAKTYKĘ. Myślę, że to najprostsze i najlepsze rozwiązanie jakie istnieje w tej sytuacji.
Jak pokazał Sporting czy wcześniej Racing piłka to bardzo prosta gra i nie potrzeba tu specjalnej filozofii.
Emery przegrał, gdyż przede wszystkim źle ustawił drużynę. Ambicji nie brakowało piłkarzom, problem w tym że nie potrafili sobie poradzić ze znakomicie zorganizowanym rywalom.
Mam nadzieję, że Unai szybko wyciągnie wnioski z ostatnich wpadek. W przeciwnym przypadku może wypaść z toru.
Czy wiecie, że Sporting Gijon ma b.fajną polskę stronę?
Oczywiście problem tkwi także w doborze zawodników. Zgadzam się z Ule, że Baraja, choć najlepsze lata ma za sobą, jest o niebo lepszym zawodnikiem niż Fernandes. Dlatego trzeba wrócić do duetu Baraja/Albelda. Fernandes może być najwyżej zmiennikiem dopóki nie nauczy się więcej myśleć na boisku.
Nie rozumiem polityki kadrowej jeśli chodzi o środek pomocy. Po co trzymamy Edu? Czy nie można było za grosze kupić Ibagazy, Casquero czy nawet Michela ze Sportingu?
Dopóki nie wróci Silva nie oczekujmy jednak żadnej finezji w grze. Będzie nadal siermiężnie, choć mam nadzieję że skuteczniej, bez takich dziur między formacjami jak obecnie.
« Wsteczskomentuj