Villa: partia w Molinón będzie najtrudniejsza w moim życiu
05.07.2008; 21:37
Niejeden wie, że w następnym sezonie w Lidze BBVA wśród beniaminków znajdzie się były zespół Guaje. David Villa twierdzi, że konfrontacja ze swym macierzystym klubem, Sportingiem Gijón, to wyzwanie najwyższej próby, określiwszy mecz „partią swego życia”.
Najskuteczniejszy strzelec ME 2008 uważa, że będzie to swoisty test, któremu „musi stawić czoła”. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że oczy kibiców podczas owego spotkania będą zwrócone właśnie w jego kierunku. Villa wyraził przy okazji słowa uznania dla swego idola, 'Quini'ego' (właść. Enrique Castro – dop. red.), jeszcze z młodzieńczych lat, spędzonych w Gijón.
- Niemożliwym będzie dotarcie do jego poziomu przeze mnie, gdyż zawsze był on dla mnie najlepszym piłkarzem na świecie. Żałuję, że nie odwdzięczyłem mu się dedykacją którejś ze zdobytych bramek na minionych mistrzostwach, ale jestem przekonany, iż mimo wszystko jest zadowolony z mojego osiągnięcia.
Najskuteczniejszy strzelec ME 2008 uważa, że będzie to swoisty test, któremu „musi stawić czoła”. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że oczy kibiców podczas owego spotkania będą zwrócone właśnie w jego kierunku. Villa wyraził przy okazji słowa uznania dla swego idola, 'Quini'ego' (właść. Enrique Castro – dop. red.), jeszcze z młodzieńczych lat, spędzonych w Gijón.
- Niemożliwym będzie dotarcie do jego poziomu przeze mnie, gdyż zawsze był on dla mnie najlepszym piłkarzem na świecie. Żałuję, że nie odwdzięczyłem mu się dedykacją którejś ze zdobytych bramek na minionych mistrzostwach, ale jestem przekonany, iż mimo wszystko jest zadowolony z mojego osiągnięcia.
KOMENTARZE
Jego atutami były szybkość, mocny i celny strzał, dobra gra głową, a także świetna kontrola nad piłką, zarówno lewą jaki prawą nogą, a już 1980 roku został królem strzelców, co spowodowało, że wielkie kluby zaczęły o niego się ubiegać. Jednym z nich była FC Barcelona, gdzie trafił mając już 30 lat. W klubie z Katalonii występował w pierwszym składzie przez 4 lata, ale pewne wydarzenie z 1 grudnia 1981 roku, utkwiło mu szczególnie w pamięci - po meczu z Hercules of Alicante napastnik Barcelony poszedł najpierw do swojego domu, aby udać się na lotnisko, gdzie czeka na niego żona. Dwóch mężczyzn, którzy byli "wysłannikami" włodarzy klubu z Madrytu, porwało go a w zamian chcieli, aby FC Barcelona nie wygrała ligi. Jego koledzy z klubu, prezes i trener zadecydowali, że klub z zrezygnuje z Mistrzostwa Hiszpanii aby odebrać piłkarza. Po 3 tygodniach od tego zdarzenia, Quini został wypuszczony i powrócił na boisko Camp Nou.
Później piłkarz pomógł swojemu klubowi wygrać Puchar Copa del Rey, który od 13 lat był dla nich nieosiągalny. Do zasług Quini'ego można doliczyć także zdobycie Pucharu Zdobywców Pucharów, które Barcelona zdobywała po raz pierwszy, pokonując w finale Standard Liege 2:1. Dwie bramki zdobył właśnie Quini.
ciekawych rzeczy sue dowiedizałem ciekawe to a real by sie wstydził i jego włodarze z przed lat
A gdzie to wyczytałeś? Ciekawe to i masz racje. Real musi się wstydzić...
A co do newsa to mam nadzieję, że Villa będzie strzelał bramki dla Valencii przeciwko Gijon tak, jak Ximo strzelał ostatnio Betisowi. Ale bez większej radości, bo przecież gra już dla Valencii, a nie dla Sportingu.
« Wsteczskomentuj