Villa dorównał Mijatoviciowi
12.05.2008; 23:06
Wszechstronny napastnik Nietoperzy, kompletując we wczorajszym spotkaniu z Levante trzeciego „hat-tricka” w swej karierze, zrównał się z Predragiem Mijatoviciem pod względem liczby strzelonych bramek w rozgrywkach ligowych. Obaj - były i obecny gwiazdor Chés zajmują obecnie 15 miejsce w klubowej klasyfikacji z 56 trafieniami na koncie.
Co znamienne, obaj panowie dokonali tego w ciągu trzech sezonów. „El Guaje” ma oczywiście jeszcze jedną szansę by poprawić swój licznik i pobić wynik „Pedji”. Wspominając Mijatovicia i jego historię nie sposób zatrzymać się na moment nad sprawą jego pożegnania z Nietoperzami. Po trzech latach spędzonych w słonecznej Walencji, Czarnogórski diament z Titogradu został sprzedany do giganta ze stolicy. Kibice byli zażenowani i wielu z nich z pewnością odczuwało żal tak do zarządu, który oddał prawdziwy skarb wrogowi, jak i do samego zawodnika, iż ten „zdradził” klubowe barwy.
Po stracie Mijatovicia serca kibiców uleczył stosunkowo szybko Claudio Lopez. Na następnego cudownego snajpera przyszło jednak czekać fanom o wiele dłużej bo aż do sezonu 2005-2006. Choć spekulacje transferowe nie milkną, a sytuacja finansowa klubu z Al. Kortezów w Walencji jest ponoć, dyplomatycznie rzecz ujmując, nieciekawa, to David Villa w ciągu tych trzech sezonów i podczas wczorajszego meczu udowodnił chyba bezsprzecznie, iż jest jednym z największych, jeśli nie największym obecnie skarbem „Blanquinegros”.
Wypadałoby się też zastanowić gdzie byłaby dziś Valencia gdyby nie te 56 trafień asturiańskiego „Dzieciaka” w równo 100 spotkaniach La Liga?
Co znamienne, obaj panowie dokonali tego w ciągu trzech sezonów. „El Guaje” ma oczywiście jeszcze jedną szansę by poprawić swój licznik i pobić wynik „Pedji”. Wspominając Mijatovicia i jego historię nie sposób zatrzymać się na moment nad sprawą jego pożegnania z Nietoperzami. Po trzech latach spędzonych w słonecznej Walencji, Czarnogórski diament z Titogradu został sprzedany do giganta ze stolicy. Kibice byli zażenowani i wielu z nich z pewnością odczuwało żal tak do zarządu, który oddał prawdziwy skarb wrogowi, jak i do samego zawodnika, iż ten „zdradził” klubowe barwy.
Po stracie Mijatovicia serca kibiców uleczył stosunkowo szybko Claudio Lopez. Na następnego cudownego snajpera przyszło jednak czekać fanom o wiele dłużej bo aż do sezonu 2005-2006. Choć spekulacje transferowe nie milkną, a sytuacja finansowa klubu z Al. Kortezów w Walencji jest ponoć, dyplomatycznie rzecz ujmując, nieciekawa, to David Villa w ciągu tych trzech sezonów i podczas wczorajszego meczu udowodnił chyba bezsprzecznie, iż jest jednym z największych, jeśli nie największym obecnie skarbem „Blanquinegros”.
Wypadałoby się też zastanowić gdzie byłaby dziś Valencia gdyby nie te 56 trafień asturiańskiego „Dzieciaka” w równo 100 spotkaniach La Liga?
KOMENTARZE
Jestem dziwnie spokojny mając nawet w perspektywie odejście Vill'i(choć może nie powinienem). Jakoś zawsze mieliśmy nosa do świetnych napastników.
A i jeszcze by mi na dzidę i koraliki dla niego starczyło :d
a co do Eto'o to trzeba mieć do niego szacunek po jest potomkiem tych czarnych, którzy dali rade uciec przed siatką. :D
Mam nadzieje ze nie spotka to takze naszego obecnego diamentu i zostanie tu do konca! ;]
@k_tronic
Z tych wymienionych bym zabrał Arizmendiego i Miguela, jeszcze może Morettiego.
« Wsteczskomentuj