Joaquin Sanchez: „To będzie dla nas prawdziwy test.”
01.02.2008; 23:18
Pochodzący z Kadyksu piłkarz jest przekonany, iż po sukcesie w Pucharze Króla, Valencia odzyska należne jej miejsce w La Liga: „Pokażemy efektowną grę i zwyciężymy Valladolid.”
Andaluzyjczyk był jednym z tych, którzy przyczynili się do awansu do półfinału Copa del Rey. Hiszpan podkreśla, że drużyna nie będzie już popełniała szkolnych błędów i powróci do dyspozycji, która w minionych sezonach uczyniła z Valencii wielki klub.
- Nadal walczycie o Puchar Króla.
- Tak, idzie nam całkiem nieźle, zdawaliśmy sobie sprawę z szansy, jaka przed nami stała i chociaż w końcowej fazie dwumeczu nie było łatwo, ufam, że awans do dalszej rundy to spore wyróżnienie.
- Dlaczego w tych rozgrywkach osiągacie lepsze rezultaty?
- Istnieją pewne okoliczności, prawdą jest natomiast, iż w Copa del Rey nasz team radzi sobie znacznie lepiej, aniżeli w lidze. Wciąż gubimy punkty, głównie ze względu na łatwość, z jaką tracimy bramki. Jednakowoż w Madrycie wiedzieliśmy jak grać, jak utrzymywać się przy futbolówce, wreszcie jak stwarzać sytuacje i je wykorzystywać. Dzięki temu zyskujemy do siebie zaufanie i podnosimy morale, które są niezbędne, by na boisku prezentować się lepiej. Teraz, gdy odnaleźliśmy naszą drogę, powinniśmy nią dalej kroczyć.
- Jak się okazało, łut szczęścia przy pierwszej bramce bardzo wam pomógł.
- Tak, ponieważ gdy sprawy przybierały dla nas niekorzystny obrót, dobrze było wejść w mecz poraz drugi. Później, gdy doprowadziliśmy do remisu, pokazaliśmy momentami dobrą grę i właśnie to jest ta nasza droga, którą będziemy podążać. W niedzielę rozgrywamy mecz ze znacznie solidniejszym - jeśli chodzi o występy przed własną publicznością – od Atletico rywalem. Do spotkania przystąpimy skoncentrowani, tak, byśmy mogli osiągnąć zamierzony cel.
- Czy istnieje wyjaśnienie odmiennych wyników w La Liga i w Copa del Rey?
- Nie, każda potyczka to inne okoliczności, czasem po prostu układa się lepiej. Musimy przenieść formę zademonstrowaną w meczach jak ten w Madrycie na spotkania ligowe, ale bez tak niepewnej obrony, bo jak już wspomniałem wcześniej, nie możemy tracić dwóch bramek w tak prosty sposób. Defensywa i tworzenie kontrataków, gdyż w zespole jest kilku szybkich graczy – tutaj mamy wiele do poprawienia.
- Czy pokonanie Rojiblancos i przejście do kolejnej rundy da Koemanowi tak potrzebne mu zaufanie?
- Dotarcie do 1/2 finału na pewno podnosi morale całej kadry, zarówno piłkarzy, jak i Koemana, bowiem to coś więcej, niźli tylko dodatkowa motywacja.
- Pomimo sprezentowania przeciwnikowi dwóch goli, Nietoperze zakwalifikowały się do dalszej fazy.
- Powtórzę uprzednio wypowiedziane słowa, mając jednobramkową zaliczkę z pierwszego starcia i wiedząc, że czas działa na korzyść Valencii, nie możemy dawać takich prezentów rywalom. Powinniśmy byli uniknąć tych błędów, przez które przez 15 czy 20 minut przegrywaliśmy różnicą dwóch goli.
- Tak, aczkolwiek błędy popełniała zarówno jedna, jak i druga strona.
- Zgoda, ale oni musieli atakować. Po strzeleniu gola numer dwa widzieliśmy inną, bardziej opanowaną i ułożoną drużynę. Po stracie bramki, nie mając wyjścia, ponownie zaatakowali – to my oczekiwaliśmy na przejęcie piłki i skuteczne przeprowadzenie kontrataku.
- W drugiej odsłonie rywalizacji z Atletico Madryt, Ty i Villa mieliście okazje do trafienia do siatki adwersarzy dwu- bądź trzykrotnie.
- Nie udało mi się wykończyć podań Davida ani Maty. Włożyliśmy wiele wysiłku w bronieni wyniku i brakowało mi sił, by prawidłowo przymierzyć i zagrać.
- Czy to nie dowód na to, że nie jesteście w najlepszej formie?
- Być może nie mamy zaufania, zrozumienia, które wcześniej pozwalało nam wygrywać, ale w sytuacji, w jakiej się znajdujemy, ciężko jest byśmy je mieli. Wiele razy stres nie pozwolił nam zwyciężyć, jednak najważniejszym zadaniem jest teraz pokonywanie oponentów i po awansie do półfinału Pucharu Króla wierzę, że się poprawimy.
- Wolałbyś zmierzyć się z mocnym rywalem, jak Barcelona, w półfinałach, czy może w finale?
- Nie, nie, nie… . W finale tak, teraz raczej nie.
- Przy wynikach osiąganych w La Liga, Copa del Rey może okazać się waszą przepustką na europejskie stadiony w przyszłym sezonie.
- Tak, tak, myśleliśmy już o tym, ale wolelibyśmy zagwarantować sobie grę w pucharach przez odpowiednio wysoką pozycję w tabeli ligowej. Puchar na jakiś czas odkładamy na bok, naszym celem jest pokonanie Valladolid.
- Niedzielny mecz będzie niemal finałem dla Valencii?
- Oczywiście. Teraz każde spotkanie musimy traktować jak finał, nie możemy się odprężać. Na wyjazdach idzie nam nieźle, przyjdzie nam jednak zmierzyć się z ekipą ciężką do ogrania na własnym stadionie – to będzie dla nas prawdziwy test.
Andaluzyjczyk był jednym z tych, którzy przyczynili się do awansu do półfinału Copa del Rey. Hiszpan podkreśla, że drużyna nie będzie już popełniała szkolnych błędów i powróci do dyspozycji, która w minionych sezonach uczyniła z Valencii wielki klub.
- Nadal walczycie o Puchar Króla.
- Tak, idzie nam całkiem nieźle, zdawaliśmy sobie sprawę z szansy, jaka przed nami stała i chociaż w końcowej fazie dwumeczu nie było łatwo, ufam, że awans do dalszej rundy to spore wyróżnienie.
- Dlaczego w tych rozgrywkach osiągacie lepsze rezultaty?
- Istnieją pewne okoliczności, prawdą jest natomiast, iż w Copa del Rey nasz team radzi sobie znacznie lepiej, aniżeli w lidze. Wciąż gubimy punkty, głównie ze względu na łatwość, z jaką tracimy bramki. Jednakowoż w Madrycie wiedzieliśmy jak grać, jak utrzymywać się przy futbolówce, wreszcie jak stwarzać sytuacje i je wykorzystywać. Dzięki temu zyskujemy do siebie zaufanie i podnosimy morale, które są niezbędne, by na boisku prezentować się lepiej. Teraz, gdy odnaleźliśmy naszą drogę, powinniśmy nią dalej kroczyć.
- Jak się okazało, łut szczęścia przy pierwszej bramce bardzo wam pomógł.
- Tak, ponieważ gdy sprawy przybierały dla nas niekorzystny obrót, dobrze było wejść w mecz poraz drugi. Później, gdy doprowadziliśmy do remisu, pokazaliśmy momentami dobrą grę i właśnie to jest ta nasza droga, którą będziemy podążać. W niedzielę rozgrywamy mecz ze znacznie solidniejszym - jeśli chodzi o występy przed własną publicznością – od Atletico rywalem. Do spotkania przystąpimy skoncentrowani, tak, byśmy mogli osiągnąć zamierzony cel.
- Czy istnieje wyjaśnienie odmiennych wyników w La Liga i w Copa del Rey?
- Nie, każda potyczka to inne okoliczności, czasem po prostu układa się lepiej. Musimy przenieść formę zademonstrowaną w meczach jak ten w Madrycie na spotkania ligowe, ale bez tak niepewnej obrony, bo jak już wspomniałem wcześniej, nie możemy tracić dwóch bramek w tak prosty sposób. Defensywa i tworzenie kontrataków, gdyż w zespole jest kilku szybkich graczy – tutaj mamy wiele do poprawienia.
- Czy pokonanie Rojiblancos i przejście do kolejnej rundy da Koemanowi tak potrzebne mu zaufanie?
- Dotarcie do 1/2 finału na pewno podnosi morale całej kadry, zarówno piłkarzy, jak i Koemana, bowiem to coś więcej, niźli tylko dodatkowa motywacja.
- Pomimo sprezentowania przeciwnikowi dwóch goli, Nietoperze zakwalifikowały się do dalszej fazy.
- Powtórzę uprzednio wypowiedziane słowa, mając jednobramkową zaliczkę z pierwszego starcia i wiedząc, że czas działa na korzyść Valencii, nie możemy dawać takich prezentów rywalom. Powinniśmy byli uniknąć tych błędów, przez które przez 15 czy 20 minut przegrywaliśmy różnicą dwóch goli.
- Tak, aczkolwiek błędy popełniała zarówno jedna, jak i druga strona.
- Zgoda, ale oni musieli atakować. Po strzeleniu gola numer dwa widzieliśmy inną, bardziej opanowaną i ułożoną drużynę. Po stracie bramki, nie mając wyjścia, ponownie zaatakowali – to my oczekiwaliśmy na przejęcie piłki i skuteczne przeprowadzenie kontrataku.
- W drugiej odsłonie rywalizacji z Atletico Madryt, Ty i Villa mieliście okazje do trafienia do siatki adwersarzy dwu- bądź trzykrotnie.
- Nie udało mi się wykończyć podań Davida ani Maty. Włożyliśmy wiele wysiłku w bronieni wyniku i brakowało mi sił, by prawidłowo przymierzyć i zagrać.
- Czy to nie dowód na to, że nie jesteście w najlepszej formie?
- Być może nie mamy zaufania, zrozumienia, które wcześniej pozwalało nam wygrywać, ale w sytuacji, w jakiej się znajdujemy, ciężko jest byśmy je mieli. Wiele razy stres nie pozwolił nam zwyciężyć, jednak najważniejszym zadaniem jest teraz pokonywanie oponentów i po awansie do półfinału Pucharu Króla wierzę, że się poprawimy.
- Wolałbyś zmierzyć się z mocnym rywalem, jak Barcelona, w półfinałach, czy może w finale?
- Nie, nie, nie… . W finale tak, teraz raczej nie.
- Przy wynikach osiąganych w La Liga, Copa del Rey może okazać się waszą przepustką na europejskie stadiony w przyszłym sezonie.
- Tak, tak, myśleliśmy już o tym, ale wolelibyśmy zagwarantować sobie grę w pucharach przez odpowiednio wysoką pozycję w tabeli ligowej. Puchar na jakiś czas odkładamy na bok, naszym celem jest pokonanie Valladolid.
- Niedzielny mecz będzie niemal finałem dla Valencii?
- Oczywiście. Teraz każde spotkanie musimy traktować jak finał, nie możemy się odprężać. Na wyjazdach idzie nam nieźle, przyjdzie nam jednak zmierzyć się z ekipą ciężką do ogrania na własnym stadionie – to będzie dla nas prawdziwy test.
KOMENTARZE
I tak będzie w plecy
Przed rozpoczęciem pisania proponuje albo postanowić sobie nie używać słów których się znaczania nie zna albo zapoznać z tym linkiem : http://netsprint.sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2466642
Tu jest wyjaśnione kto w drużynie Valencii może być uznany z INTERNACJONAŁA, a Joaquin pod te kryteria w żaden sposób nie podchodzi.
Poza tym, wystarczyło napisać na PW(po to one są), żebym naniósł poprawki.
Amunt!!
Dzięki dzidek za kawał dobrej roboty.
« Wsteczskomentuj