Bohater spotkania w pomeczowej wypowiedzi

Santi Mina pojawił się na boisku dopiero na początku drugiej połowy, mimo wszystko był w stanie zdobyć dwa gole i poprowadzić drużynę do zwycięstwa ze Sportingiem Gijón (3:0). Po wtorkowym meczu Pucharu Króla napastnik udzielił krótkiego wywiadu, w którym zapowiedział walkę o końcowy triumf w CdR.

„Jesteśmy szczęśliwi, bo to nie było łatwe. Rywale grali pięcioma obrońcami, co zawsze jest bardzo skomplikowane. Dobrze pokrywaliśmy przestrzenie na boisku. Musieliśmy poruszać się po nim dynamiczniej. Strzeliliśmy więcej niż dwa gole u siebie i teraz musimy podążać tą ścieżką” – podsumował przebieg spotkania chwilę po jego zakończeniu Mina.

W pierwszej połowie meczu Valencia po raz pierwszy w tym sezonie nie oddała ani jednego strzału na bramkę rywala. Kluczowa w zmianie obrazu gry okazała się przerwa i m.in. wprowadzenie na murawę Santiego Miny, który ma już na koncie osiem goli w obecnym sezonie, czterokrotnie notując przy tym dublet: „Rozmawialiśmy w przerwie i trener powiedział, że musimy organizować się szybciej. Chciałbym zawsze móc strzelać po bramce zamiast zdobywania dwóch, ale za to od czasu do czasu. Musimy stale pracować i skupić się teraz na spotkaniu z Celtą Vigo”.

Najlepszy snajper Los Ches w sezonie 18/19 zapewnił też, że zespół ani myśli odpuszczać krajowego pucharu, nawet mimo skomplikowanej sytuacji w lidze. „Zrobiliśmy to, co zrobić musieliśmy, by kontynuować grę w Pucharze Króla. Mamy kadrę wystarczającą ku temu, by zajść tak daleko, jak to tylko możliwe. Myślę, że wszyscy wykonaliśmy krok naprzód za sprawą tego awansu. To motywacja dla wszystkich. Zawodnicy podchodzą do Copa del Rey z maksymalnym profesjonalizmem. Jesteśmy bardzo ambitni oraz wiemy jak bardzo chcemy zrobić coś wielkiego i dać radość temu klubowi poprzez zdobycie tytułu. Będzie to trudne, ale jeśli naprawdę będziemy tego chcieli – jest to możliwe” – zakończył Santi Mina, który już w tę sobotę zmierzy się ze swoim byłym klubem, Celtą.

Tweetnij