sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Zaza: „Dlaczego miałbym odejść”?

Michał Kosim, 13.04.2018; 16:17

Wywiad Włocha w AS-ie

Przed meczem z Barceloną Simone Zaza odbył rozmowę z dziennikarzem AS-a, Conrado Valle. Napastnik odpowiedział na pytania m.in. o decyzję dołączenia do Valencii, atmosferę w klubie, napastników, plotki łączące Zazę z odejściem czy przegrany dwumecz Barcelony w Lidze Mistrzów.

Jak wytłumaczyłbyś niezwykły sezon Valencii znajomemu z Włoch? Półtora roku temu przybyłeś do klubu, który walczył o oddalenie się od strefy spadkowej, a dziś jest na trzecim miejscu z trzema punktami straty do wicelidera.

Powiedziałbym, że mamy niesamowity rok. W sierpniu nikt nie pomyślałby, że będziemy walczyć na szczycie tabeli. Nikt się tego nie spodziewał. Powiedziałbym też, że kluczem do tego jest to, że wszyscy jesteśmy kolegami i wszyscy pomagamy sobie wzajemnie.

Czy myślisz – jak Marcelino – że to bliskie cudu?

Cudu? Mniej więcej, ale ciężko pracowaliśmy, by dotrzeć do miejsca, w którym obecnie się znajdujemy. To efekt pracy i więzi, jaka łączy nas w szatni. Bardzo duży w tym wkład trenera.

Nigdy nie powiedziałeś tego publicznie, ale czy Liga Mistrzów była waszym celem?

Ważną i podstawową – ale także trudną – rzeczą było zrobienie znaczącego postępu w porównaniu z zeszłym rokiem. Zrobiliśmy to z naddatkiem. Teraz musimy tak szybko, jak to możliwe matematycznie zapewnić sobie udział w Champions League, a później zobaczymy, czy możemy powalczyć o drugie lub trzecie miejsce.

Co się zmieniło?

Szatnia, klub, kibice... Wszyscy zmieniliśmy swoje nastroje i myślimy entuzjastycznie. Właśnie w tym miejscu powinna znajdować się Valencia.

I to jest Valencia, na którą postawiłeś, choć warto pamiętać, że kiedy tu przyszedłeś zespół opuszczał trener (Cesare Prandelli) i dyrektor sportowy (García Pitarch), a klub był w dołku.

Tak. Przyszedłem tu w trudnym momencie. Trudnym dla mnie i powiedziałbym, że jeszcze trudniejszym dla Valencii. Miałem oferty z różnych zespołów, ale wybrałem Valencię, bo lubię ten klub, zespół, miasto... Jak widać dobrze wybrałem. (śmiech)

Mogę powiedzieć o Valencii same dobre rzeczy. Mówisz, że zaufałem Valencii, ale oni mi też, ponieważ przechodziłem przez zły okres. Nie strzelałem w Premier League... mimo wszystko do mnie zadzwonili. Od pierwszych chwil czułem, że ludzie mnie tu chcą. Nie mogę powiedzieć o Valencii żadnego złego słowa. Żadnego. Świetnie się tu czułem od samego początku. Teraz jest niesamowicie. Ludzie kochają mnie nawet wtedy, gdy nie strzelam.

Na Mestalli jesteś idolem...

Czuję się naprawdę uwielbiany. Myślę, że to jeden z sekretów lub jeden z powodów stojących za tym, dlaczego na boisku wszystko układa się dla mnie tak dobrze: bo dogaduję się z każdym. Fanami, którzy przychodzą na stadion, do supermarketu... z każdym. Czuję się szczęśliwy w Valencii. Wiedzą, że mogę zmarnować okazję czy mieć zły dzień, ale wiedzą też, że zawsze będę starał się dać z siebie wszystko. Tak, jak cały zespół – dlatego kibice nas uwielbiają i od samego początku nas wspierają. Czuliśmy to ciepło od pierwszego towarzyskiego meczu z Atalantą.

Ludzie mówią, że sekretem jest bardziej jedność niż kwestie taktyczne czy techniczne...

Bez wątpienia. Przynajmniej dla mnie. Trener także dokonał świetnej pracy na tym polu. To nie takie proste, by dwudziestu dwóch piłkarzy zgadzało się ze sobą. W tym aspekcie sprawił się bardzo dobrze. I my też, bo jesteśmy dobrymi chłopakami. (śmiech)

Nie było rywalizacji między napastnikami?

Słuchaj, zawsze chcę grać i strzelać. Domyślam się, że tak samo jest w przypadku Santiego Miny, Rodrigo i Lucho Vietto. Nie oznacza to, że nie możemy być przyjaciółmi. W żadnym wypadku. Jesteśmy kolegami z zespołu i przyjaciółmi. W piłce jest miejsce na przyjaźń. Cieszę się, gdy strzela Santi, a on cieszy się, gdy strzelam ja... a przynajmniej mam taką nadzieję. (śmiech)

Zeszłego lata mówiło się o tym, że Valencii brakuje bramek i napastnika, jednak Marcelino był przekonany, że Rodrigo, Mina i ty zapewnicie wystarczającą ilość goli.

I miał rację. (śmiech) Żaden napastnik nie strzelił 25 goli... ale nasza czwórka zdobyła ich ponad 40. Jest też kilku innych graczy, którzy zaliczali trafienia. Ważne jest to, jak działamy jako kolektyw – a działamy bardzo dobrze. To solidarna ekipa, a bramki nie są zarezerwowane wyłącznie dla snajperów. I mówi to ktoś, kto chce strzelać zawsze. Jednak przede wszystkim jesteśmy drużyną i wiem, że moi koledzy ciężko dla mnie pracują, zupełnie tak jak ja dla nich – ktokolwiek strzela.

Ludzie mówią, że Valencia będzie musiała ściągnąć kolejnego napastnika na przyszłoroczną Ligę Mistrzów.

Mówi się wiele rzeczy. To piłka nożna. Każdy może rozmawiać. To sprawy przeznaczone dla klubu. Jedyna rzecz, jaką mogę ci powiedzieć to że rozegraliśmy mniej więcej podobną ilość minut i Rodri ma 15 goli, Santi ma 12, a ja też 12. Nasza czwórka napastników strzeliła ponad 40 goli. Jeśli Valencia potrzebuje kolejnego napastnika – zapraszamy. To nie ma dla mnie znaczenia, pomożemy ci.

Czy słyszałeś co mówią o Zazie będącym na sprzedaż?

Tak, dociera do mnie co pisze prasa, słyszę to nawet od piekarza. Również gdy idę ulicą ludzie proszą mnie, bym nie odchodził, na co odpowiadam: „dlaczego miałbym odejść”? Gdyby ktoś chciał, bym opuścił klub – to zupełnie inna historia. Ale nikt mi tego nie powiedział. Dobrze mi tu, dlaczego miałbym chcieć odejść? Gram, strzelam gole... Mógłbym strzelać więcej, to prawda, ale wszystko układa się dla mnie dobrze. Będziemy grać w Lidze Mistrzów, jestem w wielkim klubie, pięknym mieście, dobrze jem... Nie chcę odchodzić. Dlaczego miałbym chcieć?

Co w sobie poprawiłeś?

Poruszanie się po boisku, ale wciąż muszę skorygować masę rzeczy. Zmieniłem styl gry na taki, jakiego chciał trener. Marcelino chciał, bym częściej współpracował z kolegami z zespołu. Myślę też, że znacząco poprawiłem swoje stosunki z sędziami i zachowanie na boisku. Łapię znacznie mniej kartek. Udało mi się też przekonać do siebie arbitrów i jestem spokojniejszy.

Zaza jest zbuntowanym chłopakiem?

Nie jestem buntownikiem. Inna sprawa, że czasem się denerwuję. To naturalne. Jestem instynktowną osobą, ale jestem spokojny. Jeśli jesteś wobec mnie opanowany, odwdzięczę się tym samym. Mogę popełnić błąd, jak każdy z nas. Ale to też poprawiłem. Na przykład popełniłem błąd z Levante. Wiem o tym; denerwowałem się i robiłem rzeczy, których nie powinienem robić. Poprawiłem to. Zdałem sobie sprawę, że to nie jest dobre ani dla zespołu, ani dla mnie, bo odbiera mi koncentrację.

Porozmawiajmy o Barcelonie. Roma cię zaskoczyła?

Zagrali bardzo dobrze i zasłużyli na awans. Grali z wielką wściekłością. Było widać twarze piłkarzy Romy i wymalowany na nich charakter oraz siłę. Di Francesco był moim trenerem przez dwa lata w Sassuolo i wiedziałem, że bardzo dobrze przygotuje się do meczu, to część jego charakteru i wygrali 3:0 przeciwko najlepszej ekipie na świecie.

To lepiej czy gorzej, że zmierzycie się z podrażnioną Barceloną?

Barcelona to Barcelona. Mimo że przegrali, ten mecz będzie nas wiele kosztował. Musimy tam pojechać z pokorą i walczyć z całych sił. Przystąpimy do spotkania z uwolnionym umysłem i chcemy się nim cieszyć. To nie będzie łatwe na Camp Nou, ale się postaramy. Im szybciej zapewnimy sobie Ligę Mistrzów, tym lepiej. Zwycięstwo z Barceloną na ich terenie będzie bardzo trudne, ale nie niemożliwe.

Czy jako Włoch uważasz, że po braku awansu waszej reprezentacji na Mistrzostwa Świata twój kraj potrzebował takiego wyczynu Romy?

Szczerze mówiąc: tak. Włoska piłka potrzebowała zespołu takiego jak Roma awansującego do półfinałów. Juve tam było, ale inne ekipy radziły sobie gorzej i choć wszyscy kibicują swojemu zespołowi to sądzę, że każdy Włoch jest z tego powodu szczęśliwy.

Kategoria: Wywiady | AS skomentuj Skomentuj (16)

KOMENTARZE

1. ThomsonVCF13.04.2018; 18:33
ThomsonVCFO co chodziło z tym Zazą wystawionym na sprzedaż? Wiesz coś o tym Michał?
Szkoda, że dziennikarz nie zapytał o kwestię urazu i ewentualnej operacji.
2. KilyVCF13.04.2018; 18:54
KilyVCFTeż zabrakło mi pytania o kwestie zdrowotne, z którymi było trochę kontrowersji. Zwykle to jest standardowe pytanie. Tu było trochę niestandardowych i ogólnie ten wywiad jest dla mnie budujący.
Naprawdę świetny. Oczywiście nie widzę potrzeby zatrudniania kolejnego napadziora "na Ligę Mistrzów". To tylko zakłóci harmonię.
Wystarczy nam 3 obecnych i Vietto lub jego zamienni, czyli nikt pierwszoplanowy.
Patrzę na tegoroczną LM i widzę że jest okres przejściowy. Ekipy dla nas nie do przejścia, są - zapewne chwilowo - do pchnięcia. To co zrobiła Roma, co prawie zrobił Juventus, co zrobił Liverpool (chociaż z dużą pomocą sędziów) nie jest przypadkiem. Patrzę na Sevillę, która miała dużo pecha z rykoszetami i odpadła i myślę że ta ekipa Sampaoliego bez osłabieni by mogła Bayern spokojnie wywalić.
Zmierzać oczywiście do tego, żebyśmy się nie osłabili i zatrzymali wszystkich ważnych graczy na ten sezon/dwa. Warto właśnie teraz postawić wszystko na jedną kartę. Przy odbudowanej Barcy, Bayernie, mocniejszym Paryżu bez kompleksów Unaia, oraz skoncentrowanym MC, będzie znowu piekielnie ciężko coś ugrać w LM. A są jeszcze Juventus, Napoli i zespoły pokroju naszego marzące o powrocie.
Roma i Liverpol w tym roku pięknie się wbiły w niszę która powstaje bardzo rzadko.
Po raz pierwszy od bardzo dawna każdego z półfinalistów realnie stać na wygraną LM,
a faworytem jest Real który w lidze jest za nami, w CDR został wywalony przez Leganes, a w LM w grupie obity przez Spurs, a w ćwierćfinale niemal spektakularnie wyremontowany u siebie

ps. Na Mestalli ? Na Mestalla.
3. siarka00713.04.2018; 19:38
siarka007@Kily:

Na Mestalla? Na Mestalli. #językfleksyjny

@Thomson:

W skrócie: ploty. Była jakaś śmieszna wersja, że Zaza ma odejść do Napoli za 5 (?) mln €. Moim zdaniem nie warto sobie tym zaprzątać głowy na ten moment, bo już był niby Gayà na sprzedaż, a klub nic takiego nie planuje. Ostatecznie Valencia kogoś sprzedać musi, ale to, co pojawia się na ten moment to nic więcej niż spekulacje, które po maksymalnie kilku dniach są dementowane.

Co do pytania o zdrowie: pełna zgoda, bo miałem nadzieję, że coś się chociaż w pewnym stopniu wyjaśni. Szczęśliwie koniec sezonu tuż, tuż i jeśli będzie taka konieczność to będzie mógł spokojnie przejść operację.
4. EverBanega8713.04.2018; 20:53
EverBanega87Moim zdaniem jeśli dostaniemy dobrą ofertę > 20 - 30mln sprzedamy go. Marcelino nie przepada jakoś za nim, może to za duże słowo ale cos jest na rzeczy. Dobra oferta, czemu nie.
5. ThomsonVCF13.04.2018; 21:05
ThomsonVCFJuventus zespołem naszego pokroju marzącym o powrocie? Chyba się Kily trochę zagalopowałeś ;p Juventus to jest top 5 w Europie od kilku lat - życzę nam z całego serca żebyśmy w ciągu najbliższych 20 lat osiągnęli chociaż zbliżony poziom ;)
6. KilyVCF13.04.2018; 22:01
KilyVCF@Thomson

Zespoły naszego pokroju marzące o powrocie (nie tylko do do LM ale do odegrania jakiejś roli) to Borussia, Inter, Milan, Monaco, OL, OM, Arsenal, Leverkusen, Sevilla, Villarreal. Te miałem na myśli, a nie Juve. Od niektórych gramy nawet wyraźnie lepiej, ale póki co nie mieliśmy okazji tego potwierdzić chociaż w jednym sezonie pucharowym.

@siarka

Ja się z "na Mestalli" nie spotkałem chyba w polskich mediach. I dobrze, bo wygląda to na potworka pisanego. Mestalla to nie Maracana. Równie dobrze można napisać "na Meazzy w Mediolanie", równie koszmarnie. Odkąd żyję, były: "wygrana na Mestalla", "triumf Valencii na Mestalla", "szok/kompromitacja/bez bramek na Mestalla". Nie pamiętam czegokolwiek na Mestalli, czy to na vcf.pl, ole, czy jakichkolwiek wydawnictwach prasowych.
Nie twórzmy kwadratowego koła, bo młodsi dziennikarze zaczną pisać że wygraliśmy na Pizjuanie, El Madrigalu czy Anoecie. Zwłaszcza, że mogą to przeforsować najpierw drogą twitterów itp
7. KilyVCF13.04.2018; 22:28
KilyVCFZapomniałem jeszcze od Chelsea
8. siarka00713.04.2018; 22:34
siarka007@KilyVCF:

Pozostanę przy poprawnej językowo pisowni, ale dzięki za rady. Argument o niespotkaniu się z takową raczej mnie nie przekonuje w światku, w którym notorycznie twierdzi się, że istnieją takie kluby jak Benfica Lizbona czy Chelsea Londyn. W razie wątpliwości, pierwszy lepszy link z wujka Google'a (nie, nie wujka Google): Klik!
9. siarka00713.04.2018; 22:42
siarka007Jeszcze precyzując i kończąc: odmiany nazw obcojęzycznych należy unikać, gdy doprowadza ona do form, po których nie można rozpoznać nazwy przedstawionej w mianowniku, a tutaj takiego problemu absolutnie nie ma. Dla przykładu: można nie odmienić Megadeth, ale Metallica już by wypadało. ;)

To tak kończąc offtop, bo ciekawie Zaza prawił, a tu spamuję jakimś bralczykowaniem.
10. caldinho14.04.2018; 00:31
caldinhoDlaczego nie można napisać Megadetha na przykład, można odmienić i każdy raczej skuma o co chodzi. Zgadzam sięz Kilym, na Mestalli brzmi strasznie głupio i nieprofesjonalnie. Ja sie kiedyś śmiałem z bracholem jak ktoś ze znajomych powiedział o Karlu Malone, że gra w Jucie xd
11. KilyVCF14.04.2018; 00:41
KilyVCFChcesz powiedzieć, że przez dekady wszyscy w Polsce błędnie (nie)odmieniali członu nazwy stadionu Valencii? Będziemy się od teraz przestawiać? Prawdopodobnie sam tak w artykułach pisałeś (nie chce mnie się sprawdzać, ale myślę, że zwróciłbym uwagę na coś takiego, bo rzuca się w oczy). Przecież to jakieś kuriozum. A przez inne przypadki? Mamy problem z Estadio Mestallą?
Poza tym to nie jest żadna "ona".
Jeśli w nazwie stadionu oryginalnie jest de Mestalla to nie ma żadnych podstaw do polskiej odmiany, już pomijając, że i po polsku jest to "ten" stadion, ten "(el estadio de) Mestalla. Sam człon Mestalla jest nazwą kanału, ale to już nie istotne, w hiszpańskim po "de" może być cokolwiek, nawet "ta" jakaś tikitaka, a i tak nie będzie to powodem to traktowania tego jako formy żeńskiej w przekładzie na polski.
Dla mnie to jest jasna sytuacja, chyba nie jest to jedna z tych dziwnych sytuacji, gdy prawidłowa forma czegoś jest dla Polaka ciężkostrawna.
Na Mestalli, na Romaredzie, na Balaidosach - NIE, NIE, NIE.
Kiedyś słyszałem jak komentator Eleven powiedział "na Wandzie Metropolitano", ale szybko się poprawił "na Wanda Metropolitano".
A argument o niespotkaniu, nie jest taki zły, w końcu pewne formy się w naszym języku upowszechniają i stają standardem, a pewne nie i po latach nawet nie możemy o tym dyskutować, po prostu wchodzi coś do słownika. W Polsce utrwaliła się forma bez odmieniania nazwy stadionu Valencii, pewnie dlatego że nikomu nie przyszło do głowy żeby ją odmieniać tak jak nikt nie gra w "Signal Iduna Parku", mimo że niemiecki park na 100% odpowiada polskiemu parkowi.


Chelsea Londyn czy Betis Sevilla to inna para kaloszy i bardzo mnie irytuje. Także to, że na niektórych tego typu nazwach zostałem wychowany przez nierzetelnych dziennikarzy. Niestety w Polsce mocno ugruntowana, ale młodsze pokolenie dziennikarzy sportowych wyraźnie wskazuje tu na poprawne formy i o nie stara się w transmisjach dbać. Czego nawet - przez lata partactwa dziennikarstwa sportowego - na początku słuchało się dziwnie, gdy Borek i jemu podobni upowszechniali oryginalne nazwy własne typu Hamburger SV, HSV, a nie HSV Hamburg i nie sam Hamburger, bo to tak jak napisać Łódzki zamiast ŁKS.. Najlepiej nam poszło z NBA, w tym przypadku dziennikarze (głównie Michałowicz) nie pozwolili na żadne śmieszne przekręcenia nazw i nikt nie mówił Nowy Jork, tylko New York Knicks.

12. KilyVCF14.04.2018; 00:57
KilyVCFNie no Caldinho,
nie możesz odmieniać Megadeth, co najwyżej w mowie potocznej i w mediach społecznościowych, gdzie każdy ściek ujdzie.
Z zespołami muzycznymi to w ogóle jest ciekawie.
Ja wolę zawsze stosować osobę "oni".
To znaczy może nie stosować w mowie, ale lubię czytać, że wyszli, zagrali Megadeth.
Niemniej przy utrwalonej u nas formie żeńskiej jak Metallica, to nie zdaje egzaminu. I rzeczywiście ich czy np. grupę Apocacyptica odmieniać trzeba, ale założę się że jest mnóstwo nieznanych zespołów z podobnie brzmiącymi nazwami, których brak odmiany nikogo nie urazi.
13. caldinho14.04.2018; 01:06
caldinhoJA odmieniłem Megadeth, bo Siarka się powołał na opinię z pwn czy coś, czasem też korzytsam jak mam wątpliwości co do pisowni polskiej. ALe tam było napisane, że można używać fleksji polskiej, byle forma mianownika nie była przeinaczona i zrozumiała w pozostałych przypadkach, czyli żeby było można zrozumieć i nie przekręcić.
14. KilyVCF14.04.2018; 01:29
KilyVCFTeż korzystam czasem z podpowiadatorów, ale głównie jeśli chodzi o słownictwo z polskimi korzeniami tak nazwijmy. Zdumiewa mnie za to jak szybko za poprawne zostają uznawane różne "nowinki", które dla mnie brzmią "młodzieżowo". Podobnie z polskim językiem komputerowym, którego może kiedyś i sam musiałem liznąć, ale to jak się rozrósł i jakie wyrażenia powstały to niesamowite.
Pewnym jest, że nie zrobimy błędu i naturalnie, będzie wszystko brzmieć i profesjonalnie wyglądać, jeśli zachowamy obcojęzyczne nazwy własne bez odmiany. Sam zawsze to stosuję we wszystkich dokumentach zawodowych. W pracy naukowej, magisterskiej też zawsze to przejdzie. Ja pisałem pracę na typowo "międzynarodowy" temat i gdybym miał odmieniać wszystko na nasze albo zastanawiać się co można i z której grupy językowej to wyszedłby wielki bałagan i coś fatalnego w odbiorze.

Jeśli chodzi o upowszechnianie nazw własnych to w Polsce jesteśmy świadkami ciekawego zjawiska w sporcie.
W polskiej lidze żużlowej od kilkunastu lat występuje łotewski zespół Lokomotiv Daugavpils. I każdy respektuje tę nazwę własną - słusznie - traktując jak coś pokroju Minnesota Timberwolves. Jednak najciekawsze jest to, że ten klub tak mocno promuje nazwę swojego miasta, że przynajmniej w mediach sportowych i internecie nazwa łotewska zupełnie wyparła polską nazwę tego miasta (ponad 95% mediów i jeszcze więcej użytkowników internetu używa nazwy Daugavpils), która istnieje i brzmi Dyneburg. Istnieje więc prawdopodobieństwo, że nowa nazwa zostanie uznana za poprawną, a stara za martwą.
Tu już pomijam korzenie, że Dyneburg nie brzmi zbyt polsko, a miasto nazywało się kiedyś Dźwińsk - co już bardziej po naszemu.
Wiem, że do redakcji sportowych wpływały listy z przypomnieniem o Dyneburgu, ale bez efektów, za dużo ludzi poznało nazwę łotewską i jej używa, a za nimi redakcje.
15. siarka00714.04.2018; 01:34
siarka007@KilyVCF:

Już odpisałem – tak jest poprawnie. To wszystko, co muszę wiedzieć. Kuriozum byłoby wtedy, gdybym zmieniał na wersję językowo błędną, bo komuś (choćby i mi!) nienaturalnie wygląda. Język to nie jest dla mnie kwestia tego, jak brzmi fajniej. Jak ktoś nie odmienia, to wiesz. Spoko. Naprawdę. Ale ja odmieniam i też powinno być spoko, bo zwyczajnie tak się powinno robić. Na pewno nie jest to dla mnie temat do wywodów, bo już to dawno sprawdziłem. Też po to, żeby nie tracić później czasu na takie rozmowy. A i tak właśnie tracę, więc koniec off-topu z mojej strony. :D Dodam jeszcze, że o sposobie odmiany nazw obcojęzycznych w pierwszej kolejności decyduje końcówka charakterystyczna dla polskich końcówek fleksyjnych, więc oczywiste, że to "ta Mestalla". Dość podstawowa wiedza. Naprawdę, nie chcę brnąć w tę rozmowę. Resztę już ewentualnie rozważajcie sami, bo tutaj bohaterem miał być Zaza. :P

@caldinho:

Przecież dokładnie to samo napisałem wcześniej co do odmiany i mianownika. :) Nie ma najmniejszego problemu z dojściem do tego, że "Mestalli" w mianowniku będzie brzmiało "Mestalla", natomiast z Megadeth to trochę inna sytuacja. Miejscownik brzmi "Megadecie" (obowiązkowa zmiana "th" na "c"), co mogłoby sugerować, że w mianowniku nazwa zespołu brzmi "Megadeta" / "Megadetha". Stąd praktycznie nikt tego nie odmienia i właśnie w takich przypadkach odmiany się nie stosuje.

Ja uwielbiam rozmawiać o języku polskim, naprawdę, ale już czuję, że to studnia bez dna, dlatego się odmeldowuję Panowie, bo czasu jak na lekarstwo. :)
16. KilyVCF14.04.2018; 01:59
KilyVCFsiarka, Rozumiem argumentację, ale wersja powszechnie stosowana przez niemal 100% redakcji, artykułów, internautów i kibiców w Polsce nie może być błędna, choćby właśnie z tego powodu.
Po prostu weszła do obiegu i jest już po ptakach. Jest naturalna i będzie się upowszechniać coraz bardziej, im dłużej będzie istniał internet. Dotyczy zresztą nie tylko naszego stadionu, ale i analogicznych przypadków. W języku akademickim to przechodzi, więc tym bardziej w języku sportu. Jak sam napisałeś o kapeli, "praktycznie nikt tego nie odmienia".
Czy zmiana "th" na "c" w przypadku nazw własnych zespołów muzycznych jest obowiązkowa, to rzeczywiście studnia, z której wyjdą prawdziwe potwory, więc ja też się odmeldowuję.