Słabe występy- efekty kontuzji Albeldy?
02.11.2006; 20:56
Od kiedy w 49 minucie spotkania z Osasuną Albelda odniósł kontuzję, z grą Valencii stało się coś nie tak. “Samuelem Eto’o Valencii jest nie David Villa, a David Albelda” powiedzieć miał przed meczem w Doniecku Quique Flores, czyniąc aluzję do porównań „El Guaje” z Kameruńczykiem, mających ukazać stratę jaką poniosła Barcelona tracąc swojego napastnika.
Słowa Quique, oczywiście nie ujmujące umiejętności ani znaczenia asturniańskiego supersnajpera, po bezbarwnej grze i remisie w Doniecku, a także wcześniejszej porażce z Racingiem wydają się być bliskie prawdy. Bez swojego kapitana na boisku, gra piłkarzy Valencii wydaje się zbyt niepewna, chaotyczna, a kibice „Los Ches” drżą o wynik w meczu z każdym, nawet słabszym rywalem.
Choć pierwsza "wpadka" - przegrana z Celtą - wydarzyła się gdy Albelda był jeszcze przed urazem, to jednak gra zespołu i walka do samego końca w tamtym spotkaniu mogła się podobać. Teraz jednak sytuacja jest odmienna- zarówno wyniki jak i gra Valencii nie mogą sprawiać radości rzeszom jej fanów.
Jak wielką rolę Albelda odgrywał we Valencii świadom był chyba każdy jej kibic. Nie każdy jednak potrafił sobie wyobrazić, że w klubie, który posiada „liczną i wyrównaną kadrę” – jak wielokrotnie powtarzali działacze „Blanquinegros” – nie ma zawodnika, mogącego zastąpić kapitana „Nietoperzy”. Albelda wspomagał kolegów z defensywy przerywając akcje rywali, kierował grą ofensywną rozpoczynając akcje zespołu, cieszył się też ogromnym szacunkiem i miał wpływ na kolegów z zespołu. Jego kontuzja jest wielkim ciosem, ale czy oznaczać ma ona rzeczywiście szereg słabych występów zespołu?!
Być może teraz, kiedy Ruben Baraja zakończył już rekonwalescencję po swojej kontuzji, to właśnie on wespół z Edu będą organizować grę ofensywną i wspierać partnerów z defensywy tak dobrze, jak robił to wcześniej Albelda, właśnie z brazylijskim pomocnikiem. Absencja Albeldy trwać będzie około 2-3 miesięcy, więc Quique Flores jak najszybciej musi znaleźć idealne rozwiązanie tej trudnej kwestii, aby kontuzja kapitana nie odbiła się zbyt niekorzystnie na wynikach w ligowych i pucharowych meczach Valencii.
Miejmy nadzieję, że spadek formy, jaki niewątpliwie teraz przeżywa zespół Quique Floresa jest tylko przejściowy, a sami piłkarze i szkoleniowiec wyciągną odpowiednie wnioski po dwóch ostatnich meczach, i pomimo braku Albeldy na boisku nadal będziemy mogli cieszyć się ze znakomitej postawy i zwycięstw naszych ulubieńców.
Słowa Quique, oczywiście nie ujmujące umiejętności ani znaczenia asturniańskiego supersnajpera, po bezbarwnej grze i remisie w Doniecku, a także wcześniejszej porażce z Racingiem wydają się być bliskie prawdy. Bez swojego kapitana na boisku, gra piłkarzy Valencii wydaje się zbyt niepewna, chaotyczna, a kibice „Los Ches” drżą o wynik w meczu z każdym, nawet słabszym rywalem.
Choć pierwsza "wpadka" - przegrana z Celtą - wydarzyła się gdy Albelda był jeszcze przed urazem, to jednak gra zespołu i walka do samego końca w tamtym spotkaniu mogła się podobać. Teraz jednak sytuacja jest odmienna- zarówno wyniki jak i gra Valencii nie mogą sprawiać radości rzeszom jej fanów.
Jak wielką rolę Albelda odgrywał we Valencii świadom był chyba każdy jej kibic. Nie każdy jednak potrafił sobie wyobrazić, że w klubie, który posiada „liczną i wyrównaną kadrę” – jak wielokrotnie powtarzali działacze „Blanquinegros” – nie ma zawodnika, mogącego zastąpić kapitana „Nietoperzy”. Albelda wspomagał kolegów z defensywy przerywając akcje rywali, kierował grą ofensywną rozpoczynając akcje zespołu, cieszył się też ogromnym szacunkiem i miał wpływ na kolegów z zespołu. Jego kontuzja jest wielkim ciosem, ale czy oznaczać ma ona rzeczywiście szereg słabych występów zespołu?!
Być może teraz, kiedy Ruben Baraja zakończył już rekonwalescencję po swojej kontuzji, to właśnie on wespół z Edu będą organizować grę ofensywną i wspierać partnerów z defensywy tak dobrze, jak robił to wcześniej Albelda, właśnie z brazylijskim pomocnikiem. Absencja Albeldy trwać będzie około 2-3 miesięcy, więc Quique Flores jak najszybciej musi znaleźć idealne rozwiązanie tej trudnej kwestii, aby kontuzja kapitana nie odbiła się zbyt niekorzystnie na wynikach w ligowych i pucharowych meczach Valencii.
Miejmy nadzieję, że spadek formy, jaki niewątpliwie teraz przeżywa zespół Quique Floresa jest tylko przejściowy, a sami piłkarze i szkoleniowiec wyciągną odpowiednie wnioski po dwóch ostatnich meczach, i pomimo braku Albeldy na boisku nadal będziemy mogli cieszyć się ze znakomitej postawy i zwycięstw naszych ulubieńców.
KOMENTARZE
Quique my nie chcemy w VCF kulturystów!!
Amunt Valencia :valencia: :valencia: :valencia:
Ostatnie słabe występy są moim zdaniem spowodowane ogólnie spadkiem formy. Do tego dochodzi absencja Albeldy oraz innych zawodników. Oprócz umiejętności piłkarskich u Albeldy liczy się silny charakter, zdolnośc do przywództwa. Nie bez powodu nosi opaskę kapitana.
Dziwi mnie trochę, że kierownictwo klubu nie widzi potrzeby wzmocnień wobec plagi kontuzji. Np. Real M., gdzie brakuje tylko Cicinho ma bardzo rozległe plany transferowe jeszcze tej zimy.
Szkoda straty Gavilana, gdyż Requeiro jak i Silva na lewej mnie nie przekonują. Miejmy nadzieję, że przez resztę sezonu Vicente będzie ze stali. Po przyjściu Barajy sytuacja w środku pola powinna się trochę uspokoić. Kadra jeszcze całkowicie się nie rozsypała. Sytuacja jest trudna, ale myślę, że ci co są poradzą sobie.
Teraz trzeba rozwalic Espaniol!!!!
AMUNT VCF!!!! :valencia:
Był ostatnio news, że Cerra i Pallardo zostali włączeni do 1-szej drużyny, ale chyba tak nie jest. W dzisiejszym serwisie na oficjalce przeczytałem, że aby skompletować 2 drużyny do gry kontrolnej włączeni zostali z Mestalla (tj.Valencii B) m.in. Cerra i Pallardo.
« Wsteczskomentuj