sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Wspaniały początek. A co dalej?

Marcin90, 07.10.2006; 18:43
Do sezonu 2006/2007 hiszpańskiej Primera Division przystępowaliśmy pełni nadziei na sukcesy, których od dłuższego czasu nam brakuje. Nasze ostatnie znaczące osiągnięcie, jakim było zdobycie Mistrzostwa Hiszpanii i Pucharu UEFA przypadło na rok 2004. Od dwóch lat nie udało nam się nawiązać do wyników ekipy Rafy Beniteza. W zeszłym roku "Nietoperze" nie grały nawet w europejskich pucharach.

Początek bieżącego sezonu napawa nas jednak optymizmem. Mimo iż rozpoczęliśmy od porażki w pierwszym spotkaniu eliminacji Ligi Mistrzów z dość przeciętnym Red Bull'em Salzburg 0:1, to z każdym następnym meczem było coraz lepiej. Przyszła kolej na zwycięstwa które kolejno odnosiliśmy w spotkaniach Austriakami z Sazlburga, Betisem, Atletico, Olympiakosem, Getefe, Romą i Nastic. W międzyczasie przytrafił nam się raptem jeden remis- z Mistrzem Hiszpanii i zwycięscą Ligi Mistrzów- FC Barceloną, w dodatku na wyjeździe. Kibice są wniebowzięci, afiszują się swoją miłością do "Nietoperzy". Wielu z nas widzi już podopiecznych Quique Sancheza Floresa z pucharem za zwycięstwo w Champions League oraz z trofeum dla Mistrza Hiszpanii.

Jak narazie w rozgrywkach Primera Division jesteśmy niepokonani. W fazie grupowej Ligi Mistrzów nie straciliśmy jeszcze punktu. We wspaniałej formie w dalszym ciągu jest Santiago Canizares, bramki strzela ciągle David Villa. Ponadto przyszedł Fernando Morientes, który prezentuje znakomitą wręcz formę. Inni również grają wyśmienicie- Angulo doczekał się powołania do reprezentacji Hiszpanii, Miguela chętnie widziałyby w swoim składzie największe kluby Europy, Albiol głośno puka do bram kadry Aragonesa. W związku z tym wielu zadaje sobie pytanie: Czy jest coś (lub ktoś), kto może nas powstrzymać na naszej drodze do chwały i sukcesów?

Tu niestety muszę przytoczyć jeden niezbyt optymistycznie nastrajający nas przykład. Mianowicie chodzi mi o sezon 2004/2005. Wtedy również zaczęliśmy znakomicie. Podobnie jak i teraz w pierwszych pięciu spotkaniach zdobyliśmy 13 punktów. Wygraliśmy 2:1 z Villarealem, 3:1 z Sociedadem i 2:0 z Racingiem u siebie. Na wyjeździe pokonaliśmy Deportivo aż 5:1 oraz zremisowaliśmy z Bilbao 2:2. Byliśmy wtedy pewni swego, widzieliśmy siebie po raz drugi z rzędu na tronie dla Mistrza Hiszpanii, ale rzeczywistość okazała się brutalna i tragiczna dla Blanquinegros. Na koniec sezonu zajęliśmy 7 miejsce i nie zakwalifikowaliśmy się do europejskich pucharów. A to wszystko mimo tak znakomitego początku.

Czy tym razem historia może się powtórzyć? Nigdy nie można tego wykluczać, ale ja widzę kilka jasnych punktów na horyzoncie, które pozwalają mi sądzić, iż tak nie będzie. Po pierwsze mamy Quique Sancheza Floresa, który moim skromnym zdaniem jest szkoleniowcem, który swoimi umiejętnościami przewyższa Claudio Ranieriego. Jest profesjonalistą w każdym calu, nie ma swoich pupilków, którzy graliby u niego za dawne zasługi, bądź kraj, z którego pochodzą. Po drugie nie ma już tych sprowadzonych za ogromne sumy (co zresztą odczuwamy do dziś) Włochów, którzy praktycznie nic nie wnieśli do drużyny i dziś na nasze szczęście grają już w innych zespołach. Wyjątkiem jest jedynie Moretti, który regularnie występuje w pierwszym składzie i który jako jedyny piłkarz sprowadzony za kadencji Ranieriego z Półwyspu Apenińskiego się sprawdził. Poza tym trzon drużyny jest ten sam. Canizares, Ayala, wspomniany przed chwilą Moretti, Albelda, Angulo, Vicente są bogatsi o doświadczenia sprzed dwóch lat i można się spodziewać, że nie powielą popełnionych wtedy błędów. Dołączyli do nich lepsi od grających przed dwoma laty zawodnicy tacy jak Villa, Morietnes, Albiol.

Wnioski nasuwają się same. Tym razem powinno być lepiej. Piłka nożna jest jednak sportem, w którym wszystko się może zdarzyć i nie można wykluczać żadnego rozwiązania. Nie możemy więc powiedzieć, jakie będą nasze nastroje na koniec sezonu. Ja głęboko wierzę, że nawiążemy do sukcesów ekipy Hectora Cupera, bądź Rafy Beiteza. Mam nadzieję na Mistrzostwo, bądź zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Jeśli jednak po raz kolejny nam się nie uda, nie zrazi mnie to do kibicowania Valencii. Cały czas jest kolejny sezon, w którym może nam się powieść. A jak i wtedy się nie uda, to będzie jeszcze kolejny.

Tak więc wierzmy w naszych zawodników, dopingujmy ich od pierwszej do ostatniej minuty bez względu na wynik, bądźmy w sercu kibicami Los Ches i kochajmy Valencię zawsze- nawet jeśli przegrywa mecz za meczem. Bo najważniejsze jest to, że Valencia jest, że istnieje klub, który ma Nietoperza w herbie. A klub istnieje tak długo, jak długo my jesteśmy jego wiernymi fanami.

AMUNT !

Kategoria: | własne skomentuj Skomentuj (4)

KOMENTARZE

1. staste7707.10.2006; 19:22
Będzie dobrze; oby nas tylko omijały kontuzje.
2. Mruwek07.10.2006; 19:29
Piękne. Nic dodawać nie trzeba. No może tylko dwa słowa: Amunt Valencia!!
3. pat10007.10.2006; 19:35
oby tak dalej ! AMUNT ! :)
4. lelo08.10.2006; 12:25
Nie ma sie czym przejmowac bedzie OK :D