Obrońcy honoru hiszpańskiego futbolu
08.03.2007; 22:48
Zwyły kibic słysząc o hiszpańskiej piłce nożnej myśli "Barcelona" lub "Real Madryt". Królewscy i Duma Katalonii to jedne z najsłynniejszych i najbardziej rozpoznawalnych zespołów na świecie. Spektakularne transfery, obecność w zespole zawodników, których twarze zdobią pierwsze strony gazet, zatrudnianie znanych całemu światu szkoleniowców- to wszystko przysparza Realowi i Blaugranie rzeszę "fanatyków" na całym świecie.
Stwierdzenie, iż Barcelona i Real są klubami, które całkowicie zdominowały hiszpański futbol kiedyś było jak najbardziej prawdziwe. Pomiędzy 1985 a 1999 rokiem z wyjątkiem sezonu 1995/1996 w Primera Division triumfowały jedynie te dwie drużyny. Na szczęście sytuacja ta na początku XXI wieku uległa zmianie za sprawą nazywanej "trzecią siłą hiszpańskiego futbolu" Valencii. To Nietoperze pod wodzą niezbyt znanego wówczas Rafy Beniteza przerwały dominację "wielkiej dwójki" zdobywając w ciągu trzech lat dwa mistrzostwa kraju.
Pomimo wspaniałych wyników Valencia nie zyskała tak licznego grona fanów, jak Blaugrana, czy Los Galacticos. Dlaczego? Po pierwsze w barwach Nietoperzy nie występują tak medialni zawodnicy jak np. w Realu. Po drugie Los Ches są stosunkowo biednym zespołem i nie mogą sobie pozwolić na spektakularne transfery zawodników o kwocie odstępnego rzędu kilkudziesięciu milionów euro. W barwach Nietoperzy nie występuje posiadający setki fan-clubów na całym świecie Ronaldinho, Juan Soler nie sprowadza zawodników za 50 milionów euro. Z tych powodów Valencia pozostaje w cieniu, jeśli chodzi o aspekt kibicowski.
Na szczęście pieniądze i nazwiska nie grają. Posiadanie budżetu rzędu kilkuset milionów euro i samych Raulów, Beckhamów, Messich i Valdesów sukcesów nie gwarantuje. Przykład? Wystarczy spojrzeć na listę zespołów, które będą grać w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Jedynym reprezentatem Hiszpanii w tych elitarnych rozgrywkach jest Valencia. Barcelona i Real Madryt mimo buńczucznych zapowiedzi swoich "fanów", którzy do znudzenia powtarzają, jakie to ich zespoły są wspaniałe, musiały uznać wyższość swych przeciwników.
Primera Division jest powszechnie uważana za najlepszą ligę na świecie. Aby takie stwierdzenie nie okazało się jedynie pustym frazesem, potrzebne są sukcesy hiszpańskich drużyn na arenie międzynarodowej. Najbardziej prestiżowe rozgrywki to właśnie Champions League. W związku z odpadnięciem FC Barcelony i Realu Madryt, hiszpańcy kibice nadzieje na sukces pokładają w zespole, któremu wcześniej nie dawali większych szans na dobre wyniki- Valencii. Nietoperze zostały więc obrońcą honoru hiszpańskiego futbolu. Utrzymanie opinii o Primera Division, jako najlepszej lidze na świecie zależy w tej chwili od tego, jak sobie poradzi Valencia.
Czy Nietoperze podołają temu niezwykle trudnemu zadaniu? Moim zdaniem nie ma się o co martwić. Zespół dyrygowany przez Quique Sancheza Floresa to jedna z najlepszych ekip na świecie. Siła Los Ches tkwi w drużynie. Blanquinegros to zgrany monolit, 25 piłkarzy, którzy ciężko trenują na każdych zajęciach i bezwzględnie podporządkowują się zaleceniom coacha. Wśród piłkarzy nie ma gwiazd, nikt się nie wywyższa. Nawet David Villa, który w chwili obecnej jest jednym z najlepszych goleadorów na świecie. Ponadto zespół prowadzi znakomity trener, który potrafi idealnie dobrać taktykę na każde spotkanie oraz wybrać najmocniejszy skład.
Nietoperze nie są faworytami do zwycięstwa w Champions League i jest to kolejny plus. Już dwa razy byliśmy skazywani na pożarcie i dwukrotnie dotarliśmy aż do finału elitarnych rozgrywek. Niestety obydwa finały przegraliśmy. Jak się jednak mówi: do trzech razy sztuka... Może teraz przyszła kolej na ten trzeci raz?
Na szczęście nikt z nas nie jest Nostradamusem i nie wie, co się zdarzy za trzy miesiące. Możliwe, że Valencia będzie wtedy świętować triumf w Lidze Mistrzów. Nie można wykluczyć także wyeliminowania Nietoperzy już w ćwierćfinale. Jakby się jednak nie potoczyły losy naszego zespołu i tak możemy być dumni z Canizaresa, Albiola i spółki. Nietoperze udowodniły, że pieniądze to nie wszystko i potwierdziły, że są czołową drużyną naszego globu. Klasą sportową co najmniej dorównują Barcelonie i Realowi, a nawet przewyższają te dwa zespoły. Wszak to Valencia jest ostatnim obrońcą honoru La Liga. Trzymamy kciuki, by ze swojego zadania wywiązała się znakomicie.
Stwierdzenie, iż Barcelona i Real są klubami, które całkowicie zdominowały hiszpański futbol kiedyś było jak najbardziej prawdziwe. Pomiędzy 1985 a 1999 rokiem z wyjątkiem sezonu 1995/1996 w Primera Division triumfowały jedynie te dwie drużyny. Na szczęście sytuacja ta na początku XXI wieku uległa zmianie za sprawą nazywanej "trzecią siłą hiszpańskiego futbolu" Valencii. To Nietoperze pod wodzą niezbyt znanego wówczas Rafy Beniteza przerwały dominację "wielkiej dwójki" zdobywając w ciągu trzech lat dwa mistrzostwa kraju.
Pomimo wspaniałych wyników Valencia nie zyskała tak licznego grona fanów, jak Blaugrana, czy Los Galacticos. Dlaczego? Po pierwsze w barwach Nietoperzy nie występują tak medialni zawodnicy jak np. w Realu. Po drugie Los Ches są stosunkowo biednym zespołem i nie mogą sobie pozwolić na spektakularne transfery zawodników o kwocie odstępnego rzędu kilkudziesięciu milionów euro. W barwach Nietoperzy nie występuje posiadający setki fan-clubów na całym świecie Ronaldinho, Juan Soler nie sprowadza zawodników za 50 milionów euro. Z tych powodów Valencia pozostaje w cieniu, jeśli chodzi o aspekt kibicowski.
Na szczęście pieniądze i nazwiska nie grają. Posiadanie budżetu rzędu kilkuset milionów euro i samych Raulów, Beckhamów, Messich i Valdesów sukcesów nie gwarantuje. Przykład? Wystarczy spojrzeć na listę zespołów, które będą grać w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Jedynym reprezentatem Hiszpanii w tych elitarnych rozgrywkach jest Valencia. Barcelona i Real Madryt mimo buńczucznych zapowiedzi swoich "fanów", którzy do znudzenia powtarzają, jakie to ich zespoły są wspaniałe, musiały uznać wyższość swych przeciwników.
Primera Division jest powszechnie uważana za najlepszą ligę na świecie. Aby takie stwierdzenie nie okazało się jedynie pustym frazesem, potrzebne są sukcesy hiszpańskich drużyn na arenie międzynarodowej. Najbardziej prestiżowe rozgrywki to właśnie Champions League. W związku z odpadnięciem FC Barcelony i Realu Madryt, hiszpańcy kibice nadzieje na sukces pokładają w zespole, któremu wcześniej nie dawali większych szans na dobre wyniki- Valencii. Nietoperze zostały więc obrońcą honoru hiszpańskiego futbolu. Utrzymanie opinii o Primera Division, jako najlepszej lidze na świecie zależy w tej chwili od tego, jak sobie poradzi Valencia.
Czy Nietoperze podołają temu niezwykle trudnemu zadaniu? Moim zdaniem nie ma się o co martwić. Zespół dyrygowany przez Quique Sancheza Floresa to jedna z najlepszych ekip na świecie. Siła Los Ches tkwi w drużynie. Blanquinegros to zgrany monolit, 25 piłkarzy, którzy ciężko trenują na każdych zajęciach i bezwzględnie podporządkowują się zaleceniom coacha. Wśród piłkarzy nie ma gwiazd, nikt się nie wywyższa. Nawet David Villa, który w chwili obecnej jest jednym z najlepszych goleadorów na świecie. Ponadto zespół prowadzi znakomity trener, który potrafi idealnie dobrać taktykę na każde spotkanie oraz wybrać najmocniejszy skład.
Nietoperze nie są faworytami do zwycięstwa w Champions League i jest to kolejny plus. Już dwa razy byliśmy skazywani na pożarcie i dwukrotnie dotarliśmy aż do finału elitarnych rozgrywek. Niestety obydwa finały przegraliśmy. Jak się jednak mówi: do trzech razy sztuka... Może teraz przyszła kolej na ten trzeci raz?
Na szczęście nikt z nas nie jest Nostradamusem i nie wie, co się zdarzy za trzy miesiące. Możliwe, że Valencia będzie wtedy świętować triumf w Lidze Mistrzów. Nie można wykluczyć także wyeliminowania Nietoperzy już w ćwierćfinale. Jakby się jednak nie potoczyły losy naszego zespołu i tak możemy być dumni z Canizaresa, Albiola i spółki. Nietoperze udowodniły, że pieniądze to nie wszystko i potwierdziły, że są czołową drużyną naszego globu. Klasą sportową co najmniej dorównują Barcelonie i Realowi, a nawet przewyższają te dwa zespoły. Wszak to Valencia jest ostatnim obrońcą honoru La Liga. Trzymamy kciuki, by ze swojego zadania wywiązała się znakomicie.
KOMENTARZE
Fajnie... powiedz to kibicom Realu, którzy przy nim trwają, mimo, że z tzw. Galacticos został tylko Beckham, który odchodzi po sezonie, a sam Real nie wygrał od trzech sezonów nic, a zanosi się na kolejny rok bez tytułu. Denerwują mnie takie gadki, bo powyższy artykuł, mimo, że całkiem prawdziwy, to też do najdolżalszych i obiektywnych nie należy. Bo jeden z dwóch przegranych finałów Valencii grany był właśnie z Realem. Bo Valencia rok temu była niżej od "beznadziejnego" Realu, a tymbardziej od Barcelony. Bo taka Barcelona wygrała rok temu ligę i LM i może sobie pozwolić na trochę luzu. A Valencia ma po prostu 5 niezłych sezonów i już podjara, że czołowy klub Europy. Ja to ujmę tak: Kiedyś był taki zespół, jak Nottingham Forrest. Wygrał 2 razy pod rząd Ligę Mistrzów. Miał okres 5, czy 6 wspaniałych lat, w których rzeźnił. Kto teraz pamięta o tym klubie? Pogadamy za 20 lat, kto jest czołowym klubem Europy i kogo będą pamiętać. Real i Barcelonę, które po prostu nie wyszły zwycięsko z dwóch meczy, czy Valencię, która ma na koncie niecałe 20 trofeów i teraz jest zaledwie 2 pkt. na tym "przereklamownym" Realem...
ps: niecierpie realu dlatego lubie barcelone bo to przecierz ich wrog :) ale szanuje kibicow realu. ale tych prawdziwych. tych ktorzy sa od zawsze i zostana z klubem na zawsze. nie tych ktorzy napinaj sie w komentarzach na onecie "real jest najlepszy wpisujcie sie!" i tych ktorzy nawet nie zdaja sobie sprawy dlaczego rywalizacja barca-real jest tak wazna i jaka wiaze sie z tym historia. a takich jest mnostwo i tylko tych nie szanuje dla mnie to ine sa kibice. milego dnia.
ps2 mim ze nie lubie realu to nie bede im zyczyl porazki w najblizszym meczu z barca. ale tylko z czysto egoistycznych wzgledow czyli dobrego ukladu w tabeli dla mojej valenci. amunt
Ja nie chciałbym przede wszystkim trafić na żadną z ekip z Anglii. PSV i Roma są co prawda najniżej notowane z całej "8" jednak ja bym wcale ich nie przekreślał i również nie chciałbym zobaczyć ich w roli przeciwnika Nietoperzy. Zostaje AC Milan i Bayern, które w tym sezonie mocno zawodzą i niczego wielkiego nie prezentują - toteż moim marzeniem jest jedna z tych ekip.
Po porostu czekam.
Skoro rozprawiamy się z "demonami przeszłości" to po Interze wypadałoby wpaśc na Bayern (ale może w finale?).
najgorsza z możliwych moim zdaniem :/
a w polfinale jak sie dostaniemy to psv albo liverpool :[
słabo :/
Pozdrawiam i nie :cry:
Jeśli spaść, to z wysokiego konia.
Piszę tak, gdyż nasza 2-ga linia będzie w totalnej rozsypce - bez Barajy, Marcheny, no i oczywiście Edu.
AMUNT VCF AMUNT VCF
amunt
jak wygramy to już zostaniemy bohaterami a jak przegramy to nie z byle kim
cieszy mnie że kibice innych klubów La Liga trzymaja z nami
bo w tym roku to my będziemu udowadniać która liga jest najlepsza
Marze o załamanej minie Romana po końcowym gwizdku w meczu rewanżowym :]
Amunt !! :valencia:
wydaje mi sie ze dla nich styl naszej gry bedzie strasznie niewygodny
jestem dobrej mysli
AMUNT :valencia: !!!
Za miesiąc pewnie już Terry będzie grał, więc trudno będzie się przebić przez ich obronę.
AMUNT :valencia: !!!
Valencia :valencia: nie jest klubem biednym!Nigdy nie była.Jeśli chodzi o tą waszą "biedę" to nie mamy może rozpoznawalnych gwiazd.Te "gwiazdy" nie są nam wcale potrzebne (choć David Villa jest dla mnie wielką gwiazdą) :P Do naszego budżetu (jeśli wierzyć poprzednim informacjom)wpłynęło z samej Champions League 11,8 mln euro.Dla wielu klubów to są gigantyczne pieniądze, a Che na pewno się sprzydadzą :) Mamy młodych zawodników, ale też zawsze powinno być kilku starszych,doświadzonych-weteranów.Co do felietonu jest on dobrze napisany.Valencia :valencia: broni honoru hiszpańskiej piłki bo Barcelona i Real M. zawiodły.Wielu kibiców tych dwóch zespołów na pewno liczy po cichu na Valencię :valencia: Myślę, że Che wyjdą z konfrontacji z Chelsea zwycięsko :)
AMUNT VALENCIA!!!
« Wsteczskomentuj