sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Okiem redaktora: Carboni- dobry czy zły?

Marcin90, 04.02.2007; 17:32
6 kwietnia 1965 roku we włoskim Arezzo na świat przyszedł Amedeo Carboni. Nikt wtedy nie przypuszczał, że za nieco ponad 40 lat będzie on już emerytowaną gwiazdą futbolu, osiemnastokrotnym reprezentantem Włoch w piłkę nożną oraz postacią, która będzie wywoływać największe kontrowersje w hiszpańskiej Valencii CF.

Ale po kolei... U młodego Amedeo od kiedy tylko zaczął stawiać kroki widać było zamiłowanie do futbolu. Nic więc dziwnego, że zdecydował się uczyć kopania "skóry" w profesjonalnym zespole piłkarskim. Jego pierwszą drużyną było miejscowe Arezzo, gdzie występował w drużynach młodzieżowych. Na tyle udanie, że przed sezonem 1983/1984 młodego lewego obrońcę zdecydowała się zakupić słynna Fiorentina. We Florencji nie mieli jednak zaufania do młodzika i trener Violi nie dał mu żadnej szansy udowodnienia swojej wartości. Niezrażony niepowodzeniem Carboni wrócił do Arezzo i zadebiutował w Serie B. Po 22 spotkaniach i strzeleniu 1 bramki zwrócił na siebie uwagę klubów z Serie A. Z licznych ofert wybrał tą z Bari. Następnie grał w Empoli, Parmie i Sampdorii. W roku 1990 przyjął ofertę z AS Romy i w Rzymie spędził 7 lat. Rok przed Mundialem we Francji włoski obrońca poczuł, iż przyszedł czas po raz kolejny coś zmienić. W wieku 32 lat podpisał umowę z Valencią i tu grał już do końca piłkarskiej kariery, to jest do roku 2006. To jednak nie koniec przygody z Nietoperzami, Włoch został bowiem dyrektorem sportowym zespołu.

W ciągu 22 lat zawodowej kariery Carboni zagrał osiemnaście razy w reprezentacji Włoch. Osiągnął mnóstwo sukcesów, największe triumfy święcił z zespołem z Estadio Mestalla. Był dwa razy mistrzem Hiszpanii, triumfował w Pucharze UEFA i Superpucharze Europy. Łącznie przez 9 lat spędzonych w Los Ches rozegrał 312 spotkań ligowych. Do bramki przeciwnika trafił zaledwie raz, ale w końcu nie tego się wymaga od obrońcy.

16 maja 2006 roku to data, która na zawsze pozostanie w pamięci Carboniego (a także i kibiców Valencii). Wtedy to były lewy obrońca Ches został dyrektorem sportoym zespołu zastępując na tym stanowisku Javiera Subistrasa. I tu się zaczynają kłopoty...

Już podczas pierwszej konferencji prasowej Carboniego, jako nowego dyrektora sportowego pytano się Włocha o jego konflikt z Quique Sanchezem Floresem. Amedeo zaprzeczył, jednak do dziś wszyscy są przekonani, że relacje między dwoma panami nie są najlepsze. Po pierwsze sprawa transferów. Carboni sprowadza zawodników bez konsultacji z Floresem. Nic nie zapowiada zmiany tego stanu. Włoch chce zakontraktować nowego bramkarza- Timo Hildebranda, mimo iż zdaniem trenera żaden nowy portero nie jest potrzebny. Tak samo jest z zawodnikami będącymi piłkarzami Valencii. Flores od kilku miesięcy prosi władze zespołu o przedłużenie kontraktu z Ayalą, Carboni zbywa jednak jego prośby niczym. Tak dalej być nie może. Dyrektor sportowy owszem może mieć wpływ na transfery, jednak główne słowo w tej sprawie powinno należeć do coacha.

Brak porozumienia z Floresem to nie wszystko. Carboni chce decydować o tym, kto będzie grał w Valencii, a kto nie, jednak ja na razie nie idzie mu to zbyt dobrze. Wystarczy przeanalizować letnie zakupy. Z piłkarzy kupionych przez Amedeo jedynie Morientes spisuje się zgodnie z oczekiwaniami. Zupełnie zagubiony jest Joaquin, którego kreowano na wielką gwiazdę. Asier Del Horno natomiast ciągle leczy kontuzję i do tej pory nie pojawił się nawet na ławce rezerwowych. O Tavano lepiej nie wspominać. Rodak dyrektora sportowego na boisku nie spędził nawet godziny, a dziś już go nie ma na Estadio Mestalla. Jeśli Carboni chce decydować o transferach to musi ponosić odpowiedzialność w przypadku niepowodzenia. A z kupionych latem piłkarzy nie ma do tej pory pożytku (wyjątek Morientes).

Równie ważne są relacje z piłkarzami. Dyrektor sportowy powinien mieć z nimi dobry kontakt. Niestety i tu Carboni nie jest wzorem do naśladowania. Popada w konflikty z zawodnikami, którzy nie mają do niego zaufania. Jak można dopuścić do sytuacji, w której kluczowe postacie zespołu nie mogą liczyć na nowy kontrakt? Ayala co chwilę powtarza, że chce zostać w Valencii, a Carboni nawet nie ma zamiaru przedstawić mu swojej propozycji nowej umowy. Canizares już od kilku miesięcy czeka na przedłużenie kontraktu. Również Albelda, bez którego dzisiejsza Valencia nie istnieje nie dostał podwyżki. Carboni jedynie skrytykował naszego kapitana za to, że ten ośmielił się pożalić hiszpańskim dziennikarzom.

Jaki wypływa z powyższych przemyśleń wniosek? Carboni jest zły, czy dobry? Nie da się tego jednoznacznie stwierdzić, wszak każdy może mieć swoją opinię. Jeśli chodzi o moje zdanie to powiem tak. W klubie powinna być przyjazna atmosfera i każdy powinien ze sobą współpracować. Niedopuszczalne jest taka sytuacja, gdy każdy idzie swoją drogą i robi to, co jemu wydaje się prawidłowe. W profesjonalnym zespole pracuje kilkadziesiąt osób i każdy ma swój własny pogląd na daną sprawę. Niemożliwe jest zadowolenie wszystkich i dlatego trzeba iść na kompromis. Bez tego nie będzie dobrej współpracy, a co za tym idzie sukcesów. A przecież wszystkim zależy na tym, by Los Ches byli największą potęgą futbolu. I dlatego trzeba się zdecydować. Czy zgodzę się na kompromisy i będę pracował ku chwale zespołu, czy wolę iść własną drogą i nie słuchać nikogo innego? Jeśli Carboni kieruje się pierwszą opcją to niech zostanie, usiądzie razem z Floresem i piłkarzami, wyjaśni sobie pewne sprawy i współpracuje z nimi. Jeśli za drugą to niech jak najprędzej opuszcza Estadio Mestalla, a w jego miejsce pojawi się ktoś, kto będzie gotów wysłuchać innych i podjąć najlepszą decyzję.

Niestety ostatnie wypadki pokazują, iż Carboni cały czas idzie własną drogą, nie przejmując się nikim i niczym. Dlatego jestem za jego odejściem. Moim zdaniem tak będzie lepiej dla Valencii. Dziękuję Ci Amedeo za to, co zrobiłeś dla nas jako piłkarz, ale jako dyrektor sportowy nie spełniasz moich oczekiwań.

Kategoria: | własne skomentuj Skomentuj (6)

KOMENTARZE

1. kubik04.02.2007; 19:05
zajebisty tekst!!! w pełni sie zgadzam co do sprawy carboniego!! czy soler nir widzi co sie dieje!! długo razem tak nie pociagna trener z dyrektorem... oby wszystko było w porzo!!! zawsze wierny AMUNT
2. zompson04.02.2007; 19:18
Carboni- dobry czy zly?
Zdecydowanie zly!!!!!!!!!!
Ja tylko oceniam jego prace jako menadzera. A tomu wychodzi bardzo zle, jak juz marcin nadmienil (kolejny fajny felieton)rozbil calkowicie druzyne, popadlw konflikty ze wszystkimi ktorzy tworza ten sukces, i sprowadzil za rekordowe sumy pilkarzy nieprzydatnych, a do tego moja deprsja po przegranej z niemcami. Powtarzam do znudzenia: Carboni mimozaslug jako pilkarz musi odejsc!!
3. Ulesław04.02.2007; 19:57
"16 maja 2006 roku to data, która na zawsze pozostanie w pamięci Carboniego (a także i kibiców Valencii)"

W pełni się z tym zgadzam. Skończyłem w tedy 18 lat, a imprezy z tej okazji Carboni na pewno tak szybko nie zapomni :D ;)
4. Timon04.02.2007; 20:38
Carboniemu życzmy 100 lat życia, ale i przede wszystkim mądrości. Ludzie; świetny to był piłkarz, ale do dupy z niego dyrektor sportowy. Pamiętacie porażki na koniec 2006roku? Wtedy wszyscy (jeśli nie wszyscy to napewno większość nas) uważaliśmy że te porażki są spowodowane złymi decyzjami trenera. Teraz mam inną wizje na ten temat. Wydaje mi sie, że Flores podejmuje najlepsze decyzje z możliwych tylko Carboni mu przeszkadza sprowadzając piłkaży bez jego wiedzy. Ciężko jest zbudować drużyne niemając wpływu na to kto ma grać w klubie. Więc Carboni lubie i szanuje Cie jako piłkarza ale narazie nienawidze jako trenera
;)
5. Timon04.02.2007; 20:58
Pomyłka już Carboniego na trenera mianowałem. :D Oczywiście w ostatnim zdaniu dyrektora sportowego powinno być. (A znowu świetny felieton Ci Marcinie90 wyszedł. Za takie artykuły właśnie lubię tę stronke bo nie tylko Marcin90 ale i cała redakcja pisze sensownie i należą wam sie pochwały, oby tak dalej) !!
6. pedro05.02.2007; 11:51
Marcin, zadałeś sobie dużo trudu i dzięki za ciekawy tekst.
O Carbonim i jego konflikcie z Floresem pisałem wiele razy. Pamiętam, że na poczatku byłem nawet posądzany przez niektórych o pogoń za sensancją i wymyślanie nieistniejących afer, bo rzekomo w klubie jest wspaniale. Teraz wszyscy już wiedzą, że rzeczywistość jest inna.
Nie wykluczam, że podobnie wygląda sytuacja z Solerem, który moim zdaniem jest głównym winowajcą - wywalił Subiratsa i wsadził Carboniego na miejsce tego wysokiej klasy fachowca. Otóż Soler chyba nie widzi tego co się dzieje wokół lub udaje,że wszystko jest ok. Ta świadomość musi jednak do niego w końcu dotrzeć. Popełnił błąd i musi wybrać - albo Carboni albo Flores i drużyna. Tych harców i arogancji Carboniego długo nie można tolerować, gdyż to rodzi nie tylko niepotrzebne napięcia, ale także powoduje wymierne straty finansowe klubu (transfery niewypały).
Soler, zmądrzej chłopie, bo Carboni - twój pupilek już się nie zmieni! :>
Pamiętam też tezy wygłaszane na tym forum, że aby być dyrektorem sport. to żadna sztuka i nie trzeba specjalnie znać się na tym
fachu. Przykład Carboniego przeczy temu, gdyż Carboni popełnił/nia tyle błędów, że można nimi obdzielić kilku "fachowców". Nie nadaje się na to stanowisko chociażby z kilku podstawowych przyczyn:

- jest dyletantem i nie ma żadnego doświadczenia,
- jest konfliktowy, arogancki i nie potrafi zapomnieć o dawnych urazach,
- niedawny kolega szefem - najgorsza z możliwych opcja,
- przy tym uparty jak osioł itp. itd.